Adrian Newey zainterweniował i Aston Martin zmienił pierwotny plan. Zespół nie porzuci rozwoju obecnego bolidu. Wszystko dzięki Grand Prix Monako. Legendarny inżynier znalazł sposób na poprawę sezonu.
Aston Martin zmienił plan
Aston Martin pierwsze sześć rund sezonu 2025 może zaliczyć do nieudanych. Zespół zdobył punkty głównie dzięki sprzyjającym okolicznościom i korzystając z pecha innych, m.in. dyskwalifikacji Ferrari w Chinach.
AMR25 miał problem z przyczepnością, brakiem tempa w wolnych i szybkich zakrętach, a także na prostych. To był jeden z najwolniejszych bolidów w stawce i tracił do Williamsa, Racing Bulls, Alpine i nawet Haasa. W Miami kierowcy AM zakończyli wyścig 20 sekund za Stake.
Jednak pakiet ulepszeń wprowadzonych na Grand Prix Emilii-Romanii znacznie poprawił wydajność i osiągi samochodu. Pierwsze skutecznie poprawki od dwóch lat uczyniły bolid szybszym i bardziej konkurencyjnym, szczególnie w kwalifikacjach. Alonso wszedł do Q3 na Imoli, w Monako, Barcelonie i Montrealu.
Niekorzystna strategia i neutralizacja samochodem bezpieczeństwa oraz awaria jednostki napędowej uniemożliwiły Hiszpanowi zdobycie punktów we Włoszech i Monako. Jednak w ostatnich trzech GP wywalczył je, nawet na Red Bull Ringu, który stanowi jeden ze słabszych torów dla Astona Martina.
– Rano myśleliśmy, że to niemożliwe. Widzieliśmy okazję, ale potrzebowaliśmy planu zapasowego, ponieważ nie byliśmy w 100% pewni, że będzie to możliwe. Fernando bardzo dobrze zadbał o to, aby utrzymać opony przy życiu. Niektóre symulacje sugerowały, że to może zadziałać, ale potem trzeba to zrobić. Gdybyśmy zatrzymali się dwa razy, nie zdobylibyśmy punktów – powiedział Mike Krack po GP.
Aston Martin wie, co może zrobić z Alonso
AMR25 nadal ma problemy, a do największych należy słabe tempo na prostych, co szczególnie widać było w Austrii. Dzięki temu, że dwukrotny mistrz świata utrzymywał się w zasięgu DRS Lawsona i optymalnej strategii na jeden pit stop, udało mu się zdobyć punkty.
– Szczerze mówiąc, Fernando mnie nie zaskakuje; wiemy, co mamy. To imponujące, jak nadal się spisuje; inni kierowcy na tym etapie kariery nie są na tym samym poziomie. To również trudne na torze, ponieważ wymaga wiele od siebie, ale wymaga też wiele od zespołu. Ale wszystko to prowadzi nas do stania się lepszym zespołem, Byłem bardzo spokojny; to są sytuacje, w których można mu zaufać w 100 procentach. Nie trzeba mu dawać żadnych rad; zostawiasz go w spokoju, a on wie, co robi. Zrobił to doskonale z DRS, z niebieską flagą. To było naprawdę dobrze zarządzanie – kontynuował w rozmowie z mediami były szef zespołu.
Monako wszystko zmieniło
Aston Martin dzięki ulepszeniom z Imoli jest w stanie walczyć o punkty w pierwszej dziesiątce, szczególnie biorąc pod uwagę słabnącą formę Williamsa. Zespół przywiezie kolejne poprawki na Grand Prix Wielkiej Brytanii w tym tygodniu.
Jak się jednak okazuje, nie było tego w oryginalnym planie. Pierwotnie zakładał on, że AM porzuci rozwój obecnego bolidu po GP Hiszpanii i w pełni zajmie się projektem na 2026.
Według hiszpańskiego dziennikarza Jorge Peiró, największy wpływ na zmianę decyzji miał Adrian Newey. Legendarny inżynier pracuje w brytyjskim zespole od 3 marca i w maju po raz pierwszy pojawił się w padoku F1 oficjalnie jako członek Astona Martina. Wtedy powiedział mediom m.in. o problemach z symulatorem w Silverstone. Miał zajmować się wyłącznie bolidem na przyszły rok.
Newey obserwował sposób działania AM w Monako i przygotowania do weekendu. Przyglądał się również projektowi obecnego bolidu. Zarządzający dyrektor techniczny ogłosił zespołowi, że na Silverstone będą ulepszenia. Jak podaje Peiró, inżynier sobie wtedy sprawę, że będzie mógł pomóc przy tegorocznym bolidzie i uratować sezon dzięki drobnym poprawkom. To wszystko bez narażania projektu na następny sezon.
Oznacza to, że Aston Martin zmienił pierwotny plan. Fernando Alonso wspomniał w Austrii, że oprócz pakietu w Silverstone, małe ulepszenia mogą się pojawić także w Belgii.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!