Dyrektor generalny i jednocześnie prezes Formula One Management, Stefano Domenicali, chciałby uczynić królową sportów motorowych bardziej pikantną. To mogłaby być odpowiedź na... zmieniający się świat.
Formuła 1 nie powinna być jedynie najszybsza
Wielokrotnie zdarzało się, że szef Formuły 1 miał odmienne zdanie niż to w FIA. Międzynarodowa Federacja Samochodowa w trakcie sezonu 2024 wdrożyła kary finansowe i ostrzeżenia dla kierowców za wulgarne słownictwo i niestosowne zachowanie. Teraz większość z nich woli unikać komentowania pewnych sytuacji, aby zbyt nie użyć czasem niepoprawnego politycznie stwierdzenia. Doszło nawet do tego, że Max Verstappen nie wyszedł do dziennikarzy po GP Arabii Saudyjskiej w celu wyjaśnienia zdarzenia z 1. zakrętu. Zamiast niego na sesji zjawił się szef Red Bull Racing, Christian Horner, który zabrał ze sobą zdjęcia i wyuczone wyjaśnienia. Sam Holender uznał, że lepiej nie drążyć tematu, aby nie narazić się prezydentowi FIA, Mohammedowi Benowi Sulayemowi.
Były szef Scuderii Ferrari (2008-2014) dał do zrozumienia, że F1 niemalże zawsze skupiała się głównie na osiągach. – Kiedyś niemal co niedzielę brałem udział w debatach na temat przepisów technicznych i sportowych. Lata temu istniały znacznie szersze szare strefy niż dzisiaj – ale ludzie z F1 nadal wiedzą, jak wszystko pchać do granic możliwości – zaczął Stefano Domenicali na łamach Motorsport.com.
Domenicali chce czegoś więcej
Obecnie królowa sportów motorowych ma bardzo rozbudowane regulaminy, w których trudno znaleźć duże luki. Mimo to wciąż istnieją pewne kontrowersje. W 2024 roku ponownie powrócił temat elastycznych skrzydeł, który miał zostać rozwiązany. Okazało się jednak, że nadal niektóre zespoły mają bardziej „giętkie” przednie skrzydła i od GP Hiszpanii wszyscy muszą przygotować ich nowe wersje. McLaren musiał po drodze poprawić tylny spojler, ponieważ wciąż generowało ono efekt mini-DRS. Jednakże były to jedyne kontrowersje techniczne. Patrząc na różne sporty, można dopatrzeć się ich więcej i to one generują emocje oraz większe zainteresowanie.
Z tej sytuacji sprawę zdaje sobie szef Formuły 1. – Osobiście uważam, że dzisiejsze kontrowersje są stosunkowo niewielkie. Właściwie byłoby miło, gdyby znów było ich trochę więcej – są pikanterią dla tego sportu – powiedział 59-latek.
Niektóre rzeczy straciły sens
Gdyby tak dodać wartość rozrywkową i wywołać ekscytującą bitwę technologiczną… Właśnie to mogłoby zwrócić uwagę nowych odbiorców. Oczywiście, gdyby też pozwolono zawodnikom być bardziej naturalnymi, to też pomogłoby ożywić sport. Mimo wszystko kierunek rozwoju dotyczący zrównoważonych paliw też wydaje się dobry.
– […] Ale – może to zabrzmieć prowokacyjnie – inwestowanie przez zespoły ogromnych kwot w projektowanie własnych skrzyń biegów nie ma już sensu. Zyski w zakresie wydajności są minimalne. Kibice nie postrzegają już tego jako ekscytującego obszaru rozwojowego. Wiele rzeczy, które kiedyś wydawały się nowatorskie, nie uzasadnia już dużych inwestycji. Musimy mieć odwagę zaakceptować, że krajobraz ewoluował – podsumował.
Zdjęcie: F1 & FOM
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!