Charles Leclerc testował już bolid na 2026. Nie jest fanem nowego auta. Niektóre rzeczy mogą się jeszcze zmienić. Przyznał, że wyprzedzanie w F1 w przyszłym roku może być dziwne.
Charles Leclerc już testował nowy bolid
W 2026 w Formule 1 zaczną obowiązywać nowe regulacje techniczne. Zwiększony zostanie udział energii elektrycznej w jednostce napędowej. Będzie stanowić aż połowę całej mocy turbodoładowanej V6-stki. Do tego dochodzi aktywna aerodynamika.
Charles Leclerc wyjawił dziennikarzom w Austrii, że już przetestował pierwszą wersję bolidu na 2026 w symulatorze. Podzielił się swoimi myślami i nie wyraził szczególnego entuzjazmu.
– Powiedzmy to tak: to nie jest najprzyjemniejsze doświadczenie wyścigowe, jakie miałem do tej pory. Ale wciąż jesteśmy na początku rozwoju. Mam nadzieję, że projekt znacząco się zmieni w nadchodzących miesiącach. Myślę, że nie jest tajemnicą, że nowe przepisy sprawią, że jazda będzie dla nas kierowców mniej przyjemna – powiedział Monakijczyk.
Wyprzedzanie może być dziwne
Charles Leclerc miał nadzieję walczyć w tym roku o tytuł mistrza świata F1, ale Ferrari ma problemy z formą. Zespół przywiózł część pakietu ulepszeń do Austrii, kolejne zostaną wprowadzone w Wielkiej Brytanii za tydzień. 27-latek nie sądzi, żeby drastycznie odmieniło to sezon Scuderii.
To już siódmy sezon Leclerka w barwach Ferrari. Wygrał jak dotąd 8 Grand Prix i stanął na podium 46 razy. Pomimo ostatnich problemów stajni z Maranello, nadal głęboko wierzy w projekt.
– To po prostu dziwne. To coś, o czym wiem, że ludzie, zespoły, a także FIA są tego świadomi. Prawdopodobnie nadal jest tam praca do wykonania. Nie wiem jednak, jak wiele się teraz zmieni – przyznał otwarcie.
Charles Leclerc nie jest fanem
Charles Leclerc nie potrafi jeszcze do końca wyobrazić sobie manewrów wyprzedzania. Zaznaczył, że zespoły i FIA są świadome pracy, jaką trzeba wykonać
– Tak, teraz nie jestem jego wielkim fanem, ale tak to wygląda i nie mogę się doczekać, aby wyciągnąć jak najwięcej z zupełnie innego samochodu. Ale czy mi się to podoba? Prawdopodobnie nie – kontynuował absolwent Akademii Kierowców Ferrari.
Liczy na to, że sezon 2026 okaże się lepszy dla jego zespołu i umożliwi mu walkę o tytuł. Wskazuje, że główne problemy z nowymi bolidami polegają na tym, że generują mniej docisku i zbytnio skupiają się na odzyskiwaniu energii.
– Następny rok jest oczywiście bardzo ważny. Mamy kilka rzeczy zaplanowanych na ten rok do końca sezonu. Wszystko jest nowe na przyszły rok, więc musimy się dobrze przygotować i właśnie to robimy. Kluczowe jest, aby być w dobrej pozycji od samego początku przyszłego roku. Dlatego nad tym pracujemy. Powiedziałbym, że w tej chwili jest to około 50:50 – zakończył Monakijczyk.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!