Choć wciąż utrzymuje status najważniejszej rundy w kalendarzu, Grand Prix Monako nie jest znane z ekscytujących wyścigów. Stąd wielowątkowa edycja 1992 przeszła do historii. Na czele stawki ujrzeliśmy legendarny pojedynek dwóch mistrzów - Nigela Mansella i Ayrtona Senny. Tymczasem w dolnej części tabeli doszło do istnego cudu, związanego z najgorszym zespołem w historii Formuły 1. Oto pełna historia 50. edycji Grand Prix Monako.
Formuła 1 w 1992 roku – pod butem Williamsa
Inżynierzy Williamsa, z Patrickiem Headem i Adrianem Newey’em na czele, przygotowali na sezon 1992 jeden z najbardziej dominujących bolidów w historii Formuły 1. Szybki, choć awaryjny, model FW14 został ulepszony o niespotykane wcześniej nowinki techniczne – kontrolę trakcji, aktywne zawieszenie czy ABS. Oprócz tego, Brytyjczycy wprowadzili znaczne poprawki do półautomatycznej skrzyni biegów i aerodynamiki. W ten oto sposób Williams stworzył najszybszy bolid F1 w ówczesnej historii. Po pierwszych pięciu wyścigach sezonu FW14B był niepokonany. Każde z tych zwycięstw zdobył Nigel Mansell, którego bardzo agresywny styl jazdy idealnie pasował do samochodu z elektronicznymi wspomaganiami. Gdyby nie wypadek Riccardo Patrese’go w deszczowej Hiszpanii, Williams zdobyłby natomiast 5 dubletów z rzędu.
Dominację ekipy z Grove wspierał początek kryzysu ekipy z Woking. McLaren musiał do końca 1991 rozwijać swój samochód, aby obronić tytuł przed Williamsem. Co za tym idzie, przyszłoroczny projekt został przez nich zaniedbany. Urzędujący mistrzowie świata rozpoczęli sezon 1992 z zeszłorocznym samochodem, co akurat w tamtych czasach nie było czymś nadzwyczajnym. Absurdalna przewaga Williamsa zmusiła ich jednak do przyspieszenia debiutu nowego bolidu o miesiąc. Brytyjczycy przywieźli zatem na Grand Prix Brazylii aż 6 samochodów – 3 sztuki MP4/6B oraz 3 sztuki MP4/7A. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, gdyż Ayrton Senna na swoim domowym torze i tak zakwalifikował się trzeci… ze stratą dwóch sekund do zdobywcy pole position, Nigela Mansella. Nazywanie aktualnej formy McLarena w 2025 roku „dominującą”, brzmi w tym porównaniu komicznie.
Po pierwszych pięciu wyścigach sezonu Nigel Mansell był liderem mistrzostw świata z kompletem pięćdziesięciu punktów. Drugie miejsce, z dorobkiem o nieco ponad połowę gorszym, zajmował Riccardo Patrese. Trzeci w tabeli był Michael Schumacher, który dopiero co zaczynał swój pierwszy pełny sezon w Formule 1. Ex aequo czwartą pozycję zajmowali kierowcy McLarena – Ayrton Senna i Gerhard Berger. Każdy z nich miał po 8 punktów na koncie. W przypadku Brazylijczyka wynikało to z zaledwie dwóch finiszy na podium oraz aż trzech nieukończonych Grand Prix. Oprócz zawodników Williamsa, Benettona i McLarena, punkty w pierwszej fazie sezonu (dla których wówczas należało znaleźć się w Top 6 na mecie) zdobyli Ferrari, Footwork, Dallara, Lotus oraz Tyrell.
Wersja wideo:
Tymczasem na tyłach stawki…
Przełom lat 80′ i 90′ był specyficzną epoką w Formule 1. Każdy zespół wyścigowy, który miał jakiekolwiek pieniądze, chciał wówczas ścigać się w „królowej sportów motorowych”. Listy startowe regularnie przekraczały zatem 30 samochodów. Już wtedy istniała jednak zasada obowiązująca po dziś dzień – do wyścigu Grand Prix mogło przystąpić maksymalnie 26 aut. Wynikała ona z ograniczonej ilości garaży na torach, a także obaw o bezpieczeństwo. Tak pokaźna ilość samochodów (z czego prawie połowa była równie wolna, co kierowcy płacący za ich fotele) zamieniłaby Formułę 1 w pół-amatorskie wyścigi wieloklasowe. Potrzebny był zatem sposób na eliminację najwolniejszych ekip.
Z tego powodu utworzono prekwalifikacje. Zapisywano do nich wszystkie zespoły debiutujące oraz te z najgorszymi wynikami na przestrzeni ostatnich miesięcy. 60-minutowe prekwalifikacje zawsze odbywały się w piątkowe poranki, jeszcze przed startem treningów. Najlepsza czwórka kierowców była dopuszczana do dalszej rywalizacji, a reszta pakowała się i jechała do domów. Sukces w prekwalifikacjach wcale jednak nie gwarantował startu w Grand Prix. O ten honor należało powalczyć z resztą stawki w standardowych, dobrze nam znanych, sobotnich kwalifikacjach. Spośród 30 samochodów startujących w tej sesji, do wyścigu przystępowało najszybsze 26.
Ford w Formule 1. Od dominacji do marginalizacji
Kwintesencją tej ery było Andrea Moda Formula – najgorszy zespół w historii Formuły 1. Podobnie jak cały format prekwalifikacji, ekipa ta zasługuje na oddzielny artykuł. Omawiając GP Monako 1992, należy ich jednak pokrótce przedstawić. Andrea Sassetti, założyciel marki odzieżowej Andrea Moda, kupił zespół Coloni F1 pod koniec 1991 roku. Do sezonu 1992 próbowali przystąpić ze zmodyfikowanym samochodem Coloni C4B. Tylko próbowali, gdyż FIA nie dopuściła ich do startu w Grand Prix Południowej Afryki za niezapłacenie 100 000 dolarów „wpisowego”. Kiedy zespół przyleciał do Meksyku na drugą rundę mistrzostw, mechanicy nie zdążyli złożyć bolidów na czas. Obaj kierowcy – Alex Caffi i Enrico Bertaggia – zostali następnie zwolnieni za krytykowanie zespołu. To powinno mówić wszystko o ich poziomie profesjonalizmu.
GP Monako 1992 – Największy szok prekwalifikacji
Zgodnie z monakijską tradycją, weekend wyścigowy rozpoczął się już w czwartek. W prekwalifikacjach brało udział 6 samochodów – Michele Alboreto z pojedynczym Footworkiem, Andrea Chiesa reprezentujący Fondmetal, Bertrand Gachot i Ukyo Katayama z Venturi oraz Roberto Moreno i Perry McCarthy z Andrei Mody.
Zespół Sassettiego po raz czwarty przystępował do weekendu z nowym modelem S921. „Nowy” nie jest jednak zbyt adekwatnym określeniem, gdyż samochód ten był oparty na koncepcie Simteka z 1990 roku, który został stworzony na zamówienie niedoszłego zespołu fabrycznego BMW. 2-letni desing w rękach zupełnie nowej ekipy spisywał się jeszcze gorzej niż można było oczekiwać. Dysponujący małą ilością mocy silnik V10 Judd’a sprawiał im ciągłe problemy, a nawet kiedy działał, samochód tracił przynajmniej kilka sekund na okrążenie.
Roberto Moreno przysporzył zatem nie lada niespodziankę, kiedy udało mu się przetrwać prekwalifikacje. Brazylijczyk zajął trzecie miejsce w tej sesji, ze stratą 1.7 sekundy do Alboreto i 1.2 sekundy do Gachot. Jego rezultat wystarczył jednak do przebicia Chiesy oraz „wybumpowania” Katayamy. McCarthy nie ustanowił czystego czasu okrążenia. Po zaledwie trzech wolnych kółkach, wykonanych z wciąż niedopasowanym do niego fotelem, Brytyjczyk został ściągnięty do boksu. Jego bolid stał się autem rezerwowym dla imponującego partnera zespołowego.
Specyficzny, lecz ekscytujący format kwalifikacji
Dla Andrei Mody to był dopiero jednak początek walki. Przed potencjalnie pierwszym startem w wyścigu F1 czekały ich dwie sesje treningowe (trwające po 105 minut każda) oraz dwie 60-minutowe sesje kwalifikacyjne. FP1 i Q1 odbywały się w czwartek, a FP2 i Q2 w sobotę. Brak rywalizacji w piątek wynikał z panującej jeszcze do niedawna tradycji zgodnie, z którą ulice Monako były otwierane w przededniu weekendu. Ze względu na poprawki w ustawieniach bolidów oraz ewolucję toru, rzadko kiedy czasy okrążeń były lepsze w pierwszej sesji kwalifikacyjnej. GP Monako 1992 nie było wyjątkiem. Każdy kierowca poza Stefano Modeną (który doznał awarii silnika) ustanowił swój najlepszy rezultat w sobotę, więc przejdźmy od razu do wyników tejże sesji.
Nigel Mansell jako jedyny przebił barierę 80 sekund i po raz szósty w sezonie zdobył pole position. Teoretycznie, Brytyjczyka powinna była czekać kolejna nudna niedziela na czele stawki. Niecałą sekundę za swoim partnerem zespołowym zakwalifikował się Riccardo Patrese, minimalnie szybszy od Ayrtona Senny. Top 8 zamknęli pozostali kierowcy z czołowych ekip – Ferrari, McLarena i Benettona. Najlepszy w środku stawki, z aż trzema sekundami straty do czasu pole position, był reprezentujący Lotusa Johnny Herbert. Po sukcesie w prekwalifikacjach, Michele Alboreto i Bertrand Gachot zdobyli P11 oraz P15 na polach startowych. Czwartkowy czas Stefano Modeny wystarczył natomiast na 21. rezultat.
Prawdziwa walka trwała na tyłach stawki
Zdecydowanie najciekawszy wątek tych kwalifikacji znajdował się w dolnej części tabeli. Roberto Moreno zajął rewelacyjne P20 w czwartek, a następnie poprawił swój czas o 0.2 sekundy na początku soboty. Nazwanie tego jednym z najlepszych okrążeń w historii F1 wcale nie jest przesadą. Brazylijczyk mógł pojechać jeszcze szybciej, lecz silnik w jego bolidzie przegrzał się po zaledwie kilku okrążeniach. Moreno powoli spadał w tabeli, a na kilka minut do końca sesji zajmował P26. Personel zespołu eksplodował z radości, kiedy Eric van de Poole przekroczył linię mety i okazał się 0.036 sekundy wolniejszy od ich kierowcy. Po raz pierwszy w historii Andrea Moda zakwalifikowała się do wyścigu Formuły 1.
Po raz pierwszy w historii podwójne DNQ zaliczył natomiast Brabham. Był to jeden z ostatnich gwoździ do trumny tej legendarnej ekipy. Oprócz van de Poole i Damona Hilla (tak, tego Hilla, przyszłego mistrza świata), do GP Monako 1992 nie zakwalifikowali się też Andrea Chiesa oraz Paul Belmondo. Zarówno kierowca Fondmetal jak i Marcha stracili aż 6 sekund do czasu pole position.
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuKluczowy start GP Monako 1992
Po porannej rozgrzewce tylko 25 samochodów ustawiło się na linii startowej 50. edycji Grand Prix Monako. To dlatego, że Gianni Morbidelli ruszał z alei serwisowej. Włoch nie był w stanie uruchomić V12-tki swojego Minardi na starcie okrążenia formującego. Mimo wypadku oraz awarii elektroniki w warm-upie, do wyścigu przystąpili natomiast Aguri Suzuki i Mika Hakkinen.
Nawet w tamtych czasach, z dużo mniejszymi bolidami, wyprzedzanie w Monako było okropnie trudne. Start wyścigu miał zatem absolutnie kluczowe znaczenie. Ayrton Senna zdawał sobie z tego sprawę, co przyczyniło się do agresywnego ataku Brazylijczyka na Riccardo Patrese’m w Saint Devote. 3-krotny mistrz świata wbił się na wewnętrzną i objął drugie miejsce. Jedyną inną zmianą pozycji w czołówce był Michael Schumacher wyprzedzający Gerharda Bergera. Tymczasem na czele stawki, Nigel Mansell wybudował sobie aż 6 sekund prowadzenia w 6 okrążeń. Dalszy przebieg wyścigu nie był trudny do przewidzenia.
Jak przystało na wyścig samochodowy w latach 90-tych, wytrzymałość bolidów była istnie koszmarna. W trakcie pierwszych dziesięciu okrążeń Gianni Morbidelli, Karl Wendlinger, Olivier Grouillard, Gabriele Tarquini i obchodzący urodziny Andrea de Cesaris odpadli z powodu usterek mechanicznych. Na skutek wypadków, swój udział w wyścigu zakończyli też Pierluigi Martini oraz Stefano Modena. Niestety chwilę później dołączył do nich Roberto Moreno. Jak się później okazało, jedyny wyścig zespołu Andrea Moda w Formule 1 dobiegł do końca po zaledwie piętnastu minutach z powodu awarii silnika.
Mało brakowało, a na liście „DNF-ów” znaleźliby się też Jean Alesi oraz Michael Schumacher. Francuz nie zamierzał ustępować Niemcowi, który agresywnie opóźnił hamowanie do słynnego nawrotu. Kontakt spowolnił obydwu kierowców i dał sporą przewagę Patresemu oraz Sennie. Schumacher ostatecznie zdobył czwartą pozycję, ale potrzebował do tego awarii bolidu Alesiego. Przyczyniły się do niej uszkodzenia, które samochód doznał w trakcie kolizji z Schumacherem. Kilka okrążeń przed tym, wolniejsi kierowcy Benettona i Ferrari również toczyli pojedynek. Martin Brundle przestrzelił szykanę Nouvelle, przez co pozycję zyskał Ivan Capelli.
Stabilizacja w środkowej fazie GP Monako 1992
Na półmetku wyścigu uczestniczyła w nim zaledwie połowa zawodników. Johnny Herbert rozbił swojego Lotusa w zakręcie Rascasse, a skrzynie biegów zawiodły Mauricio Gugelmina, Mikę Hakkinena i Gerharda Bergera. Jeżeli chodzi o czystą rywalizację, na ulicach Monako działo się naprawdę niewiele. Choć mnóstwo fanów wspomina tamten okres jako złotą erę Formuły 1, emocji sportowych wcale nie było dużo. Na tym etapie zmagań, GP Monako 1992 było równie nużące, co współczesne edycje tego wyścigu. Brak obowiązkowych pit stopów zdecydowanie nie pomagał. Najciekawszym elementem wyścigu w tamtym momencie była usterka skrzyni biegów w bolidzie Riccardo Patrese’go, przez którą Włoch musiał zażarcie bronić się przed Michaelem Schumacherem. Prawdziwy majstersztyk defensywy dopiero jednak nadchodził.
Legendarny finisz
Wyścig nareszcie ożył w końcówce. Na 60. okrążeniu dublowany Michele Alboreto obrócił się tuż przed Ayrtonem Senną, niemalże eliminując oba samochody. Chwilę przed tym Włoch zajmował piąte miejsce i doganiał go Martin Brundle, który musiał wykonać pit stop z powodu uszkodzonego skrzydła.
Dwa okrążenia później w spektakularny sposób rozbił się Ivan Capelli. Kierowca Ferrari jechał po punkty, za nim uszkodził zawieszenie w „sekcji basenowej”. Następnie drążek kierowniczy całkowicie się popsuł, zarzucił bolidem, a ten pod kątem 45 stopni zawiesił się na bandzie w Rascasse. Tą kraksą Włoch jeszcze bardziej pogorszył swoją sytuację w zespole i przybliżył się do zwolnienia, które ostatecznie nadeszło tuż przed końcem sezonu.
To nie były jednak powody, dla których wspominamy dziś GP Monako 1992. Na zaledwie 8 okrążeń do mety Nigel Mansell nagle zjechał do boksu. Jego zespół był równie zszokowany tą decyzją, co fani oraz komentatorzy. Zdaniem Brytyjczyka, miał on przebitą oponę. Po wyścigu okazało się, że problem stanowiła poluzowana nakrętka od koła. Jakby tego było mało, tuż przed zjazdem do alei serwisowej ponownie się ona zacieśniła, co przedłużyło pit stop. Choć Mansell jechał na czele z gigantyczną przewagą, opuścił aleję serwisową około 6 sekund za nowym liderem – Ayrtonem Senną. Brazylijczyk przez cały wyścig jechał pełnym tempem, w razie gdyby jego rywal doznał problemów. Wyścigowi bogowie najwidoczniej to docenili.
Z dużo szybszym samochodem, na oponach o 70 okrążeń świeższych, Mansell w mgnieniu oka dognił Sennę. Na 3 okrążenia do mety znajdował się centymetry od tylnego skrzydła McLarena. W ten oto sposób zaczął się historyczny pojedynek, który dużo lepiej jest obejrzeć zamiast o nim czytać.
Wyniki GP Monako 1992
Przez 3 okrążenia Senna utrzymał za swoimi plecami samochód, który ze świeżymi oponami był przynajmniej kilka sekund na okrążenie szybszy. Na jakimkolwiek innym torze niż Monako nie miałby szans tego dokonać. Brazylijczyk w bardzo mądry sposób pozycjonował swój samochód i stał się ruchomą blokadą drogową. Choć trzeba przyznać, że miał dużo szczęścia, Ayrton Senna wciąż zapracował sobie na fenomenalną, piątą wygraną w Grand Prix Monako.
O dziwo, Nigel Mansell wcale nie był zły z powodu utraty zwycięstwa. Lider klasyfikacji punktowej pochwalił Sennę za podręcznikową defensywę i pokazał mu kciuk w górę zaraz po przekroczeniu mety. Intensywny pojedynek absolutnie wykończył Brytyjczyka, który miał problem z ustaniem na podium. Po rozlaniu szampana Brytyjczyk musiał usiąść na podłodze.
Do Senny i Mansella dołączył Riccardo Patrese. Włoch również zaliczył ciekawy występ, gdyż przez pół wyścigu utrzymywał za swoimi plecami Michaela Schumachera. Mimo pit stopu, Martin Brundle dojechał piąty. Na skutek całego chaosu, finałowy punkt wywalczył Bertrand Gachot. Warto tutaj przypomnieć, że jego partner zespołowy – Ukyo Katayama – nie zdołał nawet przetrwać prekwalifikacji. Tego dnia Venturi Larrousse zdobyło swój jedyny punkt w sezonie 1992. Ostatnimi kierowcami na mecie byli Michele Alboreto, Christian Fittipaldi, JJ Lehto, Erik Comas, Aguri Suzuki oraz Thierry Boutsen.
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuDziedzictwo GP Monako 1992
Wyjeżdżając z Monako, Nigel Mansell wciąż miał mnóstwo powodów do dumy. W klasyfikacji generalnej miał dokładnie 2 razy więcej punktów niż następny zawodnik. Tamten wyścig był niewielką przeszkodą na jego drodze do pierwszego i ostatniego tytułu mistrzowskiego F1. Mansell nigdy jednak nie będzie mógł się pochwalić zwycięstwem na ulicach Monako. Co ciekawe, pozostałe pozycje w czołowej piątce klasyfikacji generalnej były dokładnie takie same po tym wyścigu, co na koniec całego sezonu – Patrese przed Schumacherem, Senną i Bergerem.
GP Monako 1992 było dużo ważniejszym dniem dla innych. To był jedyny wyścig zespołu Andrea Moda w ich krótkiej przygodzie z Formułą 1. Zakwalifikowanie się i przejechanie 11 okrążeń w Grand Prix aż wstyd nazywać jednak „szczytem”. Bardziej pasuje do tego określenie „płaskowyż”. Mały promyk nadziei dla włoskiej ekipy w nic większego się nie zamienił. Andrea Moda została wyrzucona z F1 po dwunastu weekendach absurdów, kontrowersji i braku jakiegokolwiek profesjonalizmu. Występ z Monako przede wszystkim powinniśmy zapamiętać jako koronny moment Roberto Moreno – niepodważalnej legendy maruderów F1 z przełomu lat 80′ i 90′.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!