Ostatni element na liście został odhaczony. Alex Palou nie ma już nic innego do wygrania w IndyCar. Hiszpan wreszcie odniósł swój pierwszy triumf na owalu i jednocześnie dołączył do legendarnego grona zwycięzców Indianapolis 500.
„Największy Spektakl w Wyścigach” opóźniony
Drugi rok z rzędu pogoda nie sprzyjała fanom IndyCar. Na nieco ponad godzinę przed startem Indianapolis 500 zaczęło padać. Lekka mżawka, która sporadycznie zwiększała lub zmniejszała swoją siłę, przeszkodziła w rozpoczęciu rywalizacji. Sytuacja ta była szczególnie stresująca dla Kyle’a Larsona, którego zaledwie kilka godzin później czekał start w Coca-Cola 600. Całe szczęście dla mistrza NASCAR, komenda do uruchomienia silników padła z 40. minutowym opóźnieniem. Aby dojechać do mety w Indianapolis i jednocześnie zdążyć na start w oddalonym o prawie tysiąc kilometrów Charlotte, opóźnienie nie mogło dla niego wynieść więcej niż 45 minut.
Larsona z pewnością poirytował incydent na okrążeniu formującym. W szokujący sposób, Scott McLaughlin rozbił się, kiedy rozgrzewał opony. Nowozelandczyk powtórzył słynny błąd Roberto Guerrero z 1992 roku. Wówczas na okrążeniu formującym najzimniejszego Indianapolis 500 w historii zdobywca pole position rozbił swój samochód. Tak jak w przypadku Kolumbijczyka 33 lata temu, serce Nowozelandczyka, jednego z faworytów do zwycięstwa, zostało złamane.
Wyścig rozpoczął się de facto na 4. okrążeniu. Pierwsze kilka kółek odebrał nam wyjazd (a właściwie to pozostanie na torze) samochodu bezpieczeństwa spowodowany incydentem McLaughlina. Po sprzątnięciu jego samochodu, zielona flaga w końcu została wywieszona. Robert Shwartzman poprowadził stawkę zaledwie 32. bolidów do pierwszego zakrętu, a Pato O’Ward od razu wyprzedził Takumę Sato. Chwilę później lista kierowców uczestniczących w wyścigu jeszcze bardziej się skróciła. Kontakt z Jackiem Harvey’em obrócił Marco Andrettiego. Wnuk wyścigowej legendy zakończył swoje dwudzieste Indy 500 w barierze, w pierwszym zakręcie.
Deszcz chwilowo powraca
Pierwszy restart w owalnej karierze Shwartzmana był bardzo słaby. Niemal od razu wyprzedził go O’Ward, a zaraz później Sato i Rosenqvist. Japończyk poszedł za ciosem i skutecznie zaatakował następnie Meksykanina. Tymczasem za liderami, Ericsson w świetny sposób przebił się na P5, wyprzedzając obu kierowców Ganassi.
Gdzie oglądać IndyCar w 2025 roku?
Ściganie niestety nie potrwało długo. Na 19. okrążeniu powróciła mżawka. W międzyczasie sędziowie otworzyli aleję serwisową, co zapoczątkowało pierwszą falę pit stopów. Chaos w boksach najlepiej wykorzystali sprawni mechanicy Marcusa Ericssona, którzy zdobyli swojemu kierowcy aż trzy pozycje. Koszmar przeżyli natomiast Scott Dixon, Robert Shwartzman i Kyle Larson. Problemy w alei serwisowej zrzuciły ich na kolejno P16, P21 oraz P31. Dzień 6-krotnego mistrza IndyCar stał się jeszcze gorszy, kiedy musiał wrócić do boksu na wymianę lewych tylnych hamulców. Dym ulatniał się z nich już na okrążeniu formującym. Prędkości wyścigowe najwidoczniej nie rozwiązały problemu ich chłodzenia.
Jako jedyni swoich mechaników nie odwiedzili kierowcy Ed Carpenter Racing oraz Devlin DeFrancesco, dzięki czemu objęli pierwsze cztery pozycje. Jack Harvey, Rinus VeeKay oraz Graham Rahal również pozostali na torze, ale swój pit stop wykonali już w trakcie pierwszej neutralizacji. Na 31. okrążeniu powróciła zielona flaga, a fatalne tempo Rahala przemieszało kierowców w środku stawki. Słabe osiągi zaprezentował również Ericsson. W trakcie drugiego stintu wyprzedzili go Conor Daly, David Malukas, Alex Palou, Pato O’Ward i Santino Ferrucci. Kiedy zawodnicy ECR wreszcie zjechali do boksu na 42. okrążeniu, Ericsson nie był drugi tak jak powinien, a dopiero ósmy.
Tasowania strategiczne
Ed Carpenter oraz jego podopieczny wrócili do gry na 61. okrążeniu, kiedy swoje drugie pit stopy wykonali kierowcy na „głównej” strategii. Wyróżnili się wówczas mechanicy Davida Malukasa. Zawodnik A.J. Foyt Racing objął dzięki nim drugą pozycję, a następnie rzucił się w pościg za liderem. Kiedy dogonił Takumę Sato, pół-Litwin nie był jednak chętny do wykonania ataku. Wolał on siedzieć z tyłu i oszczędzać paliwo.
Chwilę później Sato i Malukas zdublowali Coltona Hertę. Kierowca Andretti najwidoczniej przejął klątwę od swoich pracodawców, gdyż ponownie padł ofiarą pecha w Indy 500. Tym razem otrzymał karę przejazdu przez aleję serwisową za przekroczenie w niej limitu prędkości. Fortuna jego byłego partnera zespołowego wcale nie była lepsza. Alexander Rossi wrócił do swoich mechaników z dymiącym się silnikiem. Jego bolid następnie stanął w płomieniach podczas tankowania. Swoje dziesiąte Indy 500, które miał szansę wygrać, zakończył w bardzo dramatyczny sposób.
Kierowca, którego Rossi zastąpił w ECR, wywołał kolejną neutralizację. Rinus VeeKay, również zawodnik korzystający ze „strategii B” obrócił się na hamowaniu do alei serwisowej. Choć teoretycznie jego wypadek miał miejsce poza torem, sędziowie wciąż wywiesili żółtą flagę. W trakcie tej neutralizacji doszło do dramatycznych pit stopów. Sato przestrzelił swój boks i stracił multum pozycji, a Shwartzman przejechał własnych mechaników. Zdobywca pole position uderzył na dodatek ścianę, rozbijając swój jakże szybki samochód. Historyczna kampania debiutanta została zakończona.
Kolejny skandal wokół Team Penske przed Indianapolis 500
Restart przeprowadził Ryan Hunter-Reay, który tak jak Devlin DeFrancesco, Ed Carpenter i Jack Harvey pozostał na torze. Alex Palou został liderem kierowców na „głównej” strategii, a za nim ustawili się David Malukas, Conor Daly, Pato O’Ward i… Josef Newgarden. Tak, ten Josef Newgarden, który wystartował z P32. Urzędujący zwycięzca Indianapolis 500 oraz jego mechanicy popisali się doświadczeniem, wspaniałym tempem, wyprzedzaniem oraz równie dobrymi pit stopami.
Chaos na półmetku
Restart na 92. okrążeniu okazał się pełen zamieszania. Palou został przytrzymany przez kierowców, którzy dysponowali zużytymi oponami. W ten oto sposób wyprzedzili go Malukas i Daly. Tymczasem za nimi, Larson obrócił się i zebrał ze sobą Simpsona oraz Robba. Próba numer dwa „Memorial Day Double” również została zakończona bez sukcesu.
Neutralizacja na półmetku zmagań zdecydowanie się przedłużyła przez kolejny powrót mżawki. Żółta flaga trwała tak długo, że Hunter-Reay musiał zjechać do alei serwisowej przez brak paliwa, oddając prowadzenie DeFrancesco. Zielona flaga została wywieszona ponownie dopiero na 106. okrążeniu, ale tylko na ułamek sekundy. Christian Rasmussen prawie obrócił się w T3, kiedy usłyszał komunikat o restarcie.
Kalendarz NTT IndyCar Series 2025
Na 90 okrążeń do mety wreszcie wróciliśmy do ścigania. Na kolejnym chaotycznym restarcie zarówno Jack Harvey jak i Ed Carpenter stracili aż 6 pozycji ze swoimi starymi oponami. Świetną walkę na skraju Top 10 stoczyli natomiast Ferrucci, Newgarden, Rosenqvist i O’Ward. Na 120. okrążeniu, kiedy DeFrancesco wreszcie odwiedził aleję serwisową, nowym liderem wyścigu został jakże ukochany przez lokalnych kibiców Daly.
Koniec walki o trzecie zwycięstwo z rzędu
Wyśmienity „comeback” Josefa Newgardena dobiegł do końca na 134. okrążeniu. Amerykanin wrócił do alei serwisowej przez problem z ciśnieniem paliwa. Zwycięzca ostatnich dwóch edycji Indianapolis 500 z całą pewnością miał dobrą szansę, aby zostać pierwszym kierowcą, który wygrał ten wyścig 3 razy z rzędu. Nie było mu to jednak dane.
Czwarty cykl pit stopów był pełen akcji również z innych powodów. Mechanicy CGR znowu podarowali swojemu kierowcy status lidera. Jednak chwilę później, Daly w fenomenalny sposób objechał nie tylko Palou, ale też Malukasa. Amerykanin przepięknie odzyskał prowadzenie. A właściwie to drugie miejsce, gdyż na pierwsze wrócił Hunter-Reay ze swoją alternatywną strategią.
Zużycie opon zaczęło odgrywać poważną rolę w końcówce wyścigu. Daly zaczął odczuwać wibracje w prawej tylnej oponie na około 40 okrążeń do mety. Nie mógł on jednak zjechać do boksu zbyt wcześnie, gdyż w innym wypadku nie starczyłoby mu paliwa do końca. Daly musiał pozostać na torze, przez co stracił aż 6 pozycji ze swoim fatalnym tempem.
Liderem głównej strategii został zatem Malukas, a na czele stawki sporą przewagę wybudował sobie Hunter-Reay… któremu zgasł silnik na wyjeździe z boksu. Kapitalny występ „Kapitana Ameryki” również dobiegł do końca. Głównymi graczami pozostała dwójka, która wyjątkowo nie miała żadnych problemów w tym wyścigu – David Malukas i Alex Palou. Znikąd dołączyli do nich przebijający się Pato O’Ward oraz Marcus Ericsson, który nagle zdobył prowadzenie poprzez bardzo udany „overcut”.
Ekscytujący sprint do mety
Zwycięzca Indianapolis 500 2022 miał nieco ułatwione zadanie. Przed nim jechały dwa dublowane auta RLL, które dawały mu tunel aerodynamiczny. Na 14. okrążeń do mety swoją okazję wreszcie wypatrzył jednak Palou. Hiszpan wykonał późny, ale udany atak na liderze w pierwszym zakręcie.
Jak się okazało, to był manewr, który przesądził o zwycięstwie. Bardzo ciężki system hybrydowy niestety utrudnia wyprzedzanie, również na największym owalu w kalendarzu, o czym się wczoraj przekonaliśmy. Zyskanie pozycji w tegorocznej edycji Indy 500 było trudne, a Palou należał do mniejszości, która potrafiła wyprzedzać. Ta umiejętność wynagrodziła go jakże upragnioną wygraną. Po raz pierwszy w historii Victory Lane Indianapolis Motor Speedway odwiedził Hiszpan. Alex Palou wreszcie zdobył swoje pierwsze zwycięstwo na owalu i formalnie dołączył do grona najlepszych kierowców w dziejach IndyCar.
Marcus Ericsson powinien być naprawdę zadowolony z drugiego miejsca, gdyż przez cały dzień – ba, cały miesiąc – nie wyglądał na pretendenta do zwycięstwa. David Malukas może natomiast pluć sobie w brodę, gdyż pojechał niemal perfekcyjny wyścig. Czwartego w tabeli Pato O’Warda kosztował natomiast dość słaby początek. Meksykanin musi poczekać kolejny rok, a wydawało się, że to dziś wreszcie przerwie swoją pechową passę.
Felix Rosenqvist przekroczył linię mety jako piąty, a zaskakujące P6 po starcie z odległego P23 zdobył Kyle Kirkwood. Czołową dziesiątkę zamknęli Santino Ferrucci (który nadal w swojej karierze nie ukończył Indy 500 poza Top 10), Christian Rasmussen, Christian Lundgaard oraz wściekły Conor Daly. Jedenasty Takuma Sato na pocieszenie był najwyżej sklasyfikowanym kierowcą, który nie bierze udziału w pełnym sezonie IndyCar 2025. Wyścig zakończył się pod żółtą flagą, gdyż Nolan Siegel rozbił swojego McLarena sekundy przed finiszem.
Sytuacja punktowa po największym wyścigu sezonu
Rzecz jasna, Alex Palou wciąż jest liderem klasyfikacji generalnej. Jego przewaga w tabeli przed rozpoczęciem tego wyścigu była zbyt duża, aby mógł stracić prowadzenie. Hiszpan, który wygrał oszałamiające pięć z pierwszych sześciu wyścigów tego sezonu, znajduje się teraz aż 115 punktów przed Pato O’Wardem i 126 punktów przed Kyle’m Kirkwoodem. Tak naprawdę może się on już nazywać 4-krotnym mistrzem IndyCar.
Zakończenie „Month of May” to de facto rozpoczęcie drugiej połowy sezonu (choć powiedzenie to nie zgadza się z ilością wyścigów w kalendarzu). Teraz, po dwóch tygodniach na 2.5-milowym owalu, kierowcy będą musieli się szybko przystosować do ciasnego toru ulicznego w Detroit w najbliższy weekend.
AKTUALIZACJA: Wyniki wyścigu uległy zmianie po wykluczeniu Marcusa Ericssona, Kyle Kirkwooda i Calluma Ilotta. Więcej informacji.
Wyniki 109. edycji Indianapolis 500
Fot. Igor Długosz, Świat Motorsportu
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!