Ferrari kompletnie zdominowało pierwsze dwa wyścigi sezonu 2025 WEC. W związku z krytyką kibiców, Balance of Performance przeszło zatem drastyczne zmiany. Oto zapowiedź 6 Hours of Spa 2025.
Najbardziej prestiżowa runda 6-godzinna
Oprócz rzecz jasna 24 Hours of Le Mans, 6 Hours of Spa to jedyny wyścig, który bez wyjątku pojawił się w każdym sezonie WEC. To dlatego, mimo „standardowego” dystansu, runda ta uznawana jest za jedną z najważniejszych w kalendarzu. Powodów jest oczywiście więcej. Legendarną nitkę toru Spa-Francorchamps – bardzo szybką, pełną zmian w elewacji oraz nietypowych zakrętów pokroju Eau Rouge czy Pouhon – uwielbiają zarówno kierowcy jak i kibice. Status 6 Hours of Spa wzmacnia również data. Belgijska runda WEC co roku jest ostatnią przed Le Mans. Maj to zatem finałowa okazja na przygotowania do 24-godzinnego klasyka w prawdziwych warunkach wyścigowych.
Jedną z cech charakterystycznych tego wydarzenia jest również pogoda. Z racji, że Circuit de Spa-Francorchamps znajduje się w ardeńskich górach, warunki bywają bardzo zmienne i nieprzewidywalne. Najbardziej pamiętnym tego przykładem na zawsze pozostanie 2019 rok, w którym kierowcy WEC musieli zmagać się z opadami… śniegu. W najbliższy weekend nie zobaczymy tak ekstremalnych warunków. Przez każdy z trzech dni rywalizacji będzie nieco chłodno, gdyż temperatury nie będą z reguły przekraczać 15°C. Szanse na deszcz są jednak minimalne.
Sytuacja punktowa przed 6H Spa
Po dwóch otwierających sezon rundach Ferrari dysponuje bardzo komfortową pozycją we wszystkich tabelach. Trójka ich ekip zajmuje pierwsze trzy miejsca w klasyfikacji kierowców, a prowadzenie Włochów w zestawieniu producentów wynosi aż 29 punktów. Gdyby nie „wpadki” samochodu #50 oraz błędna strategia auta #83 na Imoli, ich przewaga byłaby jeszcze większa. Ferrari nie wykorzystało bardzo przychylnego Balance of Perfromance do maksimum.
Na ten moment jedyne zespoły, które realnie mogą im odebrać tytuł to BMW Team WRT oraz Toyota Gazoo Racing. Niemiecko-belgijska ekipa zupełnie przekracza oczekiwania w 2025 roku, a z kolei Japończycy jak zwykle popisują się świetnym zarządzaniem w wyścigach. Tymczasem zeszłoroczni mistrzowie – Porsche Penske Motorsport – aktualnie mają na koncie zaledwie kilka „oczek”. Agresywne BoP pozbawiło osiągów zespół, która jednocześnie, po drugiej stronie oceanu, kompletnie dominuje sezon IMSA. Porsche utknęło w środku stawki razem z Alpine, Cadillaciem i Peugeotem. Na pierwsze punkty wciąż natomiast czeka Aston Martin, który powoli zbiera doświadczenie w klasie Hypercar.
W kategorii LMGT3 rywalizacja jest bardziej wyrównana. Po zwycięstwie w Katarze oraz udanym wyścigu na Imoli liderem wciąż jest oddział #33 TF Sport. Po ich piętach stąpają jednak Akkodis, Manthey oraz WRT. Podobnie jak w Hypercarach, jedyny samochód, który nadal nie posiada punktów, to debiutujący Mercedes.
Lista startowa – Zapowiedź 6H Spa
6 Hours of Spa koliduje w tym roku z weekendem IMSA na torze Laguna Seca. Co za tym idzie, kilku kierowców nie zobaczymy na belgijskim torze. Są to Mathieu Jaminet i Matt Campbell z Porsche oraz Dries Vanthoor oraz Sheldon van der Linde z BMW. PPM zastąpiło swoich zawodników kierowcami Formuły E: Nico Mullerem oraz Pascalem Wehrleinem. Obaj będą uczestniczyć w Le Mans – Szwajcar jako rezerwowy, a Niemiec za kierownicą dodatkowego samochodu #4. Występ w 6 Hours of Spa będzie dla nich częścią przygotowań do 24-godzinnej rundy.
BMW objęło inny kierunek. Team WRT nie wystawia we Francji dodatkowej ekipy, więc nie muszą testować nowych zawodników. Tak jak Aston Martin, w samochodach #15 i #20 zobaczymy po dwójce kierowców. Nieobecność Driesa Vanthoora jest jednak bardzo ważna, gdyż do tej pory wystąpił on w każdej sesji kwalifikacyjnej WEC oraz IMSA w 2025 roku. Najgorszym jego rezultatem w tym okresie było trzecie miejsce. Belg znajduje się w życiowej formie i decyzję, aby nie wystawić go w domowym wyścigu można uznać za specyficzną.
Zupełnie odmienionym składem dysponuje natomiast Iron Lynx. Po zaledwie dwóch wyścigach Christian Reid opuścił zespół, gdyż jak sam przyznał, nie potrafił pogodzić obowiązków kierowcy z obowiązkami szefa ekipy Proton Competition. Od 6 Hours of Spa jego fotel przejmuje Martin Berry, znany głównie ze startów w GT World Challange oraz European Le Mans Series.
Ponadto, w samochodzie #60 zobaczymy ojcowsko-synowski duet rodziny Grove. Australijczycy również przygotowują się do Le Mans, w którym będą prowadzić dodatkowy, trzeci samochód Iron Lynx. Na Spa zastąpią oni kontuzjowanego Claudio Schiavoniego oraz Matteo Cressoniego, który opuszcza tę rundę specjalnie po to, aby zrobić miejsce w ekipie dla Brentona Grove’a. Również ze względu na uraz, start sezonu Bena Barnicoata ponownie zostaje odłożony. Tym razem w Akkodisie #78 nie zastąpi go Esteban Masson, tylko doświadczony w Super GT Yuichi Nakayama.
Ogromny cios wobec Ferrari i Toyoty
Reputacja WEC po pierwszych rundach sezonu znajduje się w ruinach. Fani serii są bardzo krytyczni wobec organizatorów, którzy zatwierdzili rozczarowujące Balance of Performance na wyścigi w Katarze i Imoli. Niektórzy internauci wręcz oskarżali WEC o stronniczość wobec Ferrari. Włodarze mistrzostw wyszli temu naprzeciw.
Fot: FIA WECDominujący w tym sezonie model 499P został drastycznie spowolniony przed 6 Hours of Spa. Ferrari utraciło aż 19 kilowatów mocy oraz „przytyło” o aż 12 kilogramów. Jedyny włoski Hypercar dysponuje teraz drugim najsłabszym silnikiem oraz jest drugim najcięższym samochodem w stawce. Na gorszej pozycji znajduje się wyłącznie Toyota, której z jakiegoś powodu również zabrano 20 kW oraz dodano 4 kg. Decyzja ta wydaje się zupełnie nielogiczna. W kwalifikacjach na Imoli 499P pokonało resztę stawki o sekundę, a mimo to GR010 zostało w niemal równie drastyczny sposób spowolnione. Tego typu modyfikacja BoP jest jak najbardziej słuszna wobec dominującego Ferrari, ale czemu WEC postąpiło tak samo wobec trzeciej siły w stawce? To bardzo niejasne zachowanie. Za pomocą systemu „power gain”, zwycięzcy ostatnich siedmiu edycji Le Mans będą mieli szybkie auta na prostych, lecz nawet na torze Spa-Francorchamps może to nie wystarczyć.
Za dobre rezultaty „ukarane” zostało również BMW: +7 kg wagi oraz -10 kW mocy. Mimo fatalnego początku sezonu, Porsche także utraciło osiągi. Wydaje się to jednak bardziej logiczną decyzją w kontekście ich zeszłorocznego triumfu na Spa. Spadek mocy o 9 kW zaliczył również Cadillac. Teoretycznie, faworytem do zwycięstwa w najbliższy weekend staje się Alpine. Francuzi dysponują teraz najmocniejszym silnikiem, na jaki regulamin zezwala. W połączeniu ze spowolnieniem rywali, A424 realnie może wygrać swój pierwszy wyścig, a przynajmniej powtórzyć podium z Imoli.
Oprócz Alpine, przychylne BoP otrzymali Aston Martin oraz Peugeot. WEC zlitowało się nad jedynymi w tym roku debiutantami, po nielogicznym spowolnieniu ich auta na Imolę. Valkyrie waży teraz zaledwie 1035kg oraz posiada maksymalną moc 520 kW. Praktycznie niezmieniony pozostał samochód Peugeota, którego osiągów nie da się już poprawić za pośrednictwem BoP.
Samochody GT3 tracą moc
Kolejny ciekawy obrót spraw dotyczy silników LMGT3. Każdy z nich (poza Mustangiem) utracił przynajmniej kilka kilowatów. Ile konkretnie nie da się stwierdzić, gdyż WEC ukrywa te wartości przedstawiając w tabeli tryby silników. Sytuacja ta na pewno zadowoli kierowców Hypercar, dla których dublowanie stanie się łatwiejsze.
Fot: FIA WECSpore zmiany zaszły też w kolumnie „zysku mocy”. Jest ona wykorzystywana w dużo większym stopniu niż w klasie Hypercar. Mercedes, Porsche i Corvette’a zyskują aż 11% mocy po przekroczeniu 200 km/h. Ford jako jedyny w kategorii będzie na tym pułapie słabnął. Sugeruje to, że Mustang dysponuje dość wysoką mocą domyślną, co da ekipie Proton przewagę na wyjściach z zakrętów. Długie proste toru Spa-Franchochamps zdecydowanie pomogą jednak wspomnianej wcześniej trójce.
Waga samochodów LMGT3 to z kolei temat, który nie został za bardzo poruszony. Co do większości aut, WEC zastosowało tylko drobne korekty. Uwagę przykuwa natomiast 11 kilogramów balastu dla BMW, jednego z najszybszych samochodów w otwierającej fazie sezonu. Wraz ze znaczącym odchudzeniem Astona Martina, modele M4 oraz Vantage ważą teraz niemalże tyle samo. Z racji, że TF Sport poradziło sobie z ogromnym balastem w Imoli, waga Corvetty została zredukowana, ale tylko o 2 kilogramy. Lexus to jedyny samochód, którego masy nie zmieniono, lecz warto zwrócić uwagę na redukcję maksymalnego kąta tylnego skrzydła o dwa stopnie. Kierowcy Akkodisa mogą zmagać się na Spa z mniej przyczepną tylną osią.
Rzeczywistą wagę samochodów ujawnia tabela Balastu Sukcesu. Jako lider klasyfikacji punktowej, TF Sport #33 będzie ważyć oszałamiające 1406kg. Ze względu na ich pozycje w mistrzostwach oraz podia w Katarze i Imoli, po 18 dodatkowych kilogramów dzierżyć będą United #59 oraz Akkodis #78. Tyle samo za zwycięstwo w ostatnim wyścigu otrzymało Manthey #92. Lekko doważone zostały też auta BMW Team WRT, które na dodatek zmagają się ze wzrostem domyślnej wagi.
To będzie bardzo intrygujący weekend
Wyścig, który co roku zapowiada się ciekawie, stał się w tym momencie jeszcze ciekawszy. Kompletna odmiana Balance of Performance, szczególnie w klasie Hypercar, zapewni nam bardzo interesujący, ale z pewnością też kontrowersyjny weekend w Belgii. Dopóki samochody nie wyjadą na tor w czwartkowych treningach, ciężko będzie przewidzieć dalszy rozwój wydarzeń.
Informacje na temat harmonogramu oraz transmisji z ekscytującego 6 Hours of Spa 2025 znajdziecie tutaj.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!