Carlos Sainz po zakończeniu GP Emilii-Romanii przyznał, że miał zastrzeżenia do strategii Williamsa na wyścig. Według Hiszpana mógł on dojechać na wyższej pozycji niż ósma, bo w ten weekend bardzo dobrze czuł się w bolidzie.
Sainz mógł dłużej pozostać na torze
Podczas GP Emilii-Romanii Carlos Sainz był jednym z pierwszych kierowców, którzy zjechali na pit stop. Część jego rywali przedłużyła swój pierwszy stint, co negatywnie odbiło się na strategii kierowcy Williamsa.
Początkowo Hiszpan jechał przed swoim kolegą zespołowym, Alexem Albonem. Finalnie skończył za nim. Taj wykonał swój pierwszy postój później, co pozwoliło mu wywalczyć po raz trzeci w tym sezonie 5. miejsce. Sainz był 8.
GP Emilii-Romanii: Verstappen w swoim żywiole | Podsumowanie
Po wyścigu kierowca z Madrytu przyznał, że według niego byłby na mecie wyżej, gdyby wybrał właściwą strategię.
– Oczywiście jestem teraz trochę niezadowolony po kolejnym weekendzie, w którym mieliśmy dobre tempo — powiedział oficjalnemu kanałowi F1. Uważał, że jego samochód jest „wystarczająco mocny, aby dziś znaleźć się w pierwszej piątce”.
– Byliśmy szybsi od Mercedesa, szybsi od Ferrari — powiedział Sainz. – Szczerze mówiąc, czułem się tam naprawdę dobrze przez cały weekend.
– Ale z jakiegoś powodu nie mamy chwili wytchnienia w niedziele, jeśli chodzi o realizację wyścigu. Zjechaliśmy do boksów naprawdę wcześnie, wtedy wydawało się, że to za wcześnie i oczywiście ostatecznie tak było.
Komunikacja w Williamsie wymaga poprawy
Po nieporozumieniu dotyczącym instrukcji strategicznych podczas poprzedniego wyścigu w Miami Sainz powiedział, że nadal jest pole do poprawy w sposobie, w jaki komunikuje się ze swoim nowym zespołem.
GP Miami: McLareny poza zasięgiem rywali
– Musimy po prostu robić postępy w zrozumieniu się nawzajem w niedziele, ponieważ w tej chwili kosztuje nas to wiele punktów – powiedział.
– Ale jeśli w wyścigu [siódmym – przyp. red.] pokazuję poziom, jaki pokazuję pod względem prędkości w samochodzie i tego, jak się czuję, wiem, że możemy iść tylko do przodu – powiedział. – Dlatego pozostanę pozytywnie nastawiony i będę się nawzajem motywował, abyśmy dalej się rozwijali jako zespół.
Sainz przyznał, że nie spodziewał się „kilka wyścigów temu, nawet rok temu, że będziemy walczyć z Mercedesem i Ferrari w czystym tempie na tych torach, a ja byłbym zły z P8”.
– Ale teraz rzeczywistość jest taka, że mieliśmy samochód w ciągu ostatnich dwóch weekendów, który mógł ich pokonać, a tego nie zrobiliśmy. To oczywiście nie sprawia, że jestem zbyt szczęśliwy, ponieważ wiem, że mamy potencjał i prędkość, aby pokonać te zespoły na tego typu torach, ale nie wykorzystujemy tego w niedziele.
– To po prostu oznacza, że jako zespół musimy się poprawić, musimy nadal trochę lepiej się rozumieć, aby upewnić się, że w niedziele nie będziemy sobie zbytnio komplikować pracy. Dzisiaj nie spodziewałem się, że będę musiał walczyć z P15 na P8, co utrudniło mi życie, ale udało nam się to zrobić.
Williams bardzo dobrze wszedł w sezon 2025
Obecny sezon jest jak dotąd najlepszym dla ekipy z Grove od 8 lat. Punktuje niemal regularnie i momentami rywalizuje na równi z Ferrari i Mercedesem. Do tej pory Williams zdobył 51 punktów i zajmuje 5. miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ma przy tym dość bezpieczną przewagę nad szóstym, Haasem (20 punktów – przyp. red.). Do Ferrari, które zajmuje 4. miejsce Brytyjczycy tracą 63 punkty.
Alex Albon w wywiadzie dla Sky Sports F1 po wyścigu przyznał, że na Imoli miał apetyt na więcej. Taj uważał, że miał na tyle dobre tempo, że mógł nawet zawalczyć o podium. Liczył na to, że gdy wyprzedzi Charlesa Leclerca, to rzuci się w pogoń za Oscarem Piastrim. Jednak przy starciu z Monakijczykiem zawodnik Williamsa wyjechał poza tor i w pułapkę żwirową. Rywalizację kontynuował, ale już nie był w stanie walczyć o więcej niż P5.
W klasyfikacji kierowców Albon jest ósmy (40 punktów), a Sainz jedenasty (11 punktów). Do końca sezonu jeszcze 17 weekendów wyścigowych. 4 z nich obejmą także sprinty. Jest zatem jeszcze bardzo dużo okazji do punktowania. Williams może zarówno awansować, jak i spaść niżej. Najbliższa możliwość zapunktowania będzie w ten weekend podczas GP Monako.
Podczas ulicznego klasyka strategia będzie bardzo istotna. Każdy zespół będzie musiał podczas wyścigu odbyć obowiązkowo 2 postoje w boksie. Tak postanowiła FIA. Ma to zwiększyć widowisko dla kibiców i poprawić rywalizację. Wymiary bolidów i szerokość toru utrudniają wyprzedzanie na ulicach Monako. Z tego względu zespoły w ubiegłych latach kładły nacisk przede wszystkim na kwalifikacje. W samym wyścigu liczył się moment pit stopu z myślą o „podcięciu” rywali. Nastawienie było też raczej na jeden postój. Nowe reguły wymuszą teraz na zespołach inne podejście. Być może dzięki temu któryś z kierowców Williamsa nawet stanie na podium. Przekonamy się niebawem. Monte Carlo nie wybacza błędów.
Zdjęcie otwierające: carlossainz.es
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!