W trzeciej, czwartej i piątej godzinie mieliśmy spokojniejsze chwile. Jednakże momentami szalał Robert Kubica, a także Laurens Vanthoor. Dodatkowo Ford stracił już jeden samochód w LMGT3.
Porsche rozpoczęło trzecią godzinę na czele
Trzecią godzinę ścigania otworzyła nam kolejna seria zjazdów. Andlauer oddał auto w ręce Mathieu Jamineta. Zaś na czoło na chwilę wysunęła się bliźniacza #6 Porsche Penske z Kevinem Estre. Jednakże niedługo potem zarówno ona, jak i druga w klasyfikacji wyścigu #83 AF Corse Ferrari zjechały do boksów. Na moment nawet Phil Hanson objął prowadzenie. Po powrocie na tor w #6 zasiadł Laurens Vanthoor, a do #83 wskoczył Robert Kubica.
Wcześniej jednak w okolicach 18:15 zrobiło się gorąco między duetem Jota Sprort, a #51 Ferrari i #15 BMW. Te cztery Hypercary stoczyły pomiędzy sobą pojedynek, z którego zwycięsko wyszedł Giovinazzi z #51 na siódmym miejscu. Zaś Frijns z #20 BMW mógł tylko się temu bezradnie przyglądać. Wygląda na to, że BMW nie jest w zbyt dobrej formie w pierwszych godzinach wyścigu, bo niedługo potem bliźniacza załoga przegrała z #51 walkę o szóstą pozycję.
Kluczowym momentem były przepychanki w drugiej szykanie na prostej Les Hunederes. Wtedy zagotowało się pomiędzy tą czwórką załóg. W międzyczasie Cadillac jeszcze przeprowadził wewnętrzny pojedynek. #12 i #38 poprzepychali się na torze, ale to Bamber z #38 wyszedł na tym lepiej obejmując ósme miejsce. Zaś za nim Stevens potem wpadł w objęcia wspomnianego Frijnsa.
Fot. Charly López / DPPI24h Le Mans 2025: Potem Ferrari przejęło inicjatywę
Około 18:25 Ferrari #50 i #51 zaczęły szaleć, gdy Fuoco dobral się do skóry #5 i #6 Porsche Penske. Włoch skutecznie przebił się na prowadzenie i zaczął odjeżdżać rywalom. Natomiast bliźniacza #51 stoczyła pojedynek z Hartleyem z 38 Toyoty. Na tym jednak Giovinazzi nie poprzestał i po objęciu piątej lokaty błyskawicznie zainteresował się Drugovichem z #311 Cadillaca Action Express. Około 18:48 Włoch zabrał się do ataku do Indianapolis i chwilę potem już #311 była za jego plecami. Zaraz potem w boksach zawitała #50 Ferrari, która zjechała nieco wcześniej względem rywali.
Widać dość wyraźnie, że w trzeciej i czwartej godzinie do Porsche Penske dołączyła trójka Ferrari. #50 po swoim postoju wróciła na prowadzenie i w czwartej godzinie jechała ona przed #6 oraz dwoma pozostałymi 499P. Czołową piątkę zamykało drugie Penske, co w tamtym momencie podkreślało dominację Ferrari i Porsche. Zaś za nimi „najlepszym z reszty świata” był #311 Cadillac Action Express.
Przebudzenie Toyoty
Zaś za nimi do pracy wziął się Kamui Kobayashi w #7 Toyoty. Ta załoga od startu zmagała się z problemami technicznymi oraz błędami. Dopiero czwarta godzina przyniosła im jakiś postęp w postaci walki o dwunastą lokatę z Varrone z #99 Porsche Proton. Niestety ten pojedynek brutlanie przerwała Full Course Yellow z 19:26. Ta pojawiła się po wypadku Mustanga w Tertre Rouge oraz kolizji dwóch aut LMP2.
Kiedy po 19:32 zawodnicy wrócili do jazdy pod zieloną flagą to na czele nadal mieliśmy dwie marki. Jednakże w czołowej piątce szaleć zaczął Robert Kubica. Kiedy bliźniacze #50 i #51 zjechały koło 19:42 na podwójny postój to Polak awansował na drugą lokatę. Jednocześnie sędziowie skreślili jeden jego czas okrążenia za naruszenie limitów toru. Gorszą karę, bo przejazdu przez aleję serwisową zarobiła #5 za złamanie procedury FCY. W podobnym czasie Kobayashi omal nie uderzył w Marciello z #15 BMW, gdy obaj wyjeżdżali z alei serwisowej
24h Le Mans 2025: Robert Kubica niczym błyskawica
Wspomniany wcześniej Polak nieszczególnie przejął się tą karą. Krakowianin około 19:50 dogonił Christensena w #5 i przejął od niego prowadzenie. To jednak nie miało szczególnego znaczenia, ponieważ moment później #83 musiała zjechać po paliwo, a w alei serwisowej podciął go Vanthoor z #6. Niedługo po powrocie na tor ta dwójka spotkała się z szybszym od nich Giovinazzim z #51. Włoch próbował wejść pod łokikeć Kubicy i Belgowi na wejściu do zakrętu Indianapolis, ale musiał odpuścić. Ewentualny błąd mógłby kosztować go wyrzucenie z wyścigu dwóch Ferrari.
To nie oznaczało jednak, że między tą trójką zapanował spokój, bowiem Polak zaczął walczyć z kierowcą # Porsche i to bezpardonowo. Choćby do zakrętu Mulsanne ostro wszedł rywalowi pod łokieć. Ten odwdzięczył mu się potem delikatnie spychając go na prostej.
Niedługo potem udało się uspokoić sytuację. Giovinazzi wyprzedził ten duet, a Kubica pokonał Vanthoora i cała trójka się uspokoiła. Jednakże nie oznaczało to braku problemów w prywatnej załodze Ferrari. Niestety #83 zarobiła karę 5s postoju przy najbliższym pit stopie za kolejne naruszenie limitów toru. To jednak nie utemperowało Kubicy, który po 20:13 dogonił i zaatakował Giovinazziego w Ferrari. To wynikało między innymi z różnic w cyklach zjazdów oraz strategii oponiarskiej. W tamtym momencie prawdopodobnie #83 miała lepiej zadbane ogumienie.
Fot. Julien Delfosse / DPPIKolejne zmiany za kierownicą
Koło 20:25 nastąpiła kolejna seria zjazdów i Giovinazzi w #51 oddał fotel Alessandro Pier Guidiemu. Zaś niedługo potem w boksach pojawiła się #50. W podobnym czasie w alei serwisowej Kamui Kobayashi oddał fotel w #7 Nyckowi de Vriesowi, ale niestety przy okazji doszło do przekroczenia prędkości, co poskutkowało nałożeniem kary na ten samochód. Nieco później, bo po 20:35 swoje pierwsze przejazdy zakończył Robert Kubica, który oddał samochód w ręce Yifei Ye.
Wtedy też w czołówce walka się uspokoiła i na koniec piątej godziny obserwowaliśmy głównie walkę Vestiego z #311 przeciwko Wehrleinowi z #4 Porsche Penske. Natommiast piąta godzina wyścigu zakończyła się trzema Ferrari na czele w kolejności #50, #51 i #83. Za podium podróżuje #15 BMW przed #6 Porsche.
Spokój w LMP2
W tej kategorii swoje pięć minut miał Nick Boulle z #34 Inter Europolu. Francuz ścigał się z Giorgio Rodą z #11 Protona, a w międzyczasie na czele znajdował się RLR MSport przed #43 piekarzy. Co istotne, #34 w tamtym momencie była na drugiej lokacie w klasyfikacji LMP2 Pro-Am. Praktycznie większość trzeciej godziny rywalizacji upłynęła spokojnie. Warto wspomnieć, że do #43 wskoczył Kuba Śmiechowski.
No może jednak tak spokojnie nie było. Po 19:17 Mathias Kaiser z #25 APR uderzył w inny samochód LMP2. I niedość, że uszkodził on tym samochód rywala to jeszcze poruszając się z wysoką prędkością z uszkodzonym samochodem, wywołał on FCY. Szwajcar rozsypał na torze sporo części, które należało uprzątnąć. Ta FCY zakończyła się o 19:32.
W piątej godzinie tempo podkręcił VDS Panis, który objął prowadzenie przed #11 Proton Competition. Ten trzyma obecnie za plecami #43 Inter Europol Competition.
24h Le Mans 2025: Mustang traci jedno auto
Na czele w trzeciej godzinie nadal plasowało się #46 BMW przed Roverą z #21 Ferrari AF Corse i Lietzem z #92 Porsche Mantheya. Za nimi nadal dość wysoko jechał Lexus #78, co jest dobrym znakiem dla tej ekipy. Ze środka stawki na piąte miejsce przebiło się #85 Iron Dames z Sarą Bovy.
Niestety to w tej klasie przyszło nam pożegnać się z jednym z aut. Po 19:15 na wskutek prawdopodobnie błędu Gianmarco Levorato, #88 Mustang Proton Competition rozbił się w Tertre Rouge. Kierowcy nie stała się poważna krzywda, ale niestety auto musiano wycofać. Na problemy koło 19:40 napotkał też #60 Mercedes Iron Lynx. Samochód niedługo potem zjechał do boksu.
W międzyczasie #21 Ferrari zyskało prędkości za sprawą Alessio Rovery. Ten po 19:30 przejął prowadzenie z rąk #46 BMW i trzymał je do około 20:20, gdy w aucie pojawił się Francois Heriau. Wtedy po pit stopie #21 na czele pierwszy raz w tym wyścigu zobaczyliśmy #85 Iron Dames. Ten samochód też w pewnym momencie musiał zjechać, a wtedy #46 wróciła na czoło klasy. Zaś akcja przeniosła się na dalsze pozycje, a dokładniej na siódmą, ósmą i dziewiątą. Augusto Farfus dość ostro potraktował Cellę Martin, która musiała opuścić na moment tor i przez to straciła dodatkową pozycję na rzecz Andrade w #81 Corvette.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!