Max Verstappen udzielił wsparcia Kimiemu Antonellemu. Nie dziwi się talentowi Włocha. Radzi, żeby nie przejmował się opiniami byłych kierowców.
Antonelli podziwiał Verstappena
Andrea Kimi Antonelli właśnie zdobył pierwsze podium w swojej karierze. Jest trzecim najmłodszym kierowcą w historii F1, który to zrobił. Po raz pierwszy od szesnastu lat w pierwszej trójce znalazł się Włoch. Ostatnio zrobił to Jarno Trulli w 2009 w GP Japonii.
Antonelli nie ukrywa swojej sympatii dla Verstappena, z którym często rozmawia w padoku. Holender jest też najmłodszym, który stanął na podium w F1 i wygrał wyścig. W trakcie konferencji prasowej po Grand Prix Kanady, Włoch został zapytany, w jaki sposób inspiruje się sukcesem mistrza świata.
– Oczywiście, śledzenie, co Max zrobił na przestrzeni lat, zwłaszcza w latach debiutanckich, było dość zdumiewające. Zdecydowanie jest więc wzorem, który mnie inspiruje. Ale ostatecznie ściganie się z najlepszymi to świetna szansa – powiedział kierowca Mercedesa.
Antonelli powinien robić swoje
Max Verstappen nie jest zaskoczony talentem Kimiego Antonellego. Przyznał, że obserwował jego karierę, gdy ten jeździł w kartingu. Wyróżnia jego naturalną prędkość jako imponującą cechę, a także opanowanie i podejście.
– Nigdy nie miałem wątpliwości, że podium pojawi się w tym roku. Miał kilka pechowych wyścigów – jeden z nich w sprincie był również moją winą z pit stopem. Ale to była tylko kwestia czasu. Jestem bardzo szczęśliwy, że tak się stało. To daje ci więcej pewności siebie. To miły zastrzyk energii. I będzie tylko lepiej. Jesteś w swoim debiutanckim sezonie – jest tak wiele rzeczy, które cię spotkają. Uczysz się ze słabszych wyścigów, uczysz się z dobrych. W nadchodzących latach, na pewno, zobaczymy o wiele więcej Kimiego – wyjaśnił dziennikarzom Holender.
Max Verstappen wyjawił, że czasami rozmawia z Kimim Antonellim o oponach i balansie bolidu. Zaznaczył jednak, że koniec końców rywalizują ze sobą, więc nie może dzielić się z nim każdą informacją. Docenia jego otwartość, ale przestrzega przed opiniami byłych kierowców F1.
– Tak czy inaczej Kimi powinien robić swoje. Nie ma znaczenia, co mówią o nim byli kierowcy. Niektórzy z nich chcą też pozostać istotni i potem muszą po prostu krzyczeć, niestety to jest część tego. Myślę, że każdy kierowca w pewnym momencie cierpiał z tego powodu, ale mam nadzieję że nie będę musiał się tym martwić później – powiedział czterokrotny mistrz świata.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!