George Russell wygrał czwarte Grand Prix w karierze. Andrea Kimi Antonelli zdobył pierwsze podium. Lando Norris popełnił kosztowny błąd. Kto wykorzystał swoje szanse w Kanadzie, a kto je zmarnował? Oto nasz werdykt.
Zwycięzcy
George Russell
Mercedes wyglądał w Kanadzie znacznie lepiej niż w ciągu ostatnich kilku GP. Ekipa znalazła z powrotem formę, ale trudno ocenić, czy jest to powrót ostateczny do regularnej walki. W Montrealu w tej erze regulacji dobrze sobie radzili.
Mercedes po poprawkach przywiózł tylne zawieszenie z Imoli. George Russell zdobył pole position, pokonując Maxa Verstappena jak w 2024. W tym roku udało mu się przekuć pozycję startową w wygraną. Kontrolował wyścig i zrobił dokładnie to, co do niego należało.
Fernando Alonso
Aston Martin wygląda na naprawdę porządny bolid od czasu poprawek na Imoli, a przynajmniej w rękach Fernando Alonso. AMR25 sprawdził się na kilku różnych torach w Emilii-Romanii, Monako, Barcelonie i Kanadzie. Jego ostatnie wyniki w kwalifikacjach to piąte, siódme (szóste po karze Hamiltona), dziesiąte i szóste.
Hiszpan po raz czwarty przeszedł do Q3 i po raz drugi zdobył punkty, po tym jak neutralizacja i awaria silnika uniemożliwiły mu to w Emilii-Romanii i Monako. Dwukrotny mistrz świata pokazał się z lepszej strony niż Lando Norris i Charles Leclerc, startując przed nimi. W trakcie wyścigu nieuchronnie został wyprzedzony przez szybszego McLarena i Ferrari, ale zmaksymalizował możliwości AMR25.
Aston Martin obawiał się, że Kanada może odsłonić słabości aerodynamiczne bolidu, ale nie było powodów do zmartwień. W Montrealu był piątym najszybszym autem w stawce, jeśli weźmiemy dane Alonso. Co więcej, mógł wyprzedzać z pomocą DRS, w przeciwieństwie do poprzednich GP.
Nico Hülkenberg
Podobnie jak w przypadku Fernando Alonso, Nico Hülkenberg zmaksymalizował wszystkie szanse swojego bolidu. Stake zrobił duży postęp dzięki pakietowi poprawek w Barcelonie i wygląda na to, że będzie mógł stawać do walki o ostatnie punkty z pozostałymi ze środka z stawki. Szczególnie wtedy, gdy rywale tacy jak Racing Bulls, Alpine i Williams popełnią błędy.
Niemiec po raz drugi z rzędu zdobył punkty dla Stake, które jest obecnie 9. w klasyfikacji konstruktorów. Zespół wyprzedza Alpine, które z kolei wygląda na bardziej zagubione niż wcześniej. Biorąc pod uwagę, w jakiej sytuacji znajdowała się przyszła ekipa Audi, poczyniony postęp jest sporym sukcesem.
Andrea Kimi Antonelli
Włoch w ostatnich trzech wyścigach nie osiągnął najlepszego wyniku (DNF, 18., DNF), co po części spowodowane było pechem i awariami. Jednak w Kanadzie Antonelli wykorzystał lepszą formę Mercedesa i wyglądał porządnie od pierwszej sesji treningowej.
W kwalifikacjach zdobył czwarte miejsce, a tuż po starcie wyprzedził Oscara Piastriego na pierwszym okrążeniu. Ostatecznie manewr okazał się kluczowy w osiągnięciu podium, bo to właśnie McLaren był wbrew pozorom najszybszym bolidem w Kanadzie, ale tego nie wykorzystał. Andrea Kimi Antonelli nie popełnił żadnego błędu i w ostatnich okrążeniach, gdy za nim walczyli Oscar Piastri i Lando Norris, próbował zachować jednego z nim w zasięgu swojego DRS, aby chronić pozycję.
18-latek jest trzecim najmłodszym kierowcą w historii F1, który stanął na podium. Niewątpliwie w ciągu roku czekają go gorsze weekendy, ale to właśnie wyniki takie jak w Kanadzie pokazują jego potencjał. Właśnie tego oczekuje Mercedes.
Przegrani
Lando Norris
McLaren jako zespół nie pokazał się z najlepszej strony w Kanadzie, ale to Lando Norris jest największym przegranym weekendu. Od pierwszej sesji treningowej wyglądał na szybszego kierowcę McLarena. Bez problemu przeszedł przez Q1 i Q2, ale w ostatniej, kluczowej sesji, zawiódł. Nie potrafił przejechać okrążenia pomiarowego bez błędu, co ostatecznie dało mu 7. miejsce za wolniejszym bolidem Alonso.
W ostatniej fazie wyścigu Lando Norris doganiał Oscara Piastriego i wyglądało na to, że to tylko kwestia czasu, gdy go wyprzedzi. Brytyjczyk wybrał jednak najgorszy moment na manewr i próbował zrobić to po zewnętrznej na prostej przed 1. zakrętem. Od początku było to skazane na porażkę, bo między bolidem Piastriego a bandami było niewiele przestrzeni. Norris zderzył się z nimi i rozbił się.
Oddał rywalom co najmniej dwanaście punktów i popełnił kosztowny błąd. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, bo natychmiast po wypadku przeprosił zespół przez radio, a potem Piastriego. Brytyjczyk sam przepowiadał, że kolizja między kierowcami McLarena jest nieunikniona. Ziściło się to już w Kanadzie, gdy po raz pierwszy mieli okazję naprawdę walczyć między sobą. Stało się to z winy Norrisa, który nie wykazał się sprytem i opanowaniem, w przeciwieństwie do kolegi zespołowego.
Ferrari
Charles Leclerc mógł mieć nadzieję, że solidny weekend do momentu, gdy się nie rozbił w pierwszej sesji treningowej. Szkody były na tyle poważne (m.in. pęknięte podwozie), że nie wziął udziału w drugim treningu w piątek.
W kwalifikacjach Hamilton zdobył piąte, a Leclerc ósme miejsce. Monakijczyk przez cały weekend ponosił konsekwencje wypadku w FP1 i pomyłki w Q3. Do tego doszło też niezdecydowanie inżynierów i dyskusje w trakcie GP odnośnie strategii.
Lewis Hamilton dotrzymywał tempa czołówce do czasu, gdy nie przejechał świstaka. Jego bolid został uszkodzony i stracił 20 punktów docisku. Do końca Grand Prix znajdował się w ziemi niczyjej, prowadząc anonimowy wyścig. Obaj kierowcy Ferrari mieli problem z hamulcami.
Hamilton i Leclerc wskazują na potrzebę wprowadzenia poprawek, ale nie wiedzą, kiedy te zostaną przywiezione. Piąte i szóste miejsce nie wystarczają. Hamilton z kolei zasugerował, że wiele dzieje się za kulisami w Maranello, a struktura wymaga jeszcze reorganizacji. Nie takiego weekendu potrzebowała włoska ekipa po tym, gdy media kwestionują przyszłość Freda Vasseura. Choć właściwie powinny skupić się na wyższym kierownictwie.
Williams
Wyniki w pierwszej sesji treningowej mogły zmylić niektórych, co do właściwej formy Williamsa. W następnych treningach potwierdziło się, że będą jedynie walczyć o ostatnie punkty z resztą stawki. W kwalifikacjach jednak Carlos Sainz został przyblokowany przez Isacka Hadjara w Q1 i startował z 16. pozycji (po karze Tsunody). Alex Albon dostał się do Q3, ale wystarczyło na dziesiąte miejsce.
Williams zbyt długo zwlekał z pit stopem i zmianą opon średnich, więc szanse na zdobycie punktów zmalały. Co więcej, już na początku wyścigu Williams poinformował, że zmagają się z problemem z jednostką napędową, ,,ale nie tak poważnym jak w Barcelonie”. Wkrótce okazało się, że jednak poważniejszym, bo Albon ukończył GP Hiszpanii, ale Kanady już nie. Musiał przedwcześnie zakończyć wyścig ze względu na awarię silnika.
Carlos Sainz dzięki twardym oponom był w stanie przedłużyć stint i wykonać tylko jeden pit stop. Zjechał na zmianę po 58. okrążeniach, wraz z Estebanem Oconem. Pozwoliło mu to przeskoczyć parę miejsc, ale na ostatnią pozycję punktowaną awansował dzięki kolizji Lando Norrisa.
Yuki Tsunoda
Yuki Tsunoda w końcu otrzymał te same części, co Max Verstappen. Przez ostatnie parę GP płacił konsekwencje swojego wypadku w kwalifikacjach w Imoli i kosztownych zniszczeń. Red Bull i Japończyk mieli nadzieję, że pozwoli mu to polepszyć formę, ale niestety nic z tego nie wyszło.
Yuki Tsunoda otrzymał karę cofnięcia o 10 miejsc na starcie za wyprzedzenie Oscara Piastriego w warunkach czerwonej flagi w trakcie sesji treningowej. Zakwalifikował się na 11. miejscu, ale startował z 18. pozycji (po tym jak Lawson i Gasly startowali z alei serwisowej). Ostatecznie zakończył wyścig na 12. loakcie, czyli poza punktami. Red Bull próbował przedłużyć stint, aby zminimalizować karę, ale nie udało się.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!