Nawet system hybrydowy nie jest w stanie popsuć ścigania na torze World Wide Technology Raceway. W nocy z niedzieli na poniedziałek, kiedy wiele osób słusznie odsypiało Le Mans 24H lub szykowało się do pracy, IndyCar dostarczyło kolejny thriller w Illinois. Zwycięzcą - po raz trzeci w tym roku - był Kyle Kirkwood.
Kwalifikacje bez większych niespodzianek
Sobotnia czasówka do IndyCar Bommarito 500 została opóźniona o aż 2.5 godziny z powodu porannych opadów deszczu. Kiedy nareszcie one ruszyły, ich wyniki nie były wcale zaskakujące. Will Power – zdobywca największej ilości pole position w historii IndyCar – dołożył na swoje konto 71. triumf kwalifikacyjny, a także 700. pole position w historii całego Team Penske. World Wide Technology Raceway jest jednym z najlepszych obiektów dla tego zespołu, więc obecność całej trójki ich aut w czołowej piątce nie zaskoczyła nikogo. Scotta McLaughlina oraz Josefa Newgardena rozdzieliła jedynie para ekspertów od Gateway, reprezentująca inne ekipy. Drugi rząd padł łupem oczywiście Pato O’Warda i Davida Malukasa.
P6 i P7 zdobyła para kierowców Meyer Shank Racing – Felix Rosenqvist oraz Marcus Armstrong. Top 10 uzupełnili Colton Herta oraz jedyni w tym roku zwycięzcy wyścigów, Alex Palou i Kyle Kirkwood. Za jedyną niespodzianką można w pewnym sensie uznać Roberta Shwartzmana. Po zdobyciu pole position do Indy 500, kierowca Premy wrócił na poziom godny debiutanta. Shwartzman zajął dopiero P24, a doświadczenie jazdy po krótkim owalu nazwał „kompletnie innym” w porównaniu do tego, co przeżył podczas „Month of May”.
Wyniki kwalifikacji do IndyCar Bommarito 500
Fot. IndyCarBohaterowie startu IndyCar Bommarito 500
Dla Davida Malukasa liczyło się dziś wyłącznie zwycięstwo. Pół-Litwin nie brał jeńców na starcie – ruszył on znakomicie z czwartego miejsca i zakończył pierwsze okrążenie jako lider. W środku stawki uwagę zwracał na siebie Conor Daly, który w półtorej minuty awansował z piętnastej na siódmą pozycję, wyprzedzając nawet Josefa Newgardena. Słaby start zeszłorocznego zwycięzcy Bommarito 500 przerwała neutralizacja. Już na czwartym okrążeniu rozbił się Devlin DeFrancesco.
2-krotny mistrz IndyCar potrzebował kilku okrążeń, aby odnaleźć się za kierownicą. Po rozczarowującym restarcie nareszcie zaczął odrabiać pozycje. Newgarden poszedł w ślady Daly’ego i pokonał Kyle’a Kirkwooda w walce o P5. Jego rywal z Juncos Hollinger Racing wcale się jednak nie zatrzymywał. Kierowca auta #76 wyprzedził nawet Pato O’Warda. Pod nocnym niebem Illinois zaprezentował istnie życiową formę.
Już po 30. okrążeniach liderzy zaczęli dublować wolniejszych kierowców. Sytuację na torze godną 24 Hours of Le Mans wykorzystał Newgarden. Dwukrotny zwycięzca Indianapolis 500 pomknął po zewnętrznej spowolnionego O’Warda, a następnie złapał też Daly’ego na dojeździe do T3. Niestety dla Penske, nie wszyscy ich kierowcy mieli tyle szczęścia. W samochodzie wiceliderującego Willa Powera pękła opon tuż przed zakończeniem pierwszego stintu. Awaria ta powstrzymała nas od znakomitego pojedynku Australijczyka z Davidem Malukasem – a przecież to właśnie ci zawodnicy, rzekomo, walczą również o fotel w Team Penske na sezon 2026.
Chaos w alei serwisowej
Druga neutralizacja wywołała falę pit stopów, które i tak wydarzyłyby się chwilę później. Mechanicy Team Penske spisali się wspaniale, dzięki czemu Scott McLaughlin awansował na pozycję lidera, a O’Ward wrócił przed Daly’ego. Za nimi doszło w międzyczasie do istnego szaleństwa. Christian Lundgaard stanął na środku alei serwisowej, gdyż nie udało mu się wjechać do własnego boksu. Bolid Christiana Rasmussena stanął natomiast w płomieniach. Ekipa #21 miała problem przy tankowaniu, ale całe szczęście opływ powietrza wokół bolidu po wyjeździe z boksu ugasił pożar.
Co ciekawe, restart było dużo spokojniejszy od pit stopów. Pozycje w czołówce nie uległy zmianom. Sporo działo się jednak w środku stawki. Santino Ferrucci przebił się do Top 10, a Alex Palou rozpoczął swój powrót. Ofiara incydentu Lundgaarda w alei serwisowej spadła na dwudzieste miejsce podczas neutralizacji. Natomiast Felix Rosenqvist otrzymał ogromną karę. Za ignorowanie przejazdu przez aleję serwisową sędziowie wręczyli mu Stop & Go. Pierwsza z tych kar została przyznana za niebezpieczny wyjazd z boksu. Nie wiemy, dlaczego Szwed nie odbył przejazdu przez aleję serwisową od razu.
Newgarden odzyskał formę sprzed restartu w połowie drugiego stintu. Kierowca Penske wyprzedził Malukasa, a następnie rzucił się w pościg za partnerem zespołowym. Amerykanin niemalże objął prowadzenie, kiedy McLaughlina spowolnili dublowani kierowcy. Szczególnie wyróżnił się Nolan Siegel, który podczas ostatniej rundy w Detroit zderzył się z Nowozelandczykiem. Być może nadal ma mu to za złe, gdyż kierowca McLarena agresywnie spychał dublującego go lidera do wewnętrznej. Incydent ten został mu wynagrodzony przejazdem przez aleję serwisową.
Przy tak intensywnym „trafficu”, Newgarden podjął mądrą decyzję, aby zjechać do alei serwisowej na wczesny drugi pit stop, w poszukiwaniu czystego powietrza. Świetny undercut wynagrodził go prowadzeniem. Wyjazd z boksu McLaughlina był również dość wolny, przez co stracił on pozycję na rzecz Malukasa.
Jeden z największych wypadków roku
Na półmetku wyścigu wydawało się, że Josef Newgarden wreszcie obróci swój sezon. 2025 był do tej pory makabryczny dla Amerykanina, który w każdym wyścigu albo prezentował rozczarowujące osiągi, albo miał po prostu pecha. W Gateway wypadło na to drugie. Josef Newgarden skończył swój wyścig do góry nogami. Lider wyścigu został brutalnie wyeliminowany, po tym jak Louis Foster obrócił się tuż przed nim. Samochód #2 został ściśnięty pomiędzy autem #45 a ścianą oddzielającą aleję serwisową. Zarówno Newgarden jak i Foster nie doznali kontuzji na skutek tego koszmarnego wypadku.
Podczas tej neutralizacji, na półmetku wyścigu, odbyły się kolejne pit stopy. I ponownie doszło do absurdów. Obaj liderzy zostali ukarani za niebezpieczne wyjazdy z boksów! David Malukas oraz Scott McLaughlin musieli przepuścić trzech kierowców za nimi, oddając prowadzenie Pato O’Wardowi.
Meksykanin wykonał restart na 149. okrążeniu, nieco ponad setkę przed metą. Przez następne kilka kółek kierowca McLarena musiał za wszelką cenę bronić wewnętrznej przed Conorem Daly’m. O’Ward dzielnie powstrzymywał swojego rywala od ukończenia ataku, lecz wyjście Amerykanina z T4 na 153. okrążeniu było zbyt dobre. O’Ward odpuścił, a Daly po raz pierwszy tego wieczoru objął prowadzenie. Jakby tego było mało, jeszcze Colton Herta i Santino Ferrucci otarli się swoimi autami w trakcie walki o P6 na restarcie. David Malukas przejął natomiast trzecią pozycję z rąk Kyle’a Kirkwooda.
Christian Rasmussen musiał wykonać awaryjny pit stop podczas długiej neutralizacji. Kara za wizytę w alei serwisowej podczas jej zamknięcia wpłynęła na Duńczyka niczym płachta na byka. Wstąpił w niego duch największych legend IndyCar. Kierowca ECR zaczął odrabiać straty w absurdalnym tempie. Wyprzedzał każdy samochód na swojej drodze, aż w końcu znalazł się… piąty.
Decydujące ruchy strategiczne
Po udanym ataku Rasmussena na McLaughlinie, rozpoczęła się kolejna fala pit stopów. Daly zjechał do boksu jako lider, lecz „overcut” O’Warda i Malukasa okazał się szybszą strategią. Chwilę później, kierowca A.J. Foyt Racing niemalże zakończył swój wieczór. Malukas stracił przyczepność podczas dublowania Ericssona i dotknął bariery w ostatnim zakręcie. Choć ciężko to w ogóle nazwać incydentem, w bardzo podobny sposób błąd Fostera zamienił się wcześniej w lot Newgardena. Sędziowie wyciągnęli z tego wnioski i od razu wywiesili żółtą flagę po dotknięciu ściany przez Malukasa.
Neutralizacja pojawiła się w trakcie cyklu pit stopów. Co za tym idzie, liderem z aż okrążeniem przewagi nad resztą stawki był nagle Scott Dixon, który jeszcze nie zjechał. W ten oto sposób weteran IndyCar magicznie włączył się do walki o zwycięstwo. Warto dodać, że pozostawało wtedy ponad 50. okrążeń do mety, a zatem dojechanie bez kolejnego pit stopu byłoby bardzo trudne. Z tego powodu wielu zawodników z końca stawki ponownie zjechało na tankowanie tuż przed restartem.
Zielona flaga zapoczątkowała kolejną porcję chaosu. Malukas stracił sporo czasu po kontakcie z Rinusem VeeKay’em i Santino Ferruccim. W środku stawki kierowcy aż czwórkami wjeżdżali do zakrętów. Tymczasem na czele, Nolan Siegel poirytował kolejnego kierowcę, który go dublował. Na dodatek był to jego własny partner zespołowy. Amerykanin nie był chętny do przepuszczenia Pato O’Warda, dzięki czemu drugą pozycję odebrał mu Kyle Kirkwood. Pojedynek kierowców McLarena i Andretti zamienił się w pojedynek o zwycięstwo, kiedy obaj wyprzedzili Scotta Dixona po jego wolnym, ostatnim pit stopie.
Czy alternatywna strategia zadziała? IndyCar Bommarito 500
Po finałowych tankowniach liderów, pierwsze pozycje objęli Callum Ilott i Felix Rosenqvist. To oni należeli do grupy kierowców z dolewką paliwa przed finałowym restartem. Brytyjczyk oraz Szwed pozostali na torze z nadziejami na neutralizację, która nigdy się jednak nie pojawiła. Musieli oni wrócić do boksów na zaledwie 5 okrążeń przed metą.
W ten oto sposób Kyle Kirkwood został zwycięzcą wyścigu IndyCar na owalu. Swoje wcześniejsze sukcesy odnosił wyłącznie na torach ulicznych. Amerykanin znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, co dziś może chyba powiedzieć jako jedyny kierowca w stawce. Brak przygód jest kluczem do sukcesu w tak szalonych wyścigach.
Pato O’Ward (który po raz czwarty w siedmiu startach zajął drugie miejsce w Gateway) zamiast atakować lidera, musiał pod koniec bacznie obserwować lusterka. Christian Rasmussen – który podczas finałowej neutralizacji znowu stracił pozycje w alei serwisowej – wykonał kolejną, magiczną szarżę. Duńczyk wspiął się na trzecie miejsce i prawie zdobył też drugie. Rasmussen wciąż był jednak w niebo wzięty, kiedy po raz pierwszy w karierze stanął na podium IndyCar. Wykonał on dziś niebywałe 71 manewrów wyprzedzania… czyli około 30% wszystkich udanych ataków w dzisiejszym wyścigu.
Słaba postawa mechaników Ganassi zrzuciła Scotta Dixona na P4. Conor Daly również pogubił się w końcówce, przez co dojechał do mety „tylko” szósty. Choć na pierwsze zwycięstwo musi wciąż czekać, Amerykanin może być zadowolony. Zdobył on najlepszy rezultat Juncos w sezonie 2025. Top 9 zamknęła trójka anonimowych kierowców, która wykonała po prostu dobry wyścig – Rinus VeeKay, Alex Palou i Marcus Armstrong. Dziesiąty dojechał Robert Shwartzman. Udało mu się oszczędzić paliwo i dotoczyć do mety z jednym pit stopem mniej niż większość stawki. Jest to najlepszy rezultat w krótkiej historii Premy w IndyCar.
Po tak obiecującym wyścigu, David Malukas może pluć sobie w brodę. Przekroczył linię mety dopiero dwunasty. W szokującym obrocie spraw, żaden z trzech samochodów Penske nie ukończył natomiast wyścigu. Po przebitej oponie Powera oraz niefortunnym wypadku Newgardena, McLaughlin doznał awarii zawieszenia i wrócił do boksu na 40. okrążeń do mety. Czysty pech kosztował całą tę trójkę zwycięstwo na jednym z ich najmocniejszych obiektów.
Niebywałe widowisko. Czas na jego kontynuację
Choć Alex Palou wyjątkowo nie zaprezentował czegokolwiek wartego uwagi, oczywiście dalej prowadzi w klasyfikacji kierowców. Jego przewaga punktowa nad Pato O’Wardem i Kyle’m Kirkwoodem spadła jednak do 73. oraz 75. „oczek”. Hiszpan wbrew pozorom nie może sobie pozwolić na dużo więcej takich wyścigów, zwłaszcza po wypadku w Detroit.
Najlepszy wyścig sezonu IndyCar wydarzył się niestety w najgorszych dla nas godzinach. Miejmy nadzieję, że choć w połowie dobre zmagania zobaczymy już w najbliższą niedzielę na torze Road America. Wyścig na najdłuższym obiekcie w kalendarzu ruszy 22-go czerwca o (znacznie przyjemniejszej niż Gateway) godzinie 19:30 czasu polskiego.
Wyniki IndyCar Bommarito 500 2025
Fot. IndyCarAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!