Andy Cowell chwali Fernando Alonso za wyniki w kwalifikacjach. Szef zespołu mówi, że Hiszpan znalazł sposób na maksymalizowanie możliwości. Mistrz świata potrafi prowadzić trudny bolid. Dobrze się bawił w Kanadzie.
Bolid nadal trudny do prowadzenia
Aston Martin obecnie ma jedynie 22 punkty w klasyfikacji konstruktorów i zajmuje 8. miejsce. Początek sezonu 2025 był trudny i zespół zdobył punkty w sprzyjających okolicznościach. Zdecydowanie nie może zaliczyć tegorocznej kampanii w F1 jako udanej.
Jednak po ulepszeniach na Imoli fortuna Astona Martina się odmieniła. Skuteczny pakiet poprawił szybkość AMR25, zwiększył docisk, co poprawiło zachowanie w zakrętach. Poczynając od Grand Prix Emilii-Romanii, Fernando Alonso czterokrotnie wszedł do Q3.
– Pakiet z Imoli nam pomógł, także w zrozumieniu samochodu. Pomagają podejście w fabryce i na torze, a także ulepszenia. Fernando znalazł sposób na osiągnięcie świetnych osiągów w kwalifikacjach. Nadal mamy trudny samochód do prowadzenia. W Kanadzie byliśmy w stanie konkurować w środku stawki dzięki strategii [z oponami – przyp. red.] średnie-twarde-twarde. Fernando dał z siebie wszystko na średnich [oponach] na początku, powstrzymując DRS Lewisa przez kilka okrążeń, ale potem osiągi spadły. Następnie wróciły i myślę, że dobrze się bawił, wyprzedzając w drugiej i trzeciej części wyścigu – wyjawił dziennikarzom Dario AS Andy Cowell.
Aston Martin nadal pracuje nad słabymi stronami
Pomimo ulepszeń, AMR25 nadal ma słabe strony. Największą z nich są osiągi na dystansie wyścigu i prędkość na prostych. Sprawia to, że Aston Martin musi sprytnie podchodzić do strategii w niedzielę, aby przekuć dobre wyniki w kwalifikacjach w punkty.
Andy Cowell przyznaje, że zespół z Silverstone nadal nad tym pracuje i zgadza się z uwagami Fernando Alonso. Chcąc także poprawić podział opon w trakcie weekendu, aby najlepiej zmaksymalizować szanse.
– To coś, nad czym się zastanawiamy. Jesteś bliżej punktów dzięki dobrym kwalifikacjom, ale zdobywasz punkty tylko wtedy, gdy jesteś w pierwszej dziesiątce; jedenaste miejsce jest niewdzięczne. I jest niesamowicie ciasno. Musimy walczyć o punkty, więc musimy dostroić samochód do wyścigu i pomyśleć o dystrybucji opon dostosowanej do wyścigu od piątku – opowiedział szef ekipy.
Zespół już nie panikuje
Przez ostatnie dwa lata Aston Martin wprowadzał mnóstwo nieskutecznych ulepszeń. Pod kierunkiem Dana Fallowsa jako dyrektora technicznego i Mike’a Kracka jako szefa zespołu, ekipa wyglądała na zagubioną. Wydawało się, że nie wiedzą, jak rozwijać swoje bolidy. W 2024 wprowadzili aż 37 poprawek, ale żadna z nich nie zadziałała.
Odkąd Andy Cowell przejął stery szefa zesołu, a rolę dyrektora technicznego na razie pełni Bob Bell, Aston Martin konsekwentnie polepszył swoją stronę operacyjną. 56-latek dokonał na początku 2025 zmian organizacyjnych i na szczeblu zarządzającym, które przynoszą rezultaty. W lipcu dołączy do ekipy Enrico Cardile.
– Mamy więcej docisku we wszystkich zakrętach, co pomaga. W trakcie treningów mniej się rozpraszamy, jeśli chodzi o ocenę części, które montujemy w samochodzie; chodzi o udoskonalenie tego, co już masz, a tak właśnie powinien wyglądać weekend Grand Prix – reflektował Brytyjczyk w Kanadzie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!