W ten weekend wzrok motoryzacyjnej społeczności skierowany był na stadion Narodowy w Warszawie. To właśnie tam odbył się wielki finał sezonu, Red Bull Drift Masters Grand Finale. Na starcie pojawili się najlepsi driftingowi kierowcy, a pięćdziesiąt tysięcy osób na trybunach, śledziło ich rywalizację. W zawodach z dziką kartą wystąpił gdańszczanin Łukasz Tasiemski. Popularny “Tasiem” dobrze zaprezentował się w kwalifikacjach, jednak w jeździe w parach zabrakło odrobiny szczęścia.
Niesamowity poziom zawodów
Red Bull Drift Masters Grand Finale to największa impreza motoryzacyjna w Polsce. Jest to również największe driftingowe wydarzenie na świecie. Tasiemski w tym sezonie startuje jednak w dwóch innych ligach. Kierowca z Gdańska rywalizuje w Driftingowych Mistrzostwach Polski, gdzie przed ostatnią rundą zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Tasiem startuje także w Drift Open, gdzie w klasie Masters zapewnił sobie tytuł mistrzowski, jeszcze przed ostatnimi zawodami. Dobra dyspozycja Łukasza została zauważona przez organizatorów Drift Masters, którZy zaprosili go do startu na Narodowym na zasadach dzikiej karty.
Kibice, którzy zdecydowali się pojawić w stolicy Polski, obejrzeli zawody na najwyższym światowym poziomie. Już w kwalifikacjach kierowcy pokazali wyjątkowe umiejętności. 28 zawodników przekroczyło barierę 90 punktów, a żeby zakwalifikować się do rywalizacji w parach trzeba było uzyskać notę wynoszącą, nie mniej niż 88,5 punktu. Tak wysoki próg sprawił, że już sam awans do rywalizacji w TOP 32 był wielkim sukcesem. Tasiemski w kwalifikacjach pokazał się z bardzo dobrej strony. Nie miał problemów z rywalizacją z dużo bardziej doświadczonymi kierowcami. Pierwszy przejazd Polaka oceniony został na 86 punktów. W drugim popularny Tasiem dał z siebie wszystko, a sędziowie przyznali mu notę 94,5 punktu. Był to bardzo dobry przejazd, który zapewnił Tasiemowi wejście do rywalizacji w finałach.
Łukasz Tasiemski walczył do samego końca
W pierwszej parze Tasiemski zmierzył się z Alanem Hynesem. Doświadczony Irlandczyk pokazał się z bardzo dobrej strony, ale Tasiemski nie dawał za wygraną. Również zaprezentował się dobrze jako prowadzący, a gdy był goniącym starał się wywierać presję. Po obu przejazdach, większe uznanie w oczach sędziów zyskał Irlandczyk i to on awansował do dalszej części rywalizacji. Tasiemki swój udział w ostatniej rundzie Drift Masters zakończył na TOP 32. Teraz kierowca z Gdańska przygotowuje się do ostatniej rundy Driftignowych Mistrzostw Polski. Tasiemski jest drugi w klasyfikacji generalnej, a strata do lidera nie jest duża. Już w ostatni weekend września w Poznaniu, Łukasz rzuci rękawicę liderowi mistrzostw Madsowi Andreasenowi i powalczy o pierwszy w jego karierze tytuł Driftingowego Mistrza Polski.
Tasiem i jego wrażenia
– Niestety, nie udało się wygrać pierwszej pary, chociaż było bardzo blisko, bo była to niejednogłośna decyzja sędziów. Było trochę zamieszania na rozpędzie, niestety dwóch sędziów uznało, że miałam złą inicjację. Ja i tak jestem zadowolony z mojego przejazdu, jeździłem płynnie, udało się zrealizować plan, który założyliśmy z moim zespołem. Jechałem dobre, solidne przejazdy, z których jestem dumny. Ja nie jestem na końcu, lecz dopiero na początku profesjonalnej przygody z driftem. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz, będzie dane mi pokazać się, przed tak wielką publicznością. Teraz muszę się znów skupić, bo za dwa tygodnie walczę o tytuł Driftingowego Mistrza Polski – skomentował zawody Łukasz Tasiem Tasiemski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!