Red Bull chce wyprzedzić McLarena. Odblokował tylko część potencjału. Po spektakularnej wygranej Maxa Verstappena w Japonii zespół jest głodny sukcesu. Szykują ambitny plan rozwoju.
Max Verstappen triumfował na Suzuce
W zeszłym tygodniu 4-krotny mistrz świata wygrał GP Japonii po znakomitych kwalifikacjach. Dzięki swoim umiejętnościom zdobył pole position i pobił rekord okrążenia Sebastiana Vettela z 2019 roku. Występ pochwalił nawet sam Fernando Alonso, który stwierdził, że kierowca Red Bulla zawdzięcza wyłącznie sobie pierwsze miejsce w czasówce, dodając, że był to magiczny moment. Pierwsza pozycja startowa zapewniła mu sukces następnego dnia. Max Verstappen nie popełnił żadnego błędu i pewnie kontrolował wyścig, co zapewniło mu pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Nie ulega wątpliwości, że sobotnie PP to w przeważającej mierze zasługa talentu Holendra, ale potrzebował on też wystarczająco dobrej platformy. RB21 to nadal trudne i kapryśne auto, ale wygląda na to, że w Japonii Red Bullowi udało się znaleźć odpowiednie ustawienia. Umożliwiło to 4-krotnemu mistrzowi świata wydobycie potencjału bolidu.
Suzuka obnażyła mocne i słabe strony RB21
Większość kierowców Formuły 1 wymienia Suzukę jako jeden ze swoich ulubionych torów. Podobnie jak Monako, jest bardzo techniczny i testuje umiejętności za kierownicą, więc stanowi ekscytujące wyzwanie. Jednak jeśli ma się co najmniej przyzwoitego bolidu do wykorzystania, pokazanie swoich zdolności jest niesamowicie trudne, jeśli nie niemożliwe.
Grand Prix Japonii potwierdziło mocne strony modelu RB21, który razem z Ferrari uważa się za trzeci najlepszy bolid w stawce, co może się zmieniać nieznacznie w zależności od toru. Red Bull dobrze radził sobie w wolnych zakrętach i w strefach trakcji na Suzuce. Spisywał się w kwestii hamowania i nie miał problemów z krawężnikami – to drugie było wyraźną słabością zeszłorocznego RB20.
Jeżeli chodzi o słabe strony to zdecydowanie mowa tu o dbaniu o opony na dystansie całego wyścigu. Wszystkie zespoły tracą w tym aspekcie do McLarena. Max Verstappen dotrzymał rytmu obu kierowcom ekipy z Woking w Australii, lecz pomogły deszczowe warunki. W Chinach miał już z tym większy problem, ale i tak zmaksymalizował wszystkie możliwości. W Japonii z kolei nie było to tak widoczne, ponieważ degradacja była bardzo niska dla każdego, za co odpowiadały m.in. charakterystyka nowych opon Pirelli i nowa nawierzchnia w sektorze nr 1.
Fot. Getty Images / Red Bull Content Pool / Pit stop Maxa Verstappena podczas Grand Prix Japonii, 2025MCL39 ma największą przewagę właśnie w tym, jak dba o opony. Na Grand Prix Japonii McLaren nie mógł jej wykorzystać przez niskie zużycie opon, więc każdy kierowca mógł zbliżyć się do limitu prędkości i możliwości swoich bolidów.
– Oczywiście wolałbym Suzukę w starym stylu przed wymianą nawierzchni, bo w takiej sytuacji wykorzystalibyśmy dobre cechy naszego auta. Ale kiedy opony tak dobrze się trzymają, nie mamy dodatkowych zalet, bo każdy ma niską degradację – tak Andrea Stella podzielił się swoimi spostrzeżeniami po wyścigu.
Red Bull nadal musi sporo nadrobić
RB21 nadal ma problem ze stabilnością i jej utrzymaniem, gdy wchodzi w zakręty. Podczas testów przedsezonowych wydawało się, że zespół rozwiązał ten problem. Wygląda na to, że poczyniony postęp w tym obszarze jest niewystarczający. Ekipa z Milton Keynes zapowiadała w trakcie zimy, że ich celem jest zbudowanie bolidu, który zapewni większe okno operacyjne niż RB20.
Max Verstappen niejednokrotnie zdążył już wyjawić, że tegoroczny bolid nie dość, że jest trudny w prowadzeniu, to jeszcze nie najszybszy. W Japonii początkowo wyglądało na to, że Holender nie wywalczy pole position, a nawet nie znajdzie się w pierwszej piątce kwalifikacji. Samochód podczas sesji treningowych ewidentnie sprawiało problemy. Zespół całkowicie zmienił ustawienia z piątku na sobotę, co okazało się bardzo dobrym pomysłem.
Fot. Oracle Red Bull Racing na X / Max Verstappen wygrał Grand Prix Japonii po raz czwarty z rzędu– Łatwo przesadzić, mówiąc, że mamy trudny samochód do prowadzenia. Założę, że wszystkie są dość trudne. Jak bardzo nerwowy lub kapryśny jest twój bolid, jest względne. Założę się, że jest 18 innych nerwowych samochodów w alei serwisowej, które wszyscy uznalibyśmy za trudne w prowadzeniu, ja prawdopodobnie najbardziej. Starasz się więc, aby twój bolid był tak stabilny jak to możliwe – wyraził swoje zdanie Paul Monaghan, główny inżynier Red Bulla.
Zespół nadal musi poprawić to, jak RB21 zachowuje się podczas pokonywania zakrętów. Jest to problem, który nękał ich w zeszłym roku. Istnieje pewien rodzaju rozdźwięk między przodem a tyłem. Samochód wchodzi w zakręt z nadsterownością, ale w trakcie pokonywania go i wychodzenia z niego staje się podsterowny. Red Bull stoi przed dylematem, aby nie popaść w błędne koło. Poprawa jednej cechy modelu może skutkować pogorszeniem innej charakterystyki.
Max Verstappen: Znamy własne ograniczenia
Red Bull nadal jest średnio 0,2 sekundy za głównymi rywalami, czyli McLarenem. Jednak zespół chce nadrobić tę stratę. Jak podał serwis The Race, kluczowe osoby w zespole wyjawiły, że jak na razie ekipa poprawiła tylko 25% tego, co chce dokonać.
– Znamy własne ograniczenia. Mam nadzieję, że wkrótce je naprawimy, ale nie mogę podać konkretnej daty. Chodzi po prostu o znalezienie tego limitu, który jest bardzo wrażliwy na ten moment – powiedział Max Verstappen.
Paul Monaghan nalega, że nie ma bezpośredniego powiązania między bolidem trudnym do prowadzenia, a małym oknem operacyjnym. Twierdzi, że Red Bull musi poprawić stabilność i przewidywalność, która poprawi jakość i wygodę jazdy. Tłumaczy, że RB21 będzie walczyć na czele stawki z McLarenem, jeśli tylko wydobędą z niego więcej prędkości.
Co więcej, ekipa z Milton Keynes liczy też, że planowana dyrektywa, która ma wejść w życie na Grand Prix Hiszpanii, polepszy ich sytuację i przetasuje stawkę. W Barcelonie zaczną obowiązywać surowsze przepisy, ograniczające dozwoloną elastyczność przednich skrzydeł.
– Nie wiadomo, jaki to będzie miało wpływ na różne samochody. Można zauważyć, że okno operacyjne tych aut jest bardzo wąskie i ta zmiana w przednich skrzydłach jest całkiem znacząca. Ciekawe będzie zobaczyć jak i na kogo to wpłynie. Ale nie ma żadnych gwarancji. Wiemy, które obszary bolidu musimy poprawić. Cały zespół jest na tym bardzo skoncentrowany. Wiemy, że jeśli uda nam się odblokować trochę potencjału tego auta, to dołączymy do walki – stwierdził szef zespołu.
Red Bull skupiony jest na poprawieniu bolidu, aby pomóc Maxowi Verstappenowi w zdobyciu piątego tytułu mistrza świata z rzędu. Helmut Marko i Christian Horner nie raz mówili, że jest to najskuteczniejszy sposób zatrzymania Holendra w zespole. Austriacka ekipa musi się postarać. W przyszłym roku zaczynają się nowe regulacje i nie wiadomo, jak konkurencyjni będą.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!