Max Verstappen to obecnie absolutna ikona Formuły 1 i motorsportu w ogóle. Jego ojciec Jos ma znacznie skromniejsze osiągnięcia, ale też miał kilka swoich momentów. Jednym z nich był nadzwyczajny wynik w kwalifikacjach do GP Francji w roku 2003, gdy jeździł dla zespołu Minardi.
Jos Verstappen – przeciętniak, który wychował mistrza świata
Jos Verstappen nie miał tak owocnej kariery jak jego syn, jednak zdarzały się momenty, gdy było o nim głośniej. Holender ścigał się w Formule 1 w latach 1994-2001 i roku 2003. W tym okresie, jedynym sezonem, w którym dysponował konkurencyjnym bolidem, był ten debiutancki. Wtedy ścigał się u boku Michaela Schumachera w Benettonie (dzisiejsze Alpine – przyp. red.) i zdobył też najwięcej punktów w swojej karierze w jednym sezonie – 10. Dwukrotnie stanął w tym roku na podium, a dokładniej na jego najniższym stopniu, co nastąpiło podczas GP Węgier i GP Belgii.
W kolejnych sezonach reprezentował już słabsze zespoły, w których miał problemy nie tylko ze zdobywaniem punktów, ale samym kończeniem wyścigów. Po przyzwoitym debiucie w barwach ekipy z Enstone do końca kariery w F1 punktował tylko 4 razy zgarniając jedynie 7 „oczek”. Jego ostatni rozdział w Jedynce w roli kierowcy miał miejsce w roku 2003 w barwach włoskiej ekipy Minardi (dzisiejsze Racing Bulls – przyp. red.). Po nim próbował sił w innych seriach motorsportowych i nadzorował karierę sportową swojego syna. Dalszy ciąg tej historii już znamy
Minardi – maruder stawki wzbudzający sympatię
Zespół Minardi w ciągu swojej 20-letniej obecności F1 nigdy nie przebił się do środka stawki, żeby regularnie punktować. Można powiedzieć, że zdobycz punktowa dla ekipy z Faenzy była tak cenna jak gole strzelane przez piłkarską reprezentację San Marino. Ona miała powody do świętowania, a padok i kibice do gratulowania. Był to zespół prywatny, który przez swoje wyniki sportowe miał tym bardziej trudności ze spięciem budżetu, jak i znalezieniem sponsorów.
Dobrze odzwierciedla to też omawiany w tym materiale sezon 2003. Przez jego pierwsze 6 wyścigów sponsorem tytularnym Minardi były brytyjskie linie lotnicze European Aviation Air Charter. Potem do końca sezonu oficjalną nazwę zespołu wzbogacała holenderska firma technologiczna Trust International B.V. Ten przeskok w sponsoringu odbił się też na malowaniu bolidów. Początkowo w pełni czarne bolidy od GP Monako miały więcej białych akcentów.
Niestabilna sytuacja finansowa Minardi sprawiała, że praktycznie co roku skład kierowców ulegał zmianie. Ważny był nie tyle ich talent i umiejętności, ile pieniądze od sponsorów, które mogli wnieść. Ten stan rzeczy utrzymał się do momentu sprzedaży zespołu na przełomie sezonów 2005/2006 Red Bullowi. Producent napojów energetycznych uczynił z włoskiej ekipy siostrzany zespół dla Red Bull Racing pod nazwą Scuderia Toro Rosso. Tam mieli trafiać adepci akademii młodych kierowców Czerwonych Byków z serii juniorskich w ramach sprawdzianu. Część z nich przebijała się potem do głównego zespołu z siedzibą w Milton Keynes. Najlepszymi do tej pory kierowcami, którzy wspinali się po tej drabince są Sebastian Vettel i Max Verstappen.
Fot. Formula One History / FacebookGP Francji 2003 – Jos Verstappen korzysta z przesychającego toru
Wracając jednak do głównego wątku, w sezonie 2003 ekipa Minardi była najsłabszą w stawce i wątpliwe było to czy w ogóle w tymże roku zapunktują. Pewną nadzieję w dobry rezultat wlał weekend o GP Francji na torze Magny-Cours, a dokładniej kwalifikacje innym formacie niż obecnie.
W roku 2003 „czasówka” była podzielona na 2 sesje, które odbywały się osobno w piątek i sobotę. W każdej z nich kierowcy mogli przejechać tylko jedno pomiarowe okrążenie. Przede wszystkim na tym formacie miały skorzystać słabsze zespoły. Dzięki temu zwiększała się ich ekspozycja podczas transmisji telewizyjnej. W pierwszej sesji o kolejności wyjazdu kierowców decydowała ich pozycja w klasyfikacji generalnej, zaczynając od tych najlepszych. Jej wynik ustalał kolejność wyjazdu w sobotniej sesji, która decydowała potem o kolejności startowej w niedzielnym wyścigu.
Jos Verstappen znalazł się na ustach wszystkich za sprawą swojego piątkowego rezultatu kwalifikacji do GP Francji. Jos „The Boss” – jak mówili na niego kibice – miał tego dnia szczęście, bo tor Magny-Cours był z początku mokry po deszczu i z każdym kolejnym wyjazdem kierowców przesychał. To sprawiło, że gdy przyszła kolej na Holendra, to miał najlepsze ze wszystkich warunki do przejechania pomiarowego okrążenia. Wykorzystując suche opony, pokonał o 2,6 s kierowcę Jordana, Ralpha Firmana. Następnie utrzymał się, gdy jego kolega z zespołu, Justin Wilson, jadący ostatni, przejechał okrążenie o 0,1 s wolniej. Czas Brytyjczyka został potem anulowany przez niedowagę jego bolidu o 2,5 kg. Piątkowe rezultaty oznaczały, że w sobotę Verstappen wyjedzie na tor jako ostatni i przy sprzyjających warunkach dokona tego samego.
Wyścig i sezon już po staremu
Niestety dla niego i Minardi druga sesja kwalifikacyjna przywróciła już status quo w stawce. Mimo to chociaż na chwilę było o nich głośno i mieli powody do satysfakcji. W niedzielę to czołówka rozdawała karty i wyścig wygrał wtedy Ralf Schumacher przed Juanem Pablo Montoyą oraz bratem Michaelem.
Schumacher świętował jubileusz i wspominał dawne lata
Reszta sezonu także nie przyniosła ani Minardi, ani Josowi zadowalających rezultatów i obie strony zakończyły go bez punktów.
Zdjęcie otwierające: LAT Images
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!