Najpierw Penske, a teraz Andretti i Prema. Kolejne zespoły IndyCar zostały przyłapane na oszukiwaniu w Indianapolis 500. Kontrowersje w tej serii wydają się nie mieć końca.
Marcus Ericsson traci podium w Indy 500
Z perspektywy czasu, każdy fan IndyCar powinien się cieszyć, że Marcus Ericsson nie wygrał tegorocznego Indianapolis 500. O faktycznym zwycięzcy wyścigu zadecydowałaby w takim wypadku decyzja sędziowska. W poniedziałek po wyścigu IndyCar ogłosiło, że samochód #28, a także bolidy #27 i #90, nie zaliczyły inspekcji technicznej. W związku z tym Marcus Ericsson, Kyle Kirkwood oraz Callum Ilott zostali przerzuceni w finałowych wynikach Indy 500 na ostatnie 3 pozycje. Oryginalnie przekroczyli linię mety na P2, P6 oraz P12. Ponadto, każda z tych ekip otrzymała 100 000 dolarów grzywny a ich menadżerowie zostali zawieszeni na czas nadchodzącego w ten weekend Grand Prix Detroit.
Indianapolis 500: Alex Palou skończył IndyCar
Andretti Global w poważny sposób naruszyło regulamin. Samochody Ericssona oraz Kirkwooda zawierały zmodyfikowany Energy Managment System. Ma on na celu powstrzymywać oderwanie się kół i zawieszenia w trakcie wypadku. EMS dostarczany jest przez Dallarę, a zespoły obowiązuje surowy zakaz modyfikowania tej części. Ponadto, bolidy #27 i #28 zawierały inne, niezatwierdzone elementy zawieszenia. Według IndyCar, przyczyniły się one do poprawy zdolności aerodynamicznych samochodów Andretti. Pomogły one zatem Marcusowi Ericssonowi w walce o zwycięstwo, a Kyle’owi Kirkwoodowi w przebiciu się na szóste miejsce po starcie z jakże odległego P23.
Dużo mniej skomplikowana jest kwestia Calluma Ilotta. W aucie Brytyjczyka „endplate” przedniego skrzydła był zawieszony za nisko. Prema zarzeka się jednak, że przez cały „Month of May” ich kierowca używał dokładnie tego samego egzemplarza, który wielokrotnie przeszedł inspekcje techniczne. Włoski zespół wszczął dochodzenie w tej sprawie, aby odkryć przyczynę ich – de facto – dyskwalifikacji. Oświadczenie medialne wydało również Andretti:
Nowe informacje na temat skandalu z Team Penske
Głównym wątkiem drugiego tygodnia „Month of May” wcale nie było historyczne pole position debiutanta. Światła reflektorów skupione na Robercie Shwartzmanie odebrało Team Penske, które po raz drugi w przeciągu trzynastu miesięcy zostało nakryte na oszukiwaniu. Sędziowie wykluczyli Josefa Newgardena i Willa Powera z niedzielnych kwalifikacji po tym jak znaleźli w ich samochodach zmodyfikowane „attenuator’y”. Ten element wchodzi w skład tylnej struktury zderzeniowej i znajduje się na połączeniu z pałągami tylnego skrzydła. Regulamin IndyCar ściśle zabrania modyfikowania go. Klikając tutaj poznacie szczegóły afery, która wybuchła tydzień temu.
Od tego czasu wypłynęły nowe informacje. Według anonimowych źródeł Motorsport.com, Team Penske nie poszukiwało nielegalnej przewagi. Zespół zmodyfikował swoje attenuator’y… ze względów estetycznych. Personelowi Penske nie podobała się wystająca linia kleju na połączeniu tylnej struktury zderzeniowej z pałągami tylnych skrzydeł. Rzekomo, jeden z liderów działu technicznego nakazał mechanikom jej wygładzenie. Historia ta wydaje się wręcz absurdalna, lecz z całą pewnością może być prawdziwa. Poniższa analiza CFD stanowi dowód, że opływ powietrza w tej części bolidu jest zbyt słaby, aby móc uzyskać jakąkolwiek przewagę osiągów z tak drobnych modyfikacji.
To trwa od dawna…
Dallara zaczęła dostarczać zespołom IndyCar nową wersję attenuator’ów przed sezonem 2024. Jak zatem można się domyśleć, Penske modyfikowało je przez ponad rok. Fotografowie i dziennikarze przeszukali zdjęcia z sezonu 2024, które to potwierdzają. Wygładzone attenuator’y widać na rozbitym w Road America aucie Newgardena czy też samochodzie McLaughlina, który przystąpił do 108. edycji Indianapolis 500 z pole position. Mało tego, dowody oszukiwania zostały uwiecznione w muzeum IMS. Stoi tam zwycięski sprzed roku bolid Newgardena i zawiera on nielegalną wersję attenuator’a. Widać to po gładkiej, czarnej linii na środku tylnej struktury zderzeniowej.
A dlaczego Scott McLaughlin uniknął kar przed tegorocznym wyścigiem? Jego samochód nie zawierał zmodyfikowanych części i nie był to skutek wypadku w niedzielnym treningu. Ekipa #3 korzystała ze świeżo dostarczonych od Dallary attenuator’ów, więc Penske nie miało czasu, aby je przerobić. Newgarden oraz Power dysponowali dużo starszymi, a co za tym idzie, zmodyfikowanymi częściami.
Czy te kary były adekwatne?
Biorąc pod uwagę, że Penske nie uzyskało przewagi, nałożone na ekipę kary wydają się wręcz drakońskie. Start z końca stawki (choć według regulaminu Newgarden i Power powinni ruszać z P11 i P12, gdyż ich auta zaliczyły inspekcję techniczną po sobotnich kwalifikacjach, w trakcie których awansowali do sesji Fast 12), 100 000 dolarów grzywny dla ekip #2 i #12 oraz zawieszenie ich strategów. Tak surowe postępowanie wydaje się być przede wszystkim skutkiem ponownego oszukiwania Penske. Sytuację prawdopodobnie pogorsza fakt, że zostali przyłapani tuż przed największym wyścigiem w kalendarzu. Choć istnieją dowody na ich oszukiwanie w 2024 roku, Doug Boles (prezydent IndyCar oraz Indianapolis Motor Speedway) potwierdził, że wyniki przeszłych wyścigów nie ulegną zmianie. Liczy się przede wszystkim to, że samochody zaliczyły wykonane wtedy inspekcje techniczne.
Warto również przypomnieć, że założyciel Team Penske jest też właścicielem IndyCar oraz IMS. Dwukrotne przyłapanie jego ekipy na oszukiwaniu w tak krótkim okresie stanowi zatem potężny cios dla całej serii. Oburzenie publiki oraz zarzuty o konflikcie interesów są w pełni zrozumiałe. Rozwścieczeni są też szefowie pozostałych zespołów. W zeszłym tygodniu odmówili oni uczestnictwa w spotkaniu wyjaśniającym aferę Penske.
Surowe kary były zatem potrzebne, aby udowodnić, że sytuacja jest traktowana poważnie. Roger Penske poszedł o krok dalej, zwalniając cały sztab liderów swojego zespołu. Posadę utracili Tim Cindric (prezydent Team Penske oraz strateg Josefa Newgardena), Ron Ruzewski (dyrektor zarządzający Team Penske oraz strateg Willa Powera) i Kyle Moyer (dyrektor generalny Team Penske ds. IndyCar). Szczególnie poważną informacją jest pozbycie się Cindrica. To on odbudował Team Penske, które zmierzało na dno w latach 90-tych. To on miał zastąpić Rogera na czele ekipy po jego śmierci. W obliczu tych zdarzeń, nie może on jednak pozostać twarzą zespołu.
Czarne chmury gromadzą się nad IndyCar
IndyCar znajduje się teraz w ogromnym dołku. Alex Palou wygrywa wszystko, system hybrydowy niszczy jakość ścigania, a Penske ponownie psuje swoją reputację. Jakby tego było mało, byliśmy o włos od drugiego Indy 500 z rzędu, w którym triumfował nielegalny samochód. W tej serii potrzebne są poważne zmiany. Pomysł wprowadzenia całkowicie niezależnej grupy techniczno-sędziowskiej z całą pewnością uzyska teraz większą aprobatę i zapewne zostanie wprowadzony w życie dużo szybciej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!