Ekipa z Woking w końcu ogłosiła swoje zaangażowanie w klasę Hypercar w WEC. Na debiut "pomarańczowych" poczekamy niespełna dwa lata, ale przed nimi teraz sporo pracy w przygotowaniach do debiutu.
Wodzono nas za nos pięć lat
Tak, mniej więcej tyle czasu przyszło czekać kibicom ma to, aby McLaren ogłosił swoje zaangażowanie w klasę Hypercar. Już w 2021 roku Zak Brown w ciepłych słowach wypowiadał się na temat powstających regulacji. Od tamtego czasu wielokrotnie Amerykanin pytany o zainteresowanie programem w WEC mówił, że ten jest interesujący dla brytyjskiej marki. Jednakże zanim zapadnie decyzja o starcie programu, należy doprowadzić do ładu zespół w F1. I chyba nie ma lepszego zapewnienia co do dobrej kondycji zespołu, niż wywalczenie mistrzostwa świata konstruktorów w sezonie 2024. Dodatkowo po trzech dotychczasowych rundach tegorocznej kampanii, McLaren prowadzi wśród zespołów oraz kierowców, pomimo ofensywy Maxa Verstappena.
– Trzydzieści lat temu McLaren pojawił się na polach startowych w Le Mans z autem, które nawet nie powinno się tam znaleźć, a i tak wygraliśmy ten wyścig. Dzięki temu jesteśmy jedynym zespołem, który wygrał wszystkie wyścigi potrójnej korony, jak GP Monako, Indianapolis 500 i 24h Le Mans. W 2027 roku wrócimy do stawki, aby wywalczyć ją ponownie – oznajmił dyrektor generalny McLarena.
Warto dodać jeszcze, że innym czynnikiem przekonującym markę do tej decyzji było przedłużenie cyklu obecnych przepisów. Teraz mają one obowiązywać do 2029 roku. Jednakże już teraz mówi się o dalszym przedłużeniu do roku 2031.
McLaren w klasie Hypercar podsuwa sporo domysłów
Formalnie wiemy o planowanej dacie debiutu, jaką będzie sezon 2027. Jednakże do tego momentu zostały niepełna dwa lata, co oznacza dość ograniczone ramy czasowe. W zasadzie najpóźniej za rok i trzy miesiące należałoby wykonać pierwszy test takiego prototyp. Obecnie jednak nie wiemy nic więcej. Natomiast według serwisu Daily Sportscars można przypuścić, że McLaren zbuduje samochód LMDh w oparciu o podwozie Dallary. Na jej „wannie” swoje konstrukcje oparło już BMW oraz Cadillac. Zaś program wyścigowy na torze obsłuży United Autosports. Jest to raczej oczywiste z racji tego, że Zak Brown jest współwłaścicielem ekipy należącej do Richarda Deana. Największą zagadką pozostaje kwestia silnika. Być może Amerykanin zabezpieczy współpracę z innym podmiotem, ponieważ nie wiemy czy brytyjski zespół będzie w stanie takową stworzyć samodzielnie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!