Angielskie sformułowanie "slow burner" idealnie określa pierwszy wyścig weekendu IndyCar w Iowa. Wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerowały dominację oraz brak wyprzedzania, a w rzeczywistości Synk 275 zakończyło się zaciętą walką o zwycięstwo do samej mety.
Nietypowy format kwalifikacji IndyCar Iowa
Wpierw należy zacząć od czasówki, która odbyła się zaledwie kilka godzin przed startem wyścigu. Jej format jest dość specyficzny – kierowcy wykonują dwa okrążenia pomiarowe pod rząd, z czego pierwsze decyduje o kolejności startowej pierwszego wyścigu, a drugie o kolejności drugiego. Najszybszym zawodnikiem podczas pierwszych prób był nie kto inny jak Josef Newgarden. Katastrofalna forma Amerykanina nie zmienia faktu, że jest on istnym geniuszem na torze Iowa Speedway.
Ciekawą niespodziankę sprawił zawodnik, który wykonywał swoje okrążenia chwilę po Newgardenie. Conor Daly wywalczył sobie nieoczekiwany start z pierwszego rzędu. Następne pozycje padły łupem dość spodziewanych nazwisk – Felix Rosenqvist, Alex Palou, Pato O’Ward, Scott Dixon i Will Power. Kolejnej niespodzianki doczekaliśmy się na ósmym miejscu autorstwa Nolana Siegla. Czołową dziesiątkę zamknął duet aut A.J. Foyt Racing.
Zawodnicy Rahal Letterman Lanigan, Prema Racing i Ed Carpenter Racing okupowali pozycje w środku stawki. Szokująco, dołączyli tam do nich reprezentanci Andretti Global. Ten zespół nie jest znany z dobrych osiągów na krótkich owalach, ale P15, P18 oraz P23 to istna katastrofa, nawet jak na ich niskie standardy. Rozczarował także 21. w tabeli Christian Lundgaard. Owale wciąż są piętą achillesową Duńczyka.
Z uwagi na fatalne ustawienia samochodów, z przedostatniego rzędu startowali kierowcy Dale Coyne Racing. Nie wywołało to żadnego zaskoczenia. Prawdziwy szok sprawił natomiast kierowca startujący z ostatniej pozycji. Scott McLaughlin – podobnie jak w Indianapolis 500 – rozbił się na samym początku swojego przejazdu kwalifikacyjnego. Jeden z faworytów do pole position nie uratował poślizgu na wejściu w T1 i roztrzaskał swój bolid. Tegoroczny koszmar Team Penske – przynajmniej częściowo – trwa dalej.
Czy ściganie w Iowa uległo poprawie?
Synk 275 rozpoczęło się od dwusekundowego okresu zielonej flagi. I nie, nie jest to żadna hiperbola. Herta obrócił swój bolid dosłownie w momencie wciśnięcia gazu. Prawdziwym początkiem rywalizacji było okrążenie numer 8. Newgarden wykonał wówczas bezproblemowy „restart”. Jeżeli chodzi o kierowców z czołówki, tylko Palou oraz Siegel zyskali pozycje. Dużo więcej działo się w dolnej części tabeli, gdzie Scott McLaughlin rozpoczął swój „comeback”.
Jakość ścigania była źródłem ogromnych obaw przed startem tego wyścigu. Rok temu wyprzedzanie na torze Iowa Speedway, którego nawierzchnia została wówczas świeżo wymieniona, było praktycznie niewykonalne. Liderzy wyścigu nie potrafili nawet dublować wolniejszych kierowców. Moment, kiedy na 30. okrążeniu Josef Newgarden dojechał do ogona stawki, był zatem kluczowy dla dalszych losów wyścigu. Wówczas dowiedzieliśmy się, że problem ten niestety nie uległ rozwikłaniu. Newgarden zdublował Abela, po czym zupełnie nie próbował atakować Herty. Nie musiał tego robić, gdyż przez brudne powietrze Daly i tak by go nie wyprzedził.
Harmonogram weekendu IndyCar Iowa
Jedynym kierowcą, który zyskiwał pozycje był McLaughlin – prawdopodobnie dlatego, że powinien był zakwalifikować się dużo wyżej. W połowie pierwszego stintu zużycie opon zaczął natomiast odczuwać Rosenqvist. Szwed nagle stracił pięć pozycji na przestrzeni dwudziestu pięciu kółek. Dla fanów był to jednak dobry sygnał, gdyż nowy asfalt Iowa zupełnie nie niszczył opon w 2024 roku.
Strategia zaczyna odgrywać pierwsze skrzypce
Autorem drugiej żółtej flagi był Jacob Abel, który rozbił się na 75. okrążeniu. Pierwsze pit stopy i tak się zbliżały, więc cała stawka odwiedziła aleję serwisową podczas tej neutralizacji. Największym przegranym tej fazy wyścigu był Conor Daly, który stracił 3 miejsca przez wolny pit stop. Do czołowej dziesiątki awansował natomiast Marcus Armstrong. Poza tym, większość zawodników pozostała na swoich dotychczasowych pozycjach lub blisko nich.
Wyjazd samochodu bezpieczeństwa pozwolił na oczyszczenie toru z odłamków opon (tzw. „marbles”). Dzięki temu mogliśmy nacieszyć się wyprzedzaniem podczas restartu. Pato O’Ward triumfował nad Scottem Dixonem po kilkuokrążeniowej walce, a moment później pomknął od zewnętrznej Alexa Palou. Conor Daly poszedł za ciosem Meksykanina, również atakując kierowców Ganassi, również skutecznie.
Cały drugi stint wyścigu polegał na oszczędzaniu paliwa. Wykonanie kolejnego pit stopu na około 100. okrążeń przed metą pozwoliłoby dojechać do końca bez trzeciego tankowania. Strategię tę zrujnował wszystkim Kyle Kirkwood, który rozbił się z powodu przebitej opony. Był to dla niego drugi wypadek dnia, gdyż o poranku przywitał się z barierami podczas treningu. Powrót samochodu bezpieczeństwa wywołał kolejną falę pit stopów na 120 okrążeń do mety. Wiadomym stało się, że oszczędzanie paliwa nie jest już opcją – należy przycisnąć i zjechać na krótką dolewkę pod koniec.
Jednak da się wyprzedzać?
Josef Newgarden wykonał kolejny podręcznikowy restart na 166. okrążeniu. Conor Daly, który znowu stracił pozycję w alei serwisowej, próbował – tym razem nieskutecznie – wrócić przed Alexa Palou. Zamiast tego, kierowcę Juncos wyprzedził Will Power. Jeszcze gorszy restart zaliczył Scott Dixon, który spadł z szóstego miejsca na ósme.
Niedługo później na jego plecach pojawił się Christian Rasmussen. Duńczyk zyskał pozycję po bardzo agresywnym ataku w T1. Kierowca ECR spowolnił w ten sposób Dixona, dzięki czemu do czołowej dziewiątki awansował też McLaughlin. Ten duet nie zatrzymywał się. Duńczyk i Nowozelandczyk dalej przebijali się przez stawkę i na 200 okrążeń do mety zajmowali już P6 oraz P8. Jako jedni z niewielu ci dwaj potrafili wyprzedzać. Być może stan toru zaczął się poprawiać, gdyż na 217. kółku Power skutecznie zaatakował Palou, obejmując trzecie miejsce. Chwilę później Rasmussen oraz McLaughlin awansowali do czołowej szóstki na rzecz Daly’ego.
Newgarden rozpoczął finałowe tasowania strategiczne na 43. okrążenia do mety. Lider wyścigu zaskakująco wcześnie zjechał do boksu po dolewkę paliwa. Jego pit stop był jednak nieco wolny. Mechanicy McLarena wykorzystali to na następnym okrążeniu, kiedy w alei serwisowej pojawił się ich kierowca. O’Ward wrócił na tor tuż przed swoim rywalem i niespodziewanie objął prowadzenie w wyścigu, w którym każde dotychczasowe okrążenie prowadził Newgarden. Meksykanin i Amerykanin zaczęli następnie świetny pojedynek pomiędzy dublowanymi autami, w stylu wyścigów długodystansowych.
W przeciwieństwie do reszty zawodników z czołówki, Alex Palou przedłużył swój stint i zjechał na finałowy pit stop 10 okrążeń później niż reszta. „Overcut” poskutkował jednak spadkiem na piątą pozycję. P4 objął wybitnie prezentujący się McLaughlin.
Sprint do mety IndyCar Iowa
Objęcie prowadzenie przez O’Warda wcale jednak nie było finałowym zwrotem akcji tego wyścigu. Jego partner zespołowy utrudnił mu drogę do zwycięstwa, poprzez wywołanie neutralizacji. Nolan Siegel obrócił i rozbił się w zakręcie numer 4. Kolizja ze ścianą była na tyle silna, że bariera wymagała napraw. Żółta flaga zamieniła się zatem w czerwoną na 17. okrążeń do mety.
Powrót do rywalizacji był niemalże równie krótki, co start tego wyścigu. Nikt nie zdążył wykonać czegokolwiek wartego uwagi przed wypadkiem Calluma Ilotta. Brytyjczyk o własnych siłach dotoczył się jednak do alei serwisowej, przez co samochód bezpieczeństwa prędko opuścił tor. W ten oto sposób pozostał nam 8-milowy sprint do mety.
Przez następne 10 okrążeń Newgarden szukał miejsca do ataku. O’Ward świetnie pozycjonował jednak swój samochód, aby jego rywal zmagał się z brudnym powietrzem. Ten dobrze znający się duet podarował nam kolejne, legendarne starcie o zwycięstwo. Choć był bardzo blisko zaatakowania, defensywa kierowcy McLarena okazała się minimalnie za dobra. Co za tym idzie, absolutnie znikąd, Pato O’Ward stanął na szczycie podium w swoim setnym wyścigu w IndyCar. Jednocześnie odebrał Josefowi Newgardenowi tytuł zawodnika, który zatrzymał niezwykłą passę zwycięstw Hondy w 2025 roku.
Meksykanin spisał się rewelacyjnie, aby utrzymać za plecami trzy rakiety z Team Penske. Will Power domknął podium, a Scott McLaughlin zakończył swój „Last to First Challenge” na wybitnym P4. Alex Palou spokojnie przekroczył linię mety jako piąty, a szósty w tabeli Christian Rasmussen przypomniał nam o swoim występie z Gateway. Młody Duńczyk wyrasta na gwiazdę małych owali. Po udanym starcie, Conor Daly zajął dopiero siódme miejsce, przed Santino Ferruccim, Marcusem Armstrongiem oraz lekko rozczarowującym Scottem Dixonem.
Mimo upokarzającego obrotu na starcie, Colton Herta dojechał trzynasty. Kompletnie natomiast rozczarował skandynawski duet – Felix Rosenqvist (P17) i Christian Lundgaard (P210.) Poza wspomnianymi wcześniej kierowcami, linii mety nie ujrzał też Alexander Rossi. Był to skutek awarii bolidu.
To jeszcze nie koniec
Dzisiaj czeka nas druga część zmagań na torze Iowa Speedway. Miejmy nadzieję, że jakość ścigania dalej będzie się poprawiać z każdym okrążeniem. Dystans wyścigu pozostanie taki sam, ale w zamian będziemy mieli diametralnie inne ustawienie na polach startowych. Farm to Finish 275 ruszy o godzinie 19:20 czasu polskiego.
IndyCar Iowa 2025 – Wyniki pierwszego wyścigu
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!