Po rozczarowującym starcie 2025 roku, druga połowa sezonu IndyCar nie przestaje zaskakiwać. Chaotyczny wyścig na ulicach Toronto wygrał kierowca, który do tej pory na tym torze nigdy nawet nie zdobył finiszu w Top 7. Na podium dołączyli do niego równie niespodziewani kierowcy, których stratedzy spisali się równie wspaniale.
Przewidywalne kwalifikacje IndyCar Toronto
Zgodnie z oczekiwaniami, Andretti nie utraciło swojej przewagi na torach ulicznych. Cała trójka ich kierowców zakwalifikowała się w Top 8, a Colton Herta drugi rok z rzędu zdobył pole position w Toronto. Za jedyne rozczarowanie można uznać Kyle’a Kirkwooda, który nie ustanowił czystego okrążenia w Fast 6. Najbliższym rywalem Herty był zatem nie kto inny jak Alex Palou. Malowanie na wzór kanadyjskiej flagi pomogło natomiast Marcusowi Armstrongowi w zdobyciu świetnego P3.
Poza Devlinem DeFrancesco, każdy kierowca RLL zajął pozycję w czołowej siódemce. Zespół Bobby’ego Rahala kontynuuje zatem wspaniałą formę w sesjach kwalifikacyjnych. Dalej trwa również passa McLarena oraz Penske, lecz jest ona negatywna. Tradycyjnie, kierowcy tych zespołów nie spisali się na ulicach Toronto. Honor Team Penske uratował czwarty w tabeli Will Power. Natomiast Scott McLaughlin oraz Josef Newgarden nie awansowali nawet do Fast 12. Pomiędzy nimi znalazły się dwa inne rozczarowania – David Malukas oraz Felix Rosenqvist. Na polach startowych dołączył do nich Scott Dixon, który przez karę za wymianę silnika spadł z P11 na P17.
Najsłabszymi zespołami na ulicach Toronto okazali się Juncos i ECR, których kierowcy nie zdobyli chociaż jednego miejsca w Top 20. Ich zawodników rozdzielił równie słaby w kwalifikacjach Santino Ferrucci. Amerykanin następnie rozbił swój bolid podczas rozgrzewki i przedwcześnie zakończył weekend w Kanadzie, który i tak zapowiadał się na bardzo rozczarowujący.
IndyCar Toronto 2025 – Wyniki kwalifikacji
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuStrategiczne szachy od samego początku
Kyle Kirkwood od razu nadrobił swój błąd z kwalifikacji. Kierowca Andretti awansował z P6 na P3 w trakcie pierwszego okrążenia. Razem z Marcusem Armstrongiem udało mu się wyprzedzić dość pasywnego Alexa Palou. Tymczasem Colton Herta zaczął budować sobie prowadzenie.
Już na końcu drugiego okrążenia zobaczyliśmy pierwsze pit stopy. Kierowcy od razu chcieli pozbyć się opon alternatywnych, które ze względu na nową w tym roku konstrukcję, mają bardzo wysokie zużycie na torach ulicznych. Swoich mechaników odwiedzili Pato O’Ward, Nolan Siegel oraz Marcus Ericsson. Do boksu zawitał również Scott McLaughlin, lecz jego wyścig zakończył się zaledwie chwilę później. Jeden z mechaników Penske nie dokręcił swojemu kierowcy opony, powodując jego wypadek. Sezon 2025 w wykonaniu tego zespołu jakimś cudem staje się tylko i wyłącznie gorszy.
Poza Rinusem VeeKay’em i Kyffinem Simpsonem, każdy kierowca wykorzystał tę neutralizację do zdjęcia opon alternatywnych. Co za tym idzie, Pato O’Ward stał się nowym liderem „głównej” strategii. Swoim ekstremalnie wczesnym pit stopem przeskoczył wszystkich. w tym Coltona Hertę. Zielona flaga powróciła na ósmym okrążeniu, a Alex Palou z oponami głównymi wystrzelił do przodu. VeeKay oraz Simpson blokowali natomiast jego rywali. Już po dziesięciu kółkach tempo tej dwójki na oponach miękkich było tak fatalne, że powodowali kompletny chaos w środku stawki. Ten szalony, pełen wyprzedzania fragment wyścigu zakończył wypadek Christiana Rasmussena, którego w bandę wepchnął Will Power.
Neutralizacja numer 2 zniwelowała ogromną przewagę Alexa Palou. Na szesnastym kółku wciąż było za wcześnie, aby wykonać pierwszy pit stop. Następna okazja pojawiła się po wyjątkowo spokojnym okresie, na okrążeniu numer 30, kiedy Alexander Rossi przebił swoją tylną oponę po kontakcie z barierą.
Chaos w alei serwisowej i na torze
Szokująco, Palou oraz Dixon wciąż pozostali na torze. Duet kierowców Ganassi wykorzystywał żółte flagi do oszczędzania paliwa. W ten oto sposób dali sobie szansę, aby potencjalnie dojechać do mety na zaledwie dwóch pit stopach. W przeciwieństwie do nich, aleję serwisową odwiedziła prawie cała stawka. Szczęściarzem ponownie był O’Ward, który wykonał swój drugi pit stop tuż przed tą neutralizacją. Tę samą strategię objęli Rahal oraz Rosenqvist. Szwed był do tego jednak zmuszony przez uszkodzenia przedniego skrzydła. Tytuł pechowca otrzymał natomiast Kirkwood, który został obrócony przez Armstronga na wjeździe do alei serwisowej. Sędziowie ukarali Nowozelandczyka karą „drive through”.
Restart numer 3 potrwał zaledwie kilka sekund. Wypadek Jacoba Abela spowodował karambol z udziałem Josefa Newgardena (tak, znowu…), Sting Ray Robba, Calluma Ilotta i Devlina DeFrancesco. Ujęcia z pierwszego zakrętu bardzo przypominały zeszłoroczne widoki. Kiedy samochód bezpieczeństwa powrócił na tor, Palou oraz Dixon wreszcie zjechali do boksu i założyli opony alternatywne. Para zawodników CGR rozpoczęła swój najważniejszy stint dnia.
Na niecałym półmetku wyścigu zielona flaga powróciła. Gwiazdą tego restartu był Pato O’Ward, który w 2 okrążenia przebił się z piątego miejsca na pozycję wicelidera. Meksykanin podczas tej szarży zaliczył jednak kontakt z Willem Powerem w T3. Australijczyk musiał się zatrzymać, aby nie uderzyć ściany. Co za tym idzie, po pierwszej połowie wyścigu Penske dysponowało tylko jednym bolidem, zajmującym siedemnaste miejsce. Brakuje już słów na określenie sezonu tej ekipy.
Neutralizacje zmieniły wszystko
Na 35 okrążeń do mety Alex Palou wykonał swój zaledwie drugi, ale ostatni pit stop. 3-krotny mistrz IndyCar stracił jednak tak dużo czasu na oponach alternatywnych w połowie wyścigu, że jedna wizyta w alei serwisowej mniej nic mu nie dała. O dziwo, najlepszą strategią w garażu CGR dysponował Kyffin Simpson. Kierowca bolidu #8 oraz Rinus VeeKay stracili masę czasu przez przedłużenie pierwszego stintu, który wykonywali na oponach z zielonym paseczkiem. Ze względu na żółte flagi mogli jednak dojechać do mety na dwóch pit stopach zamiast trzech. Samochody bezpieczeństwa skasowały ich wcześniejsze straty. Pierwsze oraz trzecie miejsce w tabeli VeeKaya i Simpsona stały się „prawdziwe”.
Czyste tempo samochodu Dale Coyne Racing nie mogło jednak równać się z tempem samochodu McLarena. Kiedy liderzy wykonali swoje finałowe pit stopy na około 30 okrążeń do mety, Pato O’Ward objął prowadzenie poprzez tzw. „overcut”. VeeKay spadł na drugie miejsce, Simpson na czwarte, a dwójkę tę rozdzielił David Malukas, który swój finałowy pit stop wykonał ekstremalnie wcześnie, z nadzieją na powrót samochodu bezpieczeństwa. Niestety końcówka tego wyścigu była wyjątkowo czysta, więc kierowca A.J. Foyt Racing musiał wrócić do alei serwisowej. Na dodatek, zaliczył bardzo wolny pit stop.
Gdzie oglądać IndyCar w 2025 roku?
Nietypowe wyniki IndyCar Toronto
Ostatnie okrążenia tego wyścigu były już tylko i wyłącznie formalnością. Stratedzy McLarena jeszcze nigdy nie spisali się tak dobrze, co dzisiaj. Odważne decyzje zespołu wynagrodziły Pato O’Warda zwycięstwem na jego statystycznie najgorszym torze. Bez dobrego tempa oraz pięknych umiejętności wyprzedzania, Meksykanin nie odwiedziłby jednak „Victory Lane”. Zastąpiłby go tam Rinus VeeKay. Holender zdobył wspaniałe podium dla Dale Coyne Racing – zespołu, który nie ukończył wyścigu w Top 3 od Gateway 2023. Po raz pierwszy w karierze na „pudle” zawitał natomiast Kyffin Simpson.
Stratedzy Andretti (z wyjątkiem ekipy Ericssona) nie byli dziś wystarczająco odważni. Co za tym idzie, ich kierowcy muszą się zadowolić pozycjami nr 4,5 oraz 6. Graham Rahal i Callum Ilott wykorzystali ten cały chaos, aby zdobyć wyjątkowe finisze w Top 10 dla swoich ekip. Natomiast David Malukas zakończył szaloną szarżę w końcówce na dziewiątym miejscu.
Finałowe okrążenia tego wyścigu były zdecydowanie najciekawsze w środku stawki, gdzie kierowcy na zupełnie różnych strategiach toczyli istną batalię o P10. Dochodziło tam do wielu manewrów wyprzedzania oraz jeszcze większej ilości kolizji. Nic zatem dziwnego, że wyścig zakończył się pod żółtą flagą po wypadku Felixa Rosenqvista i Nolana Siegla. Ostatnią pozycję w Top 10 wywalczył zatem Scott Dixon. Dwunaste miejsce to z kolei najgorszy w tym roku finisz Alexa Palou.
Ostatni odcinek lipcowego maratonu
Mid-Ohio, double-header w Iowa oraz Toronto. Padok IndyCar jest wykończony po czterech wyścigach na przestrzeni trzech tygodni, a to jeszcze nie koniec. Szalony lipiec zakończy się w Kalifornii, na słynnym torze Laguna Seca. Do zdobycia pozostało jeszcze 216 punktów, a Alex Palou nadal prowadzi z przewagą aż 99 „oczek” nad Pato O’Wardem, mimo dzisiejszego sukcesu Meksykanina. Hiszpan znajduje się na ostatniej prostej do czwartego tytułu, który matematycznie może sobie zapewnić już za tydzień, 27 lipca.
IndyCar Toronto 2025 – wyniki
Fot. Igor Długosz, Świat MotorsportuAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!