Oscar Piastri wygrał czwartą rundę F1, a tuż za nim dojechał George Russell. Okropny weekend zaliczył Max Verstappen w Red Bullu. Aston Martin pokazał się z najgorszej strony. Kto wykorzystał swoje szanse, a kto rozczarował w Bahrajnie?
Grand Prix Bahrajnu: Zwycięzcy
Oscar Piastri
Fenomenalne okrążenie kwalifikacyjne, które zapewniło mu drugie w tym sezonie i karierze pole position. Zaliczył bardzo udany weekend, podczas gdy jego kolega zespołowy ponownie miał problemy. Lando Norris nie ukrywał po kwalifikacjach, że nie spisał się wystarczająco dobrze. Posunął się nawet do stwierdzenia, że wyglądało to tak, jakby nigdy nie jeździł bolidem F1.
Brytyjczyk znany jest z otwartej krytyki wobec siebie, ale od początku roku również uparcie powtarza, że McLaren wcale nie jest tak szybki, jak powszechnie się uważa. Australijczyk tymczasem ma zupełnie odmienne zdanie i nawet przyznał, że nie będzie udawał, że MCL39 nie jest najlepszym bolidem. Cieszy go fakt, że zespół zbudował tak dobry samochód i z niego korzysta. Oscar Piastri przez cały weekend nie popełnił żadnego błędu i kontynuuje bardzo dobry start sezonu. Jego opanowanie i stonowane reakcje emocjonalne sugerują, że ma przewagę nad Norrisem jeżeli chodzi o stronę mentalną.
W zeszłym sezonie ewidentnie odstawał od niego w kwalifikacjach, ale widać, że popracował nad tym przez zimę. Z pewnością jest teraz jednym z faworytów o sięgnięcie po mistrzostwo świata kierowców, a nawet bardziej niż jego kolega zespołowy, który ma wyraźne trudności z wydobyciem pełni potencjału MCL39.
George Russell
Kierowca Mercedesa po raz trzeci w sezonie stanął na podium. W zeszłym roku zdecydowanie pokonał Lewisa Hamiltona w kwalifikacjach, ale nadal przejawiał problemy z utrzymaniem konkurencyjności na dystansie wyścigu. Za szybko zużywał opony, szczególnie w pierwszym stincie, co rzutowało na jego wyniki i pozwalało 7-krotnemu mistrzowi świata nadrobić straty z pozycji startowych. Na podstawie pierwszych czterech rund można zauważyć, że poprawił się w tym aspekcie, sprawnie przejmując rolę lidera zespołu.
George Russell właściwie nie popełnił żadnego błędu podczas całego weekendu. W16 jest obecnie drugim najszybszym bolidem, jak przyznał sam Toto Wolff. Brytyjczyk praktycznie we wszystkich przypadkach dotychczas wykorzystał pełnię potencjału i przewagę nad Ferrari. McLaren powinien zgarnąć 1-2 w kwalifikacjach i niedzielnym wyścigu, ale kierowca Mercedesa rozdzielił kolegów zespołowych.
Fot. Mercedes-AMG PETRONAS F1 TeamStartował z 3. pozycji po karze nałożonej również na Kimiego Antonellego, po tym jak Mercedes wypuścił ich z garażu za wcześnie. Na pierwszym okrążeniu wyprzedził Charlesa Leclerca i poradził sobie z problemami z elektroniką. Pod koniec wyścigu zaczęły mu szwankować hamulce, ale dowiózł drugie miejsce, jadąc 24 okrążenia na miękkich oponach.
Haas
Amerykańska stajnia nie zaczęła najlepiej sezonu. W Australii odkryli problem ze stabilnością bolidu w szybkich zakrętach, a Ollie Bearman dwukrotnie rozbił się podczas sesji treningowych. Od tego momentu Haas próbuje naprawić fundamentalną wadę w projekcie VF-25 i jak na razie idzie im bardzo dobrze. Wprowadzili jako pierwsi ulepszenia i wygląda na to, że ryzykowna decyzja, aby przywieźć nietestowaną porządnie podłogę do Japonii, okazała się słuszna.
W sobotę wydawało się, że czeka ich trudne Grand Prix Bahrajnu. Ollie Bearman zakwalifikował się na ostatnim miejscu, a Esteban Ocon rozbił się podczas Q2. Zespołowi udało się naprawić bolid Francuza i startował bez konsekwencji z 14. lokaty. Sprytna strategia pozwoliła obu kierowcom nadrobić straty i dowieźć punkty, szczególnie Oconowi, który skutecznie podciął Verstappena. Bearman z kolei awansował z 20. pozycji i ostatecznie skończył na 10. Haas awansował na piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
Pierre Gasly
Alpine to kolejny zespół, który nieciekawie zaczął sezon. Po wprowadzeniu przez FIA surowszej dyrektywy ws. tzw. ,,mini-DRS”, ekipa otwarcie przyznała, że musieli dokonać zmian. Dyskwalifikacja Gasly’ego również nie pomogła. Japonia z kolei pokazała, że hybrydzie Renault brakuje mocy w porównaniu do konkurentów – obaj kierowcy stracili na prostych.
Fot. BWT Alpine F1 TeamGrand Prix Bahrajnu przyniosło jednak pozytywną zmianę, szczególnie dla Pierre’a Gasly’ego, który zdobył pierwsze punkty dla zespołu. Wykręcił fenomenalny czas w Q3 i uplasował się na 5. miejscu (czwartym po karze dla Antonellego) przed Lando Norrisem, Lewisem Hamiltonem i Maxem Verstappenem. Dobrze nawigował wyścig i neutralizację, ostatecznie kończąc na siódmej pozycji, po tym jak Holender wyprzedził go na ostatnim okrążeniu.
Charles Leclerc
Nie jest to wymarzony start sezonu dla Charlesa Leclerca i Ferrari, ale Monakijczyk – z wyjątkiem sprintu w Chinach – maksymalizuje wszystkie okazje i pokazuje przewagę nad Lewisem Hamiltonem. Poszedł w innym kierunku niż kolega zespołowy jeżeli chodzi o ustawienia bolidu. Czuje się bardziej komfortowo w SF-25, któremu pomimo skutecznych poprawek wprowadzonych w Bahrajnie, nadal brakuje prędkości do McLarena.
Leclerc zrobił bardzo dobre okrążenie w kwalifikacjach w Q3, które zapewniło mu trzecie miejsce (ostatecznie drugie) i różnicę prawie 0,6 s nad Hamiltonem, który startował z 9. miejsca. Co prawda Russell wyprzedził go na starcie na miękkich oponach, ale przez większość wyścigu Monakijczyk miał szansę na podium, której umiejętnie bronił przed Lando Norrisem. Ostatecznie jednak stracił 3. miejsce, ustępując Brytyjczykowi w szybszym MCL39.
Yuki Tsunoda
Nowy kierowca Red Bulla zaczął może nie najlepiej w Japonii, ale stopniowo zyskuje pewność siebie w RB21. W Bahrajnie zakwalifikował się na 10. miejscu i skończył na 9. Nie tylko wszedł do Q3, ale osiągnął więcej niż Perez i Lawson w ostatnich sześciu wyścigach jako koledzy Maxa Verstappena – zdobył punkty.
Wynik Tsunody może nie robi wrażenia, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Esteban Ocon w Haasie ukończył przed nim, ale pokazuje, że wykonuje to, czego kierownictwo Red Bulla od niego oczekuje. Jego zadaniem jest zdobywanie punktów i zbliżenie się do Verstappena jak najbardziej to możliwe. Japończyk przyznał, że nadal pracuje nad osiągnięciem pełnej zgodności i komfortu w bolidzie, ale jego wczorajszy wynik pokazuje, że jest na dobrej drodze.
Sam zespół wczoraj utrudniał swoim kierowców Grand Prix przez powolne pit stopy. Zepsuł im się system sygnalizacji świetlnej, który informuje o tym, czy można opuścić boks.
Grand Prix Bahrajnu: Przegrani
Aston Martin
Początkowe dobre wyniki Lance’a Strolla mogły nakreślić zbyt optymistyczny i fałszywy obraz prawdziwej sytuacji Astona Martina. Kanadyjczyk zdobył punkty dzięki przyzwoitej jeździe, ale też w dużym stopniu oportunistycznym okazjom – dobra strategia, neutralizacja i pomyłki innych kierowców w Australii oraz dyskwalifikacje Ferrari i Gasly’ego w Chinach. Od Japonii widzimy rzeczywistą formę AMR25, a ta nie jest najlepsza.
Aston Martin desperacko potrzebuje skutecznych ulepszeń, czego najlepszym dowodem jest fakt, że w Bahrajnie Alonso potrzebował trzech kompletów nowych opon, aby w ogóle przejść do Q2. Dwukrotny mistrz świata zapowiadał, że będzie to jeden z ich najgorszych wyścigów i miał rację. Dzięki dyskwalifikacji Hulkenberga, został wypromowany do 15. miejsca, Stroll natomiast dojechał na 18.
Fot. Aston Martin Aramco F1 TeamPierwszego dnia testów przedsezonowych bolid nie wyglądał najgorzej, szczególnie w rękach Hiszpana. Od tamtego czasu jest tylko gorzej, co widać wyraźnie gdy porównamy onboarda Alonso z testów i GP Bahrajnu. 43-latek musiał porządnie się napracować, żeby auto w ogóle skręciło, bo cierpi na dużą podsterowność. Aston Martin desperacko potrzebuje ulepszeń, które zapowiadane są na Miami i Imolę. Od ich skuteczności będzie zależeć czy do końca sezonu będą walczyć wyłącznie ze Stakiem. Ekipa z Silverstone musi pokazać, że nauczyła się dobrze działać po zmianach kadrowych i że potrafi rozwijać bolid w sezonie bez pomocy Adriana Neweya.
Red Bull
Austriacka ekipa ma wiele niekomfortowych pytań, na które musi odpowiedzieć po Grand Prix Bahrajnu. Helmut Marko zapowiadał, że powtórzenie sukcesu z Japonii będzie niemożliwe, a Max Verstappen, że Sakhir obnaży ich największe słabości. Tak się stało, a frustracja Holendra rosła przez cały weekend. RB21 nie miało przyczepności, było zbyt wolne i niestabilne. Wyjawił, że pozmieniali wszystkie ustawienia, żeby ,,odwrócić bolid do góry nogami”, ale w przeciwieństwie do zeszłego tygodnia, tym razem nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów.
Dodajmy do tego problemy z hamulcami, wolne pit stopy i wątpliwą strategię założenia Verstappenowi twardych opon, mimo że ewidentnie nie sprawowały się tak dobrze jak średnie C2. Nic dziwnego, że czterokrotny mistrz świata nie miał ochoty rozmawiać z zespołem.
Ted Kravitz ze Sky Sports przekazał, że widział menedżer Holendra, który w ostrych słowach zrugał doradcę Red Bulla. Jeszcze wczoraj odbyło się pilne zebranie, w którym uczestniczyli Christian Horner, Helmut Marko, Pierre Waché i Paul Monaghan. Ekipa z Milton Keynes doskonale wie, że musi naprawić RB21, ale nie może też pozwolić sobie na błędy z pit stopami. Niedziałający system sygnalizacji świetlnej mógł ich o wiele więcej kosztować.
Lando Norris
Lando Norris skończył na 3. miejscu i odrobił większość straty ze słabych kwalifikacji, ale raczej nie nazwie tego weekendu udanym. Powinien być co najmniej o jedno miejsce wyżej, a tak właściwie to walczyć o zwycięstwo. Jego kolega zespołowy pokazał się z najlepszej strony, nie popełnił żadnego błędu i kontrolował umiejętnie wyścig. Pokazał, że gotowy jest na walkę o mistrzostwo świata. Norris po raz kolejny rozczarował. W dodatku otrzymał 5 sekund kary, bo wyjechał bolidem poza obręb swojego pola startowego.
Norrisowi nie pomaga fakt, że nie czuje się w pełni pewny w bolidzie oraz jego wypowiedzi w mediach. Od paru tygodni zarzeka się, że MCL39 nie jest najszybszym bolidem i odpowiada na zaczepki Verstappena, wyzywając go do wypróbowania auta. Tymczasem Oscar Piastri otwarcie przyznaje, że McLaren zbudował najlepszy samochód i nie zamierza tego ukrywać. Korzysta też z jego potencjału.
Carlos Sainz/Williams
Weekend Carlosa Sainza rozpoczął się dobrze. Po raz pierwszy w sezonie przeszedł do Q3 i zakwalifikował się na 8. miejscu przed Lewisem Hamiltonem w Ferrari. Miał dobry start i dobrze radził sobie do czasu kolizji z Yukim Tsunodą, który wyrządził szkodę w jego bolidzie. Nie było sensu kontynuować wyścigu i musiał zjechać do garażu. Jakby tego mało, Hiszpan otrzymał 10 sekund i 2 punkty karne za wypchnięcie Kimiego Antonellego poza tor.
Jeżeli chodzi o Alexandra Albona, jego szanse na udany weekend zostały odebrane przez absurdalne działanie FIA. Okrążenie pomiarowe Nico Hulkenberga z Q1 zostało anulowane dopiero po zakończeniu następnej sesji. Uniemożliwiło to awans Albona do Q2 i powalczenie o miejsce w Q3. Jak przyznał kierowca Williamsa, miał szansę jeszcze zdobyć punkty w trakcie GP, lecz samochód bezpieczeństwa wyjechał w niefortunnym dla nich czasie.
Liam Lawson
Nowozelandczyk nadal przyzwyczaja się do bolidu Racing Bulls. Jego dotychczasowe występy pokazują, że Red Bull podjął dobrą decyzję o jego degradacji do juniorskiej ekipy. Yuki Tsunoda zdobył punkty w swoim drugim wyścigu z zespołem, a Liam Lawson zaliczył trudny weekend. Odpadł z Q1 po problemach z DRS i nie dorównywał Isackowi Hadjarowi przez cały weekend.
Następnie w niedzielnym Grand Prix pokazał się z najgorszej strony jeśli chodzi o jazdę. Najpierw zderzył się z Lancem Strollem, za co otrzymał 5 sekund kary i 1 punkt do superlicencji. Chwilę później podobnie zrobił z Nico Hulkenbergiem. Chciał wyprzedzić go po wewnętrznej, ale źle obliczył swoje zamiary i w niego wjechał. Sędziowie dali mu 10 sekund i 2 punkty karne.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!