Kyle Kirkwood wygrał do tej pory zdecydowanie najlepszy wyścig IndyCar na torze ulicznym w centrum Detroit. Nie zatrzymały go nawet takie przeszkody jak uszkodzenia bolidu, świetne tempo rywali czy niefortunne wyjazdy samochodu bezpieczeństwa. Całkowicie amerykańskie podium uzupełnili Santino Ferrucci - po starcie z 21. miejsca - oraz znowu pechowy Colton Herta.
Kwalifikacje „underdogów” w IndyCar GP Detroit
W sobotę byliśmy świadkami licznych rozczarowań dla faworytów. Pod koniec „Q1” Josef Newgarden otarł się o ścianę, niszcząc zawieszenie z lewej strony swojego bolidu. Makabryczny sezon dwukrotnego mistrza IndyCar trwa dalej. Wraz z nim zaskakująco wcześnie z kwalifikacji odpadli Marcus Ericsson, Pato O’Ward czy Felix Rosenqvist. Kierowca Meyer Shank Racing był poirytowany na własnego partnera zespołowego. Zdaniem Rosenqvista, Marcus Armstrong przyblokował go i zepsuł mu okrążenie. Tymczasem Nolan Siegel w ogóle nie wykonał czystego kółka, gdyż zmagał się z awarią silnika. Tragiczną sesję zaliczył też duet kierowców Juncos, najwolniejszy w obu grupach Q1.
Jeżeli chodzi o pozytywne niespodzianki, to z pewnością należy zaliczyć do nich Christiana Rasmussena. Duńczyk po raz pierwszy w tym sezonie awansował do Fast 12. Duńczyk nie zaszedł jednak daleko w następnej części kwalifikacji. Wraz z nim czołową dwunastkę zamknęli Marcus Armstrong oraz trójka wielkich gwiazd IndyCar – Scott Dixon, Will Power i Scott McLaughlin. Nosy utarł im wszystkim Rinus VeeKay. Do zespołu Dale Coyne Racing powrócił w ten weekend legendarny inżynier Michael Cannon. Efekty tego od razu są widoczne. Jego podopieczny pokonał wszystkich kierowców Penske, a zarazem otarł się o rewelacyjny awans do Fast 6.
Zaskakująco, w finałowej części kwalifikacji zobaczyliśmy Grahama Rahala. Zdobył on świetne P5, lecz przez karę za wymianę silnika wiedzieliśmy, że w rzeczywistości ruszy on z jedenastego pola. Z tego samego powodu przesunięcie o 6 pozycji na polach startowych otrzymał Scott Dixon. Nie najlepiej potoczył się też dzień jego kolegi zespołowego. „Skacowany” po zwycięstwie w Indianapolis 500 Alex Palou zajął „dopiero” szóste miejsce. Natomiast Christian Lundgaard uratował honor McLarena czwartą pozycją. Na czele stawki znaleźli się Kyle Kirkwood oraz Colton Herta, który po raz drugi z rzędu zdobył pole position do IndyCar GP Detroit. Nie było to żadne zaskoczenie, gdyż auta Andretti zawsze prezentują wybitną formę na torach ulicznych. Bardzo natomiast zaskoczył David Malukas drugim miejscem w tabeli. To dla niego najlepszy w karierze rezultat w kwalifikacjach.
Wyniki kwalifikacji do IndyCar GP Detroit 2025
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuStart pełen akcji
Christian Lundgaard był bohaterem startu w Detroit. Duńczyk wykonał wspaniały „divebomb”, dzięki któremu awansował na drugie miejsce. W jego ślady poszedł Alex Palou, ale już na następnym okrążeniu Kyle Kirkwood skutecznie się zrewanżował i odzyskał trzecią pozycję. W całym tym zamieszaniu kompletnie pogubił się David Malukas, który spadł z P2 na P5. Colton Herta utrzymał swoje prowadzenie, a niedługo później dołączył do niego partner zespołowy. Kirkwood wykorzystał system push-to-pass i pofrunął obok Lundgaarda na trzecim okrążeniu. Niestety, na tym etapie wyścigu, to był koniec intensywnego wyprzedzania w Detroit.
Już na ósmym okrążeniu Felix Rosenqvist pozbył się opon alternatywnych. Aleję serwisową odwiedził też Rinus VeeKay, lecz w jego przypadku był to skutek awarii samochodu. Wspaniała czasówka Holendra była na nic. Bardzo wysokie zużycie opon miękkich zmusiło liderów do bezprecedensowo wczesnych pit stopów. Co za tym idzie, Herta zaczął toczyć pojedynek z Nolanem Siegielem, który startował ostatni i wciąż nie zjechał do alei serwisowej. Kierowca McLarena najprawdopodbniej specjalnie spowalniał de facto lidera wyścigu, aby pomóc swojemu koledze z zespołu. Strategia ta opłaciła się. Siegel zmusił Hertę do szerokiego wyjazdu, dzięki czemu „prowadzenie” przejął Kirkwood. Kilka zakrętów później Lundgaard także zaatakował zawodnika Andretti, choć nieskutecznie. Tymczasem tuż za nimi, Rosenqvist obrócił się i spowodował Full Course Yellow. Szwed kontynuował jednak jazdę.
W trakcie neutralizacji Scott McLaughlin (startujący na oponach z zielonym paseczkiem) po raz pierwszy zjechał do boksu. Co ciekawe, udało mu się opuścić aleję serwisową przed byłymi liderami. De facto awansował zatem z P7 na P1! Kirkwooda i Hertę rozdzielił też jego partner zespołowy Will Power. Restart nie był już jednak tak udany dla Penske. Na hamowaniu do pierwszego zakrętu McLaughlin wpadł w tył bolidu Siegela i rozbił go. Nowozelandczyk otrzymał za ten incydent karę Stop & Go. Chwilę później żółta flaga ponownie została wywieszona, ale nie z powodu kierowcy McLarena. Z bolidu Devlina DeFrancesco odpadła tylna opona.
Nietypowa i nieudana „strategia B”
Kierowcy, którzy rozpoczęli wyścig na oponach twardych (czyli prawie każdy od P10 w dół), bardzo przedłużyli swój pierwszy stint. Liderzy tej strategii – między innymi Rasmussen, Foster czy Dixon – zaczęli odwiedzać swoich mechaników dopiero w okolicach 35. okrążenia. W ten sposób dali sobie szansę, aby ukończyć wyścig na dwóch zamiast trzech pit stopach. Nawet jedna wizyta w alei serwisowej mniej nie uratowałaby jednak dnia Grahama Rahala. Poważny problem podczas zmiany opon zrzucił go na szary koniec stawki.
W tarapatach znalazł się też Kyle Kirkwood. Choć kierowca Andretti wrócił na pierwszą pozycję po pit stopach rywali, z jego dyfuzora odpadł pewien element. Samochód #27 nie przetrwał wyboistych ulic Detroit. Mimo to, tempo Kirkwooda wcale nie spadło, a przynajmniej nie zauważalnie. Następnym kierowcą z problemami był Christian Rasmussen. Duńczyk bardzo szybko zużył swoje opony alternatywne i musiał porzucić strategię na 2 pit stopy. Wyjeżdżając z alei serwisowej na mieszance głównej, kierowca ECR otarł się o bandę i niemalże rozbił swój bolid. Chwilę po nim, liderzy wyścigu także wykonali swój drugi postój.
Gdzie oglądać IndyCar w 2025 roku?
Pato O’Ward jako jedyny odniósł sukces na „strategii B”. Opony alternatywne zostawił sobie dopiero na przedostatni stint. Z pomocą „overcutu” Meksykanin opuścił aleję serwisową jako szósty i zaczął wywierać presję na liderów. Za nim jednak zdążył ich dogonić, jego opony już były zużyte. Jest to idealna wizualizacja bezużyteczności mieszanki alternatywnej na torach ulicznych w 2025 roku.
Wielki zwrot akcji po finałowych pit stopach
Tuż po opuszczeniu alei serwisowej z bolidu Calluma Ilotta odpadła opona. Ten wypadek spowodował trzecią żółtą flagę oraz trzecie pit stopy. Praktycznie każdy kierowca odwiedził swoich mechaników podczas tej neutralizacji. Nie zrobili tego jednak Santino Ferrucci, Kyffin Simpson oraz Marcus Armstrong. Ta trójka wykonała swój finałowy pit stop tuż przed wyjazdem samochodu bezpieczeństwa. Dla nich, Ilott nie mógł rozbić się w bardziej idealnym momencie. W ten sposób zostali nowymi liderami i włączyli się do walki o zwycięstwo.
Na 28 okrążeń do mety wróciliśmy do ścigania… ale tylko na parę sekund. To dlatego, że w barierach wylądował Alex Palou! Perfekcyjna passa Hiszpana dobiegła do końca. Nowy zwycięzca Indy 500 znajdował się na siódmym miejscu, kiedy w tył uderzył go David Malukas. Kontakt ten wepchnął Palou w ścianę, a jego rywal rzecz jasna otrzymał karę.
Zielona flaga wróciła na 25 kółek do mety. Ferrucci rozpoczął ostatnią ćwiartkę wyścigu jako lider, który wykonał świetny restart. Bardzo szybko z pomocą świeżych opon dogonił go jednak Kirkwood. Zwycięzca Grand Prix of Long Beach w ekspresowym tempie wyprzedził trzech kierowców, którzy zjechali do boksu przed neutralizacją. Na 22 okrążenia do mety Kirkwood odzyskał zatem pozycję lidera. Walka o zwycięstwo wcale się jednak nie zakończyła. Amerykanin budował swoje prowadzenie, ale z uszkodzonym przednim skrzydłem. Był to skutek kontaktu z Simpsonem.
Zadanie Kirkwooda jeszcze bardziej utrudnił powrót samochodu bezpieczeństwa. Louis Foster doznał awarii zawieszenia w najgorszym możliwym miejscu – hamowaniu do zakrętu numer 3, które następuje po kilometrowej prostej. Niekontrolowany samochód RLL wpadł w Felixa Rosenqvista. Siła tego uderzania była na tyle wielka, że Szwed trafił do szpitala z podejrzeniem kontuzji nogi. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia.
Sprint do mety IndyCar GP Detroit
Bolid Rosenqvista rozerwał barierę z opon. Żółta flaga zamieniła się zatem w czerwoną. Finałowy etap IndyCar GP Detroit rozpoczął się na 12 okrążeń do mety. Kirkwood na restarcie wystrzelił jak z procy i wybudował sobie sekundę prowadzenia. Wolnego Powera, który objął P2 tuż przed czerwoną flagą, wyprzedzili natomiast Ferrucci i Herta. Po słabym restarcie Australijczyk zaczął odzyskiwać tempo. Pomógł mu w tym też pojedynek Herty z Ferruccim. Również na jego korzyść był błąd zawodnika Andretti, który zablokował oponę. „Flatspot” w bolidzie #26 tak naprawdę oddał drugie miejsce Ferrucciemu. Herta do samego końca musiał natomiast bronić pozycji przed Powerem.
Tymczasem wiele sekund przed nimi, Kyle Kirkwood dowiózł do mety wspaniałe zwycięstwo. Nawet z uszkodzonym przednim skrzydłem oraz dyfuzorem ekspert od torów ulicznych wciąż był najszybszym zawodnikiem w Detroit. Utrzymuje on status jedynego kierowcy bez nazwiska „Palou”, który w sezonie 2025 wygrał wyścig IndyCar. Ze znaczną pomocą samochodu bezpieczeństwa, świetne P2, P5 i P6 zdobyli kolejno Santino Ferrucci, Kyffin Simpson oraz Marcus Armstrong. Dla kierowców A.J. Foyta oraz Chipa Ganassiego są to najlepsze rezultaty w ich karierach. Pomiędzy nimi dojechali Colton Herta oraz Will Power. W przypadku Amerykanina, cały wyścig tak naprawdę posypał się w momencie pojedynku z Nolanem Sieglem.
Top 10 zamknęli Pato O’Ward, Christian Lundgaard, Josef Newgarden oraz Alexander Rossi. Meksykański kierowca McLarena oraz Amerykanin z Team Penske w świetny sposób przebili się przez stawkę po słabych kwalifikacjach. Ukarani po incydentach Scott McLaughlin oraz David Malukas zdobyli kolejno P12 oraz P14. Poza wspomnianymi wyżej kierowcami, do mety nie dojechali też Christian Rasmussen oraz Devlin DeFrancesco. Obaj odpadli przez awarie mechaniczne. Ulice Detroit nie miały litości dla samochodów.
Kierowcy nareszcie odpoczną
Bolidy IndyCar znajdowały się na torze przez ostatnie 5 weekendów z rzędu. Po jakże intensywnym maju, wszyscy w padoku zasłużyli sobie na przerwę. IndyCar powróci za 2 tygodnie, 15 czerwca, w ramach Bommarito 500. Nocny wyścig na torze World Wide Technology Raceway będzie pierwszą tegoroczną rundą na krótkim owalu.
Wyniki IndyCar GP Detroit 2025
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!