Wbrew pozorom, czwarty tytuł Alexa Palou nie był nawet w czołówce najciekawszych wątków z IndyCar Grand Prix of Portland. Ostatni wyścig sezonu 2025 na torze "drogowym" dostarczył świetną walkę o zwycięstwo, koniec długiej passy bez wygranej oraz istnie krwiożerczy pojedynek.
Zdobywca pole position nie startuje z pole position
Problemy wytrzymałościowe w końcu dopadły Chevroleta. Aż trójka kierowców amerykańskiego producenta – Christian Lundgaard, Josef Newgarden i Santino Ferrucci – otrzymała kary przesunięcia na starcie o 6 pozycji za nadprogramowe wymiany jednostek napędowych. Duńczyk zminimalizował jednak swoje straty, gdyż ustanowił najszybszy czas w kwalifikacjach. Co za tym idzie, kara zrzuciła go na wciąż wysokie P7. W IndyCar taka pozycja startowa wciąż daje dobre szanse na zwycięstwo.
Mimo to, McLaren wciąż miał kierowcę na pole position. Pato O’Ward zwieńczył papajowy dublet w kwalifikacjach. Po raz kolejny w tym sezonie McLaren dowiózł dobry rezultat na torze, gdzie w przeszłości rozczarowywał. Pierwsze dwa rzędy startowe uzupełnili Felix Rosenqvist, Will Power i korzystający z malowania, które zazwyczaj widzimy na bolidzie Penske, David Malukas. Dużą niespodziankę sprawił Alex Palou, lecz była ona negatywna. Hiszpan wypadł poza tor w sesji Fast 6, a następnie został ukarany za spowodowanie żółtej flagi. Marsz po czwarty tytuł musiał zatem rozpocząć z niższej pozycji niż oczekiwaliśmy.
Mimo to, Chip Ganassi Racing i ich partnerzy techniczni z Meyer Shank Racing zaliczyli świetną czasówkę. Każdy z pięciu bolidów tych ekip zajął miejsce w czołowej dwunastce. Gdyby Scott McLaughlin i Santino Ferrucci byli odrobinę szybsi, to Team Penske oraz A.J. Foyt Racing również by osiągnęli ten wspaniały wyczyn. Imponujący był także Alexander Rossi, który po raz pierwszy od dawna zakwalifikował się w czołowej siódemce.
Do dużych rozczarowań należą natomiast kierowcy Andretti. Colton Herta i Kyle Kirkwood odpadli w „Q1” oraz wyjątkowo pokonał ich Marcus Ericcson. Podobnych słów można użyć wobec RLL, gdzie szokująco, najszybszy był Devlin DeFrancesco. Tabelę pierwszej grupy kwalifikacyjnej zamknęli dwaj kierowcy z wycieczkami poza tor w końcówce – Rinus VeeKay oraz Robert Shwartzman (którego incydent w ostatnim zakręcie skopiował później Palou).
IndyCar Portland GP 2025 – Wyniki kwalifikacji
Fot. Igor Długosz, Świat Motorsportu„Demolition Derby” na starcie IndyCar Portland GP
Wybory opon na start Grand Prix of Portland były bardzo nietypowe. Zaledwie siedmiu kierowców wybrało mieszankę alternatywną, choć w kwalifikacjach dawała ona aż sekundę przewagi na okrążenie – co na tak krótkim torze jest ogromną deltą. Przy tak sporych różnicach w oponach, zawodnicy woleli zostawić sobie lepszą opcję na koniec wyścigu.
Jak na standardy Portland, start był wyjątkowo spokojny. Jedyną zmianą pozycji w Top 8 był Palou wyprzedzający Malukasa. Spokój nie potrwał jednak długo, gdyż pod koniec drugiego okrążenia Ferrucci obrócił się w finałowym zakręcie i zaliczył spory wypadek. Amerykanin ze znaczącym impetem wleciał w ścianę oddzielającą prostą startową od alei serwisowej. Podczas tej neutralizacji swoich mechaników odwiedzili wyłącznie kierowcy z końca stawki.
Ofiarami restartu byli Louis Foster oraz Rinus VeeKay. Brytyjczyk został obrócony w T2 przez Kyffina Simpsona, który wjechał w jego tył. Zamieszanie w pierwszej szykanie przyczyniło się następnie do identycznej kolizji VeeKay’a z Grahamem Rahalem. Zarówno bolid #18 jak i #45 przetrwały swoje wypadki, lecz żółta flaga i tak powróciła ze względu na odłamki samochodów leżące na torze. Natomiast Simpson (którego sędziowie cofnęli o 6 miejsc na starcie za rozbicie Rosenqvista w Lagunie Sece) został przerzucony na koniec stawki w ramach kolejnej kary.
Mimo ataku Rosenqvista, O’Ward utrzymał swoje prowadzenie na 11. okrążeniu. Udany restart zaliczył też jego partner zespołowy, który przebił się na piąte miejsce. Środek stawki dostarczał nam sporo wyprzedzania, z czego zdecydowanie najciekawszy był pojedynek Conora Daly’ego i Christiana Rasmussena. Duńczyk wypchnął swojego rywala na trawę w T6, po czym Amerykanin zrewanżował się kontaktem w szykanie 1-2. Emocje kompletnie wzięły górę nad tą dwójką, co zakończyło się potężną kraksą Daly’ego w zakręcie numer 10. Szokująco, sędziowie nie wydali kary za którykolwiek z tych trzech incydentów.
Koniec walki o tytuł
Podczas długiej neutralizacji prawie cała stawka zjechała do boksu – z wyjątkiem kierowców Penske oraz Alexa Palou. Podział strategii nie miał jednak żadnego znaczenia dla losów mistrzostwa. Chwilę po restarcie Pato O’Ward wrócił do alei serwisowej z usterką elektroniki. Drugi rok z rzędu walka o tytuł IndyCar zakończyła się przedwcześnie, w trakcie wyścigu, na skutek awarii mechanicznej jednego z pretendentów. I po raz drugi z rzędu beneficjentem tego był Alex Palou. Hiszpanowi pozostało wyłącznie dojechać do mety, aby zwieńczyć swoją mistrzowską kampanię. Jego meksykański rywal wrócił na tor, ale ze stratą dziesięciu okrążeń do reszty stawki.
Awaria O’Warda zakończyła szaleńczy etap tego wyścigu. Po raz pierwszy otrzymaliśmy długi okres zielonej flagi. Zdecydowanie najbardziej skorzystał na nim Will Power, który jechał pełnym tempem z pomocą opon miękkich. Kiedy reszta stawki walczyła o pozycje, Australijczyk cisnął jak tylko mógł w czystym powietrzu. Zeszłoroczny zwycięzca IndyCar Portland GP wykonał genialny stint i utrzymał prowadzenie mimo zjazdu do boksu pod zieloną flagą. Natomiast jego rywale – Palou, McLaughlin oraz Newgarden – opuścili aleję serwisową na skraju czołowej dziesiątki.
Liderem „głównej” strategii został natomiast Christian Lundgaard. Duńczyk wyprzedził Felixa Rosenqvista, po tym jak Jacob Abel przytrzymał Szweda. Na półmetku wyścigu kierowca McLarena miał 35 sekund straty do liderującego zawodnika Penske, lecz znajdował się w lepszej pozycji strategicznej. Lundgaard mógł dojechać do mety na jeszcze jednym pit stopie, a Australijczyk potrzebował dwóch wizyt w alei serwisowej. Kiedy Power odwiedził swoich mechaników, jego przewaga nad Lundgaardem spadła do czterech sekund. Ponadto, dysponował on gorszymi zestawami opon na końcówkę wyścigu – nowymi hardami, oraz używanymi softami. Dwójkę liderów zaczął też doganiać Palou. Hiszpan zostawił sobie 2 zestawy świeżych opon alternatywnych na drugą połowę IndyCar Portland GP.
Decydujące momenty
Aby uniknąć niefortunnej żółtej flagi, Lundgaard i Power wykonali swój finałowy pit stop najwcześniej jak tylko mogli, czyli na 30 okrążeń do mety. Palou nieco przedłużył swój przedostatni stint, aby dysponować minimalnie większą przewagą oponową w końcówce.
Na 83. okrążeniu walka o zwycięstwo rozpoczęła się na dobre. Przewaga Powera kompletnie wyparowała przez Marcusa Ericssona, który nie przepuszczał Australijczyka mimo, że był dublowany. Była to woda na młyn dla Palou. Hiszpan zaczął w jeszcze szybszym tempie doganiać liderów. Na 20 okrążeń do mety czołowa trójka razem podążała po torze.
Transmisje IndyCar w 2025 roku
Brudne powietrze było sporym wyzwaniem dla kierowców. Co za tym idzie, Palou nawet przez moment się nie zawahał, aby opóźnić hamowanie i zaatakować Lundgaarda w T7. Duńczyk i Hiszpan stoczyli świetny pojedynek na przeciwległej prostej, a kierowca McLarena wyszedł z niego zwycięsko. Następnie rzucił się w pogoń za Powerem. Pod presją zawodnik Penske agresywnie zdublował Ericssona. Po stracie okrążenia, Szwed nareszcie wycofał się z ingerowania w walkę o zwycięstwo, ustępując Lundgaardowi i Palou. Chwilę później ten sam los spotkał Simspona.
Inaczej zachował się Malukas. Z fotelem w Penske na szali, pół-Litwin zjechał z drogi kierowcy, którego najprawdopodobniej zastąpi w przyszłym sezonie. Następnie starał się – na tyle legalnie jak to możliwe – spowolnić Lundgaarda oraz Palou. Poskutkowało to kolejnym pojedynkiem tej dwójki oraz wyjazdem na trawę Hiszpana.
Dzięki temu, Power nareszcie mógł choć odrobinę odetchnąć. Mimo sporej presji, Australijczyk utrzymał prowadzenie i po raz drugi z rzędu wygrał Grand Prix of Portland. Jeżeli właśnie zobaczyliśmy ostatnie zwycięstwo Powera dla Team Penske (lub nawet ostatnie w jego karierze), to wybitnie się on pożegnał. Szalone tempo po finałowym restarcie było kluczem do jego triumfu. Lundgaard może sobie natomiast pluć w brodę. Gdyby karę silnikową wziął innego dnia, w Portland miałby dużo większą szansę na wygraną. Kierowca McLarena stracił za dużo czasu na odrabianiu pozycji, lecz wciąż zaprezentował się równie wspaniale, co jego zwycięski rywal.
Palou dołącza do panteonu legend
Mimo tej wspaniałej walki, światła reflektorów są teraz skupione na kierowcy, który zamknął podium. Choć miał już łatwą drogę do tytułu, Alex Palou wciąż chciał ją zakończyć zwycięstwem. Hiszpan pokazał wczoraj, dlaczego jest 4-krotnym mistrzem NTT IndyCar Series. Bardzo mądre podejście do ścigania, niemalże perfekcja za kółkiem oraz wybitna współpraca z zespołem, czynią z Palou jednego z najlepszych kierowców w historii IndyCar. O tym, że zdobędzie mistrzostwo wszyscy wiedzieliśmy już w kwietniu, jeszcze za nim przełamał się na owalach i wreszcie wygrał Indy 500. Mimo to, zwieńczenie tytułu na dwie rundy przed końcem sezonu w tak zaciętej serii, nadal jest zdumiewającą statystyką. Osiągnął on niewyobrażalną oraz kompletnie niespotykaną skalę dominacji w najbardziej wyrównanej erze w historii IndyCar. A to wszystko w wieku zaledwie 28 lat. Ciekawe, co jeszcze szykuje dla nas Alex Palou.
Koronacja mistrza przyćmiła trójkę znakomitych występów. Wczesny zjazd do boksu i bardzo dobre zarządzanie wyścigiem wynagrodziło Grahama Rahala oraz Calluma Ilotta finiszem w Top 6. Rozdzielił ich równie świetny Alexander Rossi. Zostawił on sobie na wyścig dodatkowy komplet opon alternatywnych, co było kluczowym elementem najlepszego wyścigu Amerykanina w 2025 roku. Top 10 zamknęli Scott McLaughlin, Marcus Armstrong, Felix Rosenqvist i Colton Herta. Gdyby nie incydent na 84. okrążeniu, na liście tej znajdowaliby się Scott Dixon oraz Josef Newgarden. Nowozelandczyk obrócił Amerykanina w zakręcie numer 2, a następnie naczelnemu pechowcowi z Team Penske zgasł silnik. Dixon otrzymał za ten incydent karę przejazdu przez aleję serwisową.
Przez słabe tempo i równie słabą strategię, David Malukas i Marcus Ericsson zajęli dopiero P19 oraz P22, mimo dobrych pozycji startowych. Pato O’Ward, który po raz kolejny musi przełknąć gorycz porażki wobec Alexa Palou, dotoczył się do mety na 25. miejscu, mimo bardzo dobrych szans na zwycięstwo.
To jeszcze nie koniec
Mistrza może już znamy, ale to nie jest żaden powód, aby przestać oglądać IndyCar. Sezon 2025 zakończą dwa sierpniowe wyścigi na owalach – Milwaukee Mile oraz Nashville Superspeedway. Wiceliderem klasyfikacji punktowej pozostaje O’Ward, lecz jego przewaga nad Dixonem spadła do 64-ech punktów. W zasięgu sezonowego podium znajdują się także Lundgaard i Kirkwood.
IndyCar Portland GP 2025 – Wyniki
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!