Aston Martin w tym sezonie zdobył tylko dziesięć punktów. Zespół zatrudnił Adriana Neweya i ma nowoczesną fabrykę. Dlaczego więc jest tak dużym rozczarowaniem tego roku?
Najgorszy sezon Alonso w F1 od lat
Aston Martin zdobył w pięciu pierwszych Grand Prix sezonu tylko 10 punktów. Choć na początku mogło się wydawać, że ekipa poczyniła dobry krok przez zimę, aby się poprawić, teraz wygląda na to, że był to fałszywy sygnał. W otwierającej rundzie w Australii panowały trudne warunki pogodowe, aż pięciu kierowców się rozbiło, w tym Fernando Alonso. Jego zespół dokonał właściwej decyzji strategicznej, która pozwoliła Lance’owi Strollowi przesunąć się na 6. miejsce.
Następnie w Chinach, Hiszpan już na początku wyścigu miał problem z hamulcami, które przegrzały się i uniemożliwiły dalszą jazdę. Po sześciu okrążeniach musiał zjechać do garażu. Kanadyjczyk ukończył GP na 12. pozycji, ale dzięki dyskwalifikacji obu Ferrari i Pierre’a Gasly’ego, został wypromowany do 9. miejsca.
Dobra passa Strolla skończyła się równie szybko, co zaczęła. Początkowe wyniki maskowały rzeczywistą pozycję AMR25 w stosunku do reszty stawki. Obecnie Aston Martin znajduje się na 7. miejscu w klasyfikacji konstruktorów, ale Racing Bulls i Alpine niedługo mogą z łatwością prześcignąć stajnię z Silverstone. Pech Fernando Alonso minął, bo skończył wszystkie Grand Prix, które rozegrano na przestrzeni 3 tygodni i uplasował się wyżej we wszystkich kwalifikacjach do niedzielnych wyścigów niż syn właściciela (stosunek 5-0).
Jednak nie to jest teraz problemem. Dwukrotny mistrz świata potwierdził swoje umiejętności w Japonii, Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej tym, którzy w nie wątpili, ale nawet jego starania nie zaowocowały zdobyciem punktów. Zbliżył się do nich na Suzuce i w Dżuddzie, sięgając po 11. miejsce. Alonso nie zdobył punktów w pierwszych 5 GP sezonu, co jest jego najgorszym wynikiem od 2017 roku, gdy jeździł w barwach McLarena-Hondy.
Upadek Astona Martina
Aston Martin osiągnął swój najlepszy wynik dotychczas w F1 w 2023 roku. Fernando Alonso stanął na podium łącznie osiem razy, a w pierwszych pięciu wyścigach zespół zdobył 102 punktów. AMR23 był drugim najszybszym bolidem w stawce, tuż za dominującym Red Bullem i zawstydził Mercedesa i Ferrari. Sytuacja jednak nie trwała zbyt długo, bo ulepszenia okazały się nieskuteczne, więc ostatecznie stajnie z Brackley i Maranello odrobiły stratę. Mimo wszystko, wydawało się, że ekipa z Silverstone po dwóch trudnych latach jest w końcu na dobrej drodze, aby dołączyć na stałe do czoła stawki.
Nic bardziej mylnego. Co prawda bolid Astona na początku sezonu 2024 był całkiem dobry, ale nie na tyle, aby zdobyć podium. Zespół zdobył 40 punktów w pierwszych pięciu GP. Najlepsze wyniki Fernando Alonso to 3. miejsce w kwalifikacjach do GP Chin i 5. w wyścigu w Arabii Saudyjskiej. Potem było już tylko gorzej. Zaczęło się od pierwszego pakietu ulepszeń w Japonii. Następne poprawki w Imoli, Barcelonie, Budapeszcie i Austin tylko pogorszyły sytuację, a AMR24 stał się nie dość, że wolniejszy, to znacznie trudniejszy w prowadzeniu i niestabilny. Łącznie wprowadzili 37 różnych modyfikacji, najwięcej ze wszystkich zespołów. Każda z nich zawiodła.
Jak dotąd, aktualny sezon F1 zaczął się najgorzej od lat. Ekipa zdobyła jedynie jak na razie tylko 10 punktów i to więcej za sprawą sprzyjających okoliczności, niż rzeczywistego tempa. Bolid na niektórych torach jest lepszy jedynie od Stake’a. Alpine i Williams, pomimo ubiegłorocznych zmagań, zrobiły krok w dobrą stronę i są lepsi od Astona Martina. AMR25 brakuje przyczepności na oponach, tempa w wolnych i średniej prędkości zakrętach. Przede wszystkim jest to auto, które cierpi na dużą podsterowność i nawet Alonso, który preferuje taką cechę w bolidzie, ma ogromne problemy ze skręcaniem.
Andy Cowell sprząta w Astonie Martinie
W ciągu ostatnich dwóch lat Aston Martin nie wprowadził żadnego skutecznego ulepszenia. W kwietniu 2022 roku do zespołu dołączył Dan Fallows, który wcześniej pracował pod przewodnictwem Adriana Neweya w Red Bullu. Na początku 2023 Andrew Green został odsunięty od zespołu wyścigowego, aby zająć się działem technologicznym firmy. Green pracował u boku Gary’ego Andersona w Jordan F1 Team, a także pełnił rolę dyrektora technicznego Force India, Racing Point i Astona Martina
Jak się okazuje, przyczynił się do rozwoju projektu jak dotąd najlepszego bolidu, AMR23. Od momentu przejęcia obowiązków dyrektora technicznego przez Dana Fallowsa, żaden z pakietów ulepszeń nie zadziałał. Chociaż na sukces i porażkę pracuje cały zespół inżynierów, to odpowiedzialność ponosi osoba sprawująca nadzór.
W międzyczasie Andy Cowell objął rolę CEO Astona Martina w październiku 2024 roku i najwyraźniej myślał podobnie, bo wystarczył mu miesiąc, aby odsunąć Fallowsa. Zastąpił go Bob Bell, który był m.in. dyrektorem technicznym w Renault, gdy Fernando Alonso wygrał swoje dwa mistrzostwa świata w 2005 i 2006.
Podobny los spotkał Toma McCullougha, dyrektora ds. wydajności. Na początku tego roku Andy Cowell przejął też rolę szefa zespołu, oddelegowując Mike’a Kracka do nadzorowaniu wyników i osiągów ekipy na torze. W oświadczeniu napisał, że wszystkie zmiany mają za zadanie spłaszczyć i uprościć strukturę organizacyjną i zarządzającą.
Geniusz dołącza do zespołu
W przyszłym roku w F1 zmieniają się przepisy techniczne. Aston Martin zostanie zespołem fabrycznym, zawierając współpracę z Hondą. Będzie musiał wyprodukować własną skrzynię biegów, tylne zawieszenie oraz system hydrauliczny.
Na początku marca do Astona Martina oficjalnie dołączył Adrian Newey w roli zarządzającego dyrektora technicznego. Legendarny inżynier ma na koncie 25 tytułów mistrzowskich (12 konstruktorów i 13 kierowców) z Williamsem, McLarenem i Red Bullem. Zajmuje się wyłącznie konstruowaniem bolidu na przyszły rok, bo ambicją zespołu jest znaleźć się na czele stawki. Nowe regulacje stanowią idealną okazję, ale to samo można powiedzieć o pozostałych. Alpine i Williams również mają podobne ambicje, głównie ze względu na silnik Mercedesa, który według doniesień ma być najlepszy.
W połowie marca Aston Martin w końcu uruchomił nowy tunel aerodynamiczny. Obecnie używają go do opracowania ulepszeń dla AMR25 i jednocześnie projektowania AMR26. Okazuje się jednak, że gdy wsadzili model obecnego bolidu, dane nie zgadzały się z tymi, które pokazywał tunel Mercedesa, z którego wcześniej skorzystali. Dla własnego dobra, będą musieli znaleźć przyczynę rozbieżności.
Długi sezon bez nadziei na poprawę?
Nowe przepisy wcale nie gwarantują sukcesu. Aston Martin raczej skupi się w większości na bolidzie na 2026. Jednak nie może całkowicie spisać na straty tego roku. Mercedes podobnie stawiał wszystko na jedną kartę, aby znaleźć się na czele stawki 2014. Z tą różnicą, że rok przed zmianą regulacji Nico Rosberg i Lewis Hamilton wygrali łącznie trzy Grand Prix. Nic nie zapowiada, żeby ekipa z Silverstone miała stanąć chociażby na podium, nie mówiąc o wygranej.
Niewątpliwie stajnię z czeka długi sezon. Fernando Alonso jeszcze na testach w Bahrajnie zapowiadał, że pierwsze 4-5 Grand Prix będą trudne, ale nie wiadomo, czy spodziewał się, że aż w takim stopniu. W Arabii Saudyjskiej przyznał, że jak na razie zdobycie punktów będzie poza zasięgiem ekipy, chyba że rywale zostaną zdyskwalifikowani. W poniedziałek Andy Cowell zwołał spotkanie ze wszystkimi osobami na wysokich szczeblach kierowniczych, aby omówić brak dobrych wyników w triple-headerze.
– Myślę, że jest wiele obszarów, na które spoglądamy wstecz na ostatnie wyścigi i możemy wycisnąć więcej z samochodu. Czy to wystarczy, aby wygrywać wyścigi? Nie. Ale czy są obszary, w których możemy trochę bardziej się posunąć do przodu? Tak, są. Uczymy się tego samochodu i uczymy się jak używać nowy sprzęt, jaki mamy w fabryce i jak poruszyć sprawy do przodu – wyjaśnił Andy Cowell dziennikarzom The Race.
Pedro de la Rosa, były kierowca F1 i ambasador Astona Martina, powiedział, że najbliższy pakiet poprawek pojawi się na Imoli. Kolejny planowany jest na Barcelonę, gdy w życie wejdzie dyrektywa FIA ws. przednich skrzydeł. W połowie roku zespół całkowicie skupi się na bolidzie na nowe regulacje. W lipcu dołączy również Enrico Cardile, który przejdzie z Ferrari i przejmie rolę dyrektora technicznego. Przedtem jednak ekipa musi udowodnić, że w końcu wyciągnęła wnioski z własnych błędów i nauczyła się jak ulepszyć auto w ciągu sezonu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!