Maciej Gładysz ma ogromną szansę na dopisanie do swojego i tak już bogatego CV kolejnego sukcesu. Polak jest wiceliderem zimowego cyklu Eurocup-3 SWC i celuje w atak na mistrzostwo. Przed finałową rundą w Alcaniz porozmawialiśmy z tarnowianinem.
Dobre tempo
Jakub MIkołajczak (speedwaynews.pl): Jakbyś podsumował to, co działo się do teraz w zimowych mistrzostwach?
Maciej Gładysz: Na pewno wszystko idzie w dobrym kierunku. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu Euorcup-3 SWC, ponieważ regularnie walczę o podia, w kwalifikacjach mam solidne tempo, więc to solidne fundamenty. Testy na Monzy i Spa również poszły bardzo dobrze. Mieliśmy czasy w czołowej 3., do tego w niektórych sesjach byliśmy najszybsi. Tempo, bolid, atmosfera w zespole sprawia, że wszystko idzie jak należy.
MP Motorsport jest bardzo mocne w zimowej serii Eurocup-3. To chyba bardzo dobry prognostyk przed głównym sezonem?
Zdecydowanie tak! Tempo jakie pokazujemy jest bardzo dobre. Nie ma sesji, w której ktoś z MP nie jest w czołowej 3. Co testy i weekend wyścigowy jesteśmy konkurencyjni, więc to ogromne powody do radości. Liczę na to, że tak będzie w głównym okresie startów.
Maciej Gładysz o poprzednich rundach
Po tym wszystkim co było zimą, wygrana w Jerez smakowała podwójnie. Powiedz proszę – czy widząc jazdę Tsolova, wiedziałeś, że coś się wydarzy między juniorami Red Bulla?
Będąc szczerym – nie. Start nie poszedł niestety po mojej myśli i wyprzedziło mnie dwóch zawodników akademii Red Bulla. Spadłem zatem z 1. pozycji na 3. Potem pojawił się samochód bezpieczeństwa i wiedziałem, że jeżeli mam wygrać, to jest to moja ostatnia szansa. W Jerez wyprzedzanie nie należy do najprostszych. Tak naprawdę jedynym miejscem, gdzie można pokusić się o atak, jest nawrót po przeciwległej prostej. I tam szczepili się. Początkowo myślałem, że Tsolov wyprzedzi Carantę, ale niepotrzebnie go zepchnął z toru. To doprowadziło do kontaktu, z czego skorzystałem. W czystym powietrzu byłem w stanie podkręcić tempo i w pewnym momencie miałem nawet najszybszy czas wyścigu.
Walka z Valerio Rinicellą była ciekawa, bo do końca walczyliście o wygraną. Górą z pojedynku wyszedł Włoch. Jak ona wyglądała z Twojej perspektywy? Ważne też było to, że po wszystkim podziękowaliście sobie za nią, jak prawdziwi sportowcy.
To była ciekawa walka z Valerio. Do końca się ścigaliśmy. W Portimao jest bardzo trudno odskoczyć od kogoś ze względu na ostatni sektor, gdzie jedzie się w strudze za kimś przez dość długi czas. On miał nieco więcej systemu Push To Pass i użył go. Ja już nie miałem jak go aktywować, więc starałem się bronić z całych sił, ale w ostatnim zakręcie wykonał nożyce, lepiej się napędził i wyprzedził. Na pewno było to widowiskowe. Po zawodach podziękowaliśmy sobie za walkę, ponieważ jechaliśmy bardzo fair wobec siebie. Tak powinni traktować siebie nawzajem koledzy z zespołu.
Co zabrała awaria w Portimao? Jechałeś po pewne podium, z szansą na walkę o coś więcej, bo miałeś jeszcze P2P.
W samej końcówce miałem awarię techniczną, która uniemożliwiła mi dojechanie do mety. Teraz mogę powiedzieć, że była szansa na powalczenie o zwycięstwo, ponieważ miałem jeszcze 20 sekund P2P do wykorzystania, co dawało 25 koni mechanicznych więcej. W ten sposób uciekło kilka ważnych punktów, bo byłbym teraz bliżej lidera mistrzostw. Niemniej chcę odrobić teraz jak najwięcej punktów – taki jest mój cel na rundę w Aragonii.
Powrót do miejsca, gdzie były sukcesy
Motorland Aragon rok temu było dla Ciebie szczęśliwe. Jakie masz wspomnienia z sezonu 2024?
Lubię ten tor, ponieważ zapewnia możliwość walki, co z pewnością zobaczymy podczas tego weekendu. Wrażenie robi zwłaszcza długa przeciwległa prosta. Na jej końcu jest spore dohamowanie, gdzie redukujemy bieg aż do pierwszego. Tutaj mamy sporą różnorodność w kwestii zakrętów. Są np. te, które pokonujemy ze średnią prędkością. Z Motorland Aragon mam bardzo dobre wspomnienia, rok temu wygrałem tam 2-krotnie w F4, do tego miałem pole position z dużą przewagą. To buduje optymizm.
Ostatnio jak już wspomniałeś, pojechałeś testy w Spa. Jak nadrabiasz stracony czas przez kontuzję?
Bardzo szybko zaadaptowałem się do bolidu po tej kontuzji. Na początku miałem jeszcze problemy z nadgarstkami, ale jest lepiej. Ostatnio mieliśmy kilka testów, w tym właśnie w Spa. Mogę powiedzieć, że to już jeden z moich ulubionych torów. Wrażenie robią szybkie zakręty, ale zwłaszcza sekcja Eau Rouge/Raidillon. Pod górę jedziemy pełnym gazem. Każdy kierowca marzy, aby tam pojechać. Testy poszły bardzo dobrze, ponieważ kręciliśmy się regularnie w okolicach czołowej 3., więc tym bardziej czekam na to, aż w końcu pojadę w Spa!
Jaki finisz zimowego przygotowania sobie życzysz?
Oczywiście wygranej. Jeszcze mam szansę matematyczną, a jak jest ona, to trzeba walczyć do końca. Trzymajcie proszę za mnie kciuki i życzcie mi tego, żeby się to spełniło.
Fot. Dutch Photo Agency / Maciej Gładysz w akcjiAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!