Za nami pierwszy wyścig F2 w sezonie 2025. Obfitował on w wiele neutralizacji. Górą w sprincie okazał się Joshua Durksen. Za Paragwajczykiem na metę wpadli Leonardo Fornaroli i Luke Browning.
Najlepszy kierowca: Joshua Durksen
Paragwaj znowu ma powody do świętowania. Reprezentant AIX Racing świetnie wystartował i już przy dojeździe do pierwszego zakrętu objął prowadzenie. I tutaj tak naprawdę można skończyć, ponieważ Durksen bezpiecznie dojechał na tej pozycji do mety. W pierwszym sektorze Fornaroli chciał go skontrować, lecz po tamtej obronie zawodnik z Paragwaju nie miał w zasadzie żadnej kryzysowej sytuacji. Tym samym po raz 3. w karierze przekroczył linię mety jako 1.
Za nim względem zakończenia pierwszego okrążenia nie doszło do zmian. Wspomniany Włoch w swoim debiucie wywalczył znakomite drugie miejsce. Ogółem „Fornie” bardzo mocno pasuje tor Albert Park. W jego debiutanckim sezonie w FIA F3 ulokował się na 4. pozycji w kwalifikacjach oraz w wyścigu głównym. Rok temu natomiast zamienił pole position na 2. stopień podium. Reprezentant Invicty przez tyle lat startów w bolidach wygrał tylko jeden wyścig. Niemniej konsekwencją sporo nadrabia.
Podium uzupełnił Luke Browning. Brytyjczyk, dla którego będzie to pierwszy pełny sezon w F2, dobrze rozpoczął sezon. W minionej edycji bezpośredniego zaplecza królowej sportów motorowych punktował 2-krotnie. Teraz do tego dołożył podium.
Najlepszy zespół: Invicta
Brytyjska stajnia wyścigowa może zaliczyć do udanych sprint w Melbourne. Wspomniany Leonardo Fornaroli w swoim pierwszym wyścigu stanął na podium, a w czołowej 5. zameldował się również Roman Stanek. Wyścig Czecha nie był aż tak spokojny, ponieważ na 5. okrążeniu spadł za Dino Beganovica. Później odzyskał swoje miejsce, ponieważ Szwed popełnił poważny błąd. Nasz południowo-zachodni sąsiad bardzo lubi ten tor. Gdyby nie kara w 2023 roku, miałby punkty w każdej z 3 edycji wyścigu w Australii. W minionym sezonie natomiast wygrał sprint, chociaż należy nadmienić, że było to pokłosie kary dla Isacka Hadjara.
Największe zaskoczenie: Sebastian Montoya
Kolumbijczyk nie jest najmocniejszą kredką w piórniku w tegorocznej stawce F2. Syn słynnego Juana Pablo powoduje wiatr na torze, lecz zazwyczaj kończy się to dla niego wypadkiem. Tym razem było zgoła inaczej. Były podopieczny Red Bulla do wyścigu przystępował z 8. pozycji, a ukończył zmagania na 6., korzystając na problemach rywali. Mowa tutaj o Martinsie i Beganovicu. Kierowca z Ameryki Południowej dzielnie bronił się przed atakami Gabriele Miniego, który na niego nacierał. Włoch podobnie jak Pepe Marti awansował o dość dużą liczbę miejsc. Aktualny wicemistrz F3 po karach przystępował do rywalizacji z 13. pozycji, z kolei Hiszpan z 11. Obaj ulokowali się kolejno na 7. i 8. miejscu.
Warto docenić również Alexa Dunne’a. Irlandczyk po starcie z ósmego rzędu otarł się o punktu. I to pomimo faktu, że w połowie wyścigu przez radio doniósł swojemu inżynierowi o potężnym skurczu w jego nodze.
Największe rozczarowania: Victor Martins, Dino Beganovic
Francuz, który niedawno pożegnał się z akademią Alpine nie zaliczy sprintu do udanych. Już w pierwszym zakręcie wypadł z toru, gdy walczył o 4. pozycje. Nie było tam dla niego po prostu miejsca. Martins po tej sytuacji spadł do drugiej dziesiątki. Chwilę później jego wyścig zakończył się. Na drugim okrążeniu podążając za rywalem, stracił przyczepność w piątym zakręcie i uderzył w bandę. Incydent ten spowodował pojawienie się wirtualnej neutralizacji.
Poza tym rozczarował Beganovic. Szwed miał szansę na bardzo dobry wynik. Na 5. okrążeniu śmiałym manewrem od zewnętrznej części toru uporał się z Romanem Stankiem. Tylko po to, żeby kilka kółek później obrócić się. Skandynaw w szykanie przed ostatnim sektorem wykręcił pełną 360-tkę i tylko szczęście uchroniło innych od kolizji z nim.
Dramat zespołu Trident
Włosi nie tak wyobrażali sobie inaugurację sezonu. Najpierw Max Esterson wypadł z toru w 6. zakręcie. Amerykanin obrócił się kilkukrotnie, po czym zaparkował swój pojazd w żwirze. Dla dawnego rywala Tymka Kucharczyka z czasów rywalizacji w GB3 Championship był to koniec wyścigu.
Jego los podzielił na 13. okrążeniu Sami Meguetounif. Francuz popełnił w tym samym miejscu identyczny błąd, co Dino Beganovic. Z tą różnicą, że kierowca ekipy Trident nie dość, że wpadł w żwir, to otarł się o bandę. Tym samym dwójka podopiecznych Giacomo Riccego odpadła z rywalizacji.
Co dalej? Durksen i spółka mają do odjechania jeszcze 1 wyścig
Zanim F2 pożegna się z Australią, to czas na danie główne, czyli wyścig za pełną pulę punktów. Rywalizację zaplanowano na godzinę 1:30. Do niego z pole position ruszy Victor Martins, który skorzystał na karze dla Gabriele Miniego. Włoch otrzymał karne przesunięcie o 3 pola startowe za blokowanie Jaka Crawforda. Deszcz może sprawić, że ujrzymy naprawdę ciekawe widowisko.
Fot. FIA / Durksen wygrał wyścig F2 po raz trzeci w karierzeAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!