George Russell solidnie zaczął nowy sezon F1. Wyszedł z cienia Lewisa Hamiltona i wypowiedział śmiałe uwagi. Nie boi się Maxa Verstappena.
Wyszedł z cienia Lewisa Hamiltona
George Russell od sezonu 2025 jest liderem Mercedesa. Spędził trzy lata jako kolega zespołowy Lewisa Hamiltona, czyli statystycznie najlepszego kierowcy w historii Formuły 1. Dotrzymywał mu kroku, a w zeszłym roku zdecydowanie pokonał w kwalifikacjach do Grand Prix stosunkiem 19-5. Zdobył też dwadzieścia dwa punkty więcej od siedmiokrotnego mistrza świata.
Teraz Brytyjczyk jeździ u boku młodego Kimiego Antonellego. Według Toto Wolffa, George Russell bez problemów przejął rolę lidera zespołu i jak na razie osiąga najlepsze wyniki, na jakie pozwalają możliwości bolidu. Jego najgorsze miejsce w tym roku to 5. w Arabii Saudyjskiej.
– Co ciekawe, Lewis był zawsze tym bardzo doświadczonym i starszym kierowcą tutaj. A George, to nigdy nie było tak, że on był szczeniaczkiem. Ale nagle Lewisa nie ma, a George jest w swojej najlepszej formie albo na jej początku, zdecydowanie starszy kierowca w zespole, który dowozi, ma dobre występy, mówi odpowiednie rzeczy. I przejął tę rolę od Lewisa – powiedział Wolff na łamach The Athletic w Arabii Saudyjskiej.
Pięć lat za późno
Trzykrotny zwycięzca Grand Prix w F1 jest gotowy na mistrzostwo świata. Gdy przeszedł do Mercedesa w 2022, forma zespołu znacznie się pogorszyła. Red Bull i Max Verstappen oficjalnie zakończyli ośmioletnią dominację stajni z Brackley rok wcześniej w Abu Zabi. Mimo wszystko sezon 2024 okazał się dotychczas najlepszy dla niemieckiej ekipy dotychcz w obecnym cyklu regulacji, bo Russell z Hamiltonem wygrali łącznie cztery GP.
– Bycie kolegą zespołowym siedmiokrotnego mistrza świata nie jest proste. Kiedyś było tak, że jak skończyłeś przed Lewisem Hamiltonem w mistrzostwach albo w wyścigu, wygrywałeś wyścig. Albo jeśli skończyłeś przed [nim – przyp. red] w mistrzostwach, wygrywałeś mistrzostwo. Jeśli znalazłbym się tu pięć lat wcześniej, można by argumentować, że miałbym dwa tytuły mistrzowskie – spekulował George Russell w wywiadzie dla Luke’a Smitha.
Brytyjczyk przyznaje, że zaczął chodzić do psychologa sportowego. Twierdzi, że pomogło mu to w osiąganiu lepszych wyników, radzeniu sobie z presją i poczuciem porażki. Kieruje się też podejściem Rogera Federera, który powiedział, że wygrał tylko 54% punktów w meczach tenisowych, w których brał udział.
– Kiedy rzeczywiście rozłożysz to na części i zrozumiesz, że to tylko sport, pomoże ci to wejść na wyższy poziom. Po prostu akceptacja, że nikt nigdzie nie wygrywa 100% cały czas. Musisz się więc przygotować na te porażki, ale będziesz wiedzieć jak sobie z nimi poradzić – tłumaczył dalej.
Nie boi się Maxa Verstappena
Od 2026 w Formule 1 zaczną obowiązywać nowe regulacje techniczne. Mercedes, podobnie jak wtedy, gdy po raz pierwszy wprowadzono silniki hybrydowe V6, uważany jest za faworytów. Wszystko przez szczególny nacisk na jednostkę napędową w przepisach – jej konkurencyjność może znacznie zaważyć o sukcesie lub porażce zespołu.
Kontrakt George’a Russella kończy się pod koniec tego roku, podobnie Kimiego Antonellego. Toto Wolff jednak widzi w młodym Włochu kolejną gwiazdę F1, na miarę Hamiltona i Verstappena. Z tego powodu to właśnie Russell byłby najbardziej narażony na utratę miejsca w Mercedesie, w razie gdyby Holender chciał odejść z Red Bulla.
– Kiedy Lewis tu był, nigdy nie dyskutowano o kontrakcie wcześniej niż w czerwcu, lipcu. To zawsze było lato. Nienormalne prawdopodobnie jest to, ile kierowców podpisało tak wcześnie [kontrakt długoterminowy – przyp. red.] – uspakajał w Dżudzie Russell.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!