GP Indonezji MotoGP 2025 będzie zapamiętane z wielu dobrych powodów. Fermin Aldeguer w fenomenalnym stylu został drugim najmłodszym zwycięzcą wyścigu MotoGP. Genialną walkę o podium stoczyło tak naprawdę pół stawki. Najważniejsza informacja dotyczy jednak Marca Marqueza, którego zdrowie ponownie ucierpiało.
Czy mistrz świata wróci na stół operacyjny?
Tak jak w sprincie, Marco Bezzecchi kompletnie zaspał na starcie wyścigu. Jego czas reakcji był tak słaby, że stracił kilka miejsc zanim jeszcze zawodnicy zaczęli hamować do pierwszego zakrętu. Włoch był zdesperowany, aby odrobić te pozycje, co skończyło się agresywnym atakiem na Marcu Marquezie. Bezzecchi próbował wcisnąć się na wewnętrzną w zakręcie numer 6, czego mistrz świata nie oczekiwał. Skończyło się to kolizją przy dużej prędkości oraz poturbowaniem obu zawodników.
Chwilę po tym Marquez trafił do centrum medycznego. Najnowszy mistrz świata otrzymał tam fatalne informacje. Lekarze zadeklarowali podejrzenie złamania prawego obojczyka. Hiszpan jeszcze dzisiaj wróci samolotem do Hiszpanii, gdzie przejdzie kolejne badania i poznamy nowe, dokładniejsze informacje. Całe szczęście Marquez ma już zagwarantowany tytuł, więc nie musi się spieszyć z powrotem.
W tym całym zamieszaniu nowym liderem został Pedro Acosta. Dokładnie tak jak wczoraj, P2 objął natomiast Luca Marini, a czołową piątkę uzupełnili Fermin Aldeguer, Raul Fernandez i… Alex Rins. Tymczasem z tyłu stawki, fatalny Pecco Bagnaia wrócił na ostatnią pozycję, którą okupował przez cały sprint. Zaledwie kilka okrążeń później przewrócił się. Przynajmniej dzięki temu mógł wrócić do garażu i nie męczyć się już na motocyklu.
Co za tym idzie, większość tego Grand Prix toczyła się fabrycznych zawodników Ducati i Aprilii – czyli teoretycznie, czterech najlepszych motocykli MotoGP. Po wywrotce Joana Mira, na torze pozostało zaledwie 15 zawodników, których zazwyczaj obserwujemy w środku stawki. Okazało się to być przepisem na niewiarygodne ściganie. Dzisiaj zobaczyliśmy jak wygląda słynna „dżungla” MotoGP, którą realizator zazwyczaj pomija, aby skupić się na liderach.
GP Indonezji MotoGP 2025 – Kiedy środek stawki walczy o podium
Jakość ścigania w Grand Prix Indonezji przekroczyła wszystkie oczekiwania i standardy. Na każdym z 27 okrążeń mogliśmy zachwycać się wspaniałymi pojedynkami. Jedyne, czego dziś zabrakło to walki o zwycięstwo. Fermin Aldeguer wyprzedził Pedro Acostę na siódmym okrążeniu tego wyścigu, a następnie odfrunął. Bez Marco Bezzecchiego nie było zawodnika, który mógł się z nim równać. Wzmocniona, twarda konstrukcja tylnej opony, jaką przywiózł w ten weekend Michelin, perfekcyjnie pasowała do stylu jazdy Aldeguera. Kiedy wszystkim brakowało przyczepności tyłu, debiutant zniszczył resztę stawki, wygrywając z przewagą prawie dziesięciu sekund. Tym samym został drugim najmłodszym zwycięzcą wyścigu w historii MotoGP, a ryzykowna decyzja Ducati, aby zatrudnić go jeszcze przed sezonem 2024 została wynagrodzona.
Choć Aldeguer był poza zasięgiem, walka o podium wyglądała jak walka o mistrzostwo świata. Łącznie siedmiu różnych zawodników w trakcie tego Grand Prix okupowało w jakimś momencie drugą lub trzecią pozycję. Ostatecznie srebrny medal padł łupem Pedro Acosty, w co nikt by nie uwierzył na półmetku rywalizacji. Hiszpan jako jeden z nielicznych wybrał pośrednią przednią oponę zamiast miękkiej. Zawodnik KTM-a spadał w tabeli, po czym nagle odbudował się na finałowych okrążeniach. Dużo mniejsze zużycie opon pozwoliło mu wrócić na P2. Dokładnie to samo można powiedzieć o jego partnerze zespołowym. Przez większość wyścigu znajdował się na skraju Top 10, a ostatecznie Brad Binder zajął czwarte miejsce. Duet KTM-a rozdzielił również przebijający się przez stawkę Alex Marquez.
P5 i P6 zajęli Luca Marini i Raul Fernandez, którzy przez prawie cały wyścig ocierali się nawzajem o swoje motocykle. Z twardą przednią oponą Fabio Quartararo nie potrafił wyprzedzać i utknął na siódmym miejscu. Zupełnie co innego wyprawiał jego kolega z zespołu. Alex Rins wstał dziś z łóżka i postanowił, że będzie dzisiaj dobrym zawodnikiem MotoGP. Hiszpan nagle zaczął prezentować formę godną jego czasów z Suzuki. Na 8 okrążeń do mety zajmował niebywałe drugie miejsce. Niestety, jego miękkie opony odmówiły następnie posłuszeństwa i skończył wyścig na dopiero P10, za duetem VR46. Ostatnie pozycje zajęli natomiast sateliccy zawodnicy Yamahy i Hondy.
4 rundy do końca
W sobotę Ducati zapewniło sobie mistrzostwo zespołów, a co za tym idzie, kolejną „potrójną koronę” MotoGP. Natomiast Alex Marquez zdobył dziś tytuł zawodników „niezależnych”. Jedyne, z czego pozostało nam czerpać radość w trakcie finałowych czterech weekendów sezonu, to – tak jak dzisiaj – czyste ściganie. A następna runda jest znana właśnie z tego. Grand Prix Australii odbędzie się w dniach 17-19 października.
GP Indonezji MotoGP 2025 – Wyniki
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!