Leclerc i Hamilton nie są zadowoleni wynikami w GP Wielkiej Brytanii. Obaj zmagali się z problemami w wyścigu. Monakijczyk chce wiedzieć, dlaczego brakowało mu tempa.
Leclerc zdziwiony brakiem tempa
Charles Leclerc po kwalifikacjach do Grand Prix Wielkiej Brytanii wyraził swoje rozczarowanie swoimi występami. Monakijczyk był sfrustrowany 6. miejscem, na którym się uplasował. Obaj z Hamiltonem stracili czas w 3. sektorze podczas okrążeń pomiarowych i nie zdobyli pole position, pomimo dobrej formy w treningach.
Leclerc był bardzo krytyczne wobec siebie tuż po zakończeniu Q3, mówiąc, że w tym sezonie ma problemy w kwalifikacjach. Wcześniej stanowiło to jego mocną stronę. Wyjawił też, że zmaga się z nieokreślonym problemem, który pojawia się podczas niektórych sesji, a w innych nie.
W niedzielnym wyścigu Leclerc zjechał wraz z Russellem po przejechaniu okrążenia formacyjnego na zmianę opon z przejściowych na slicki. Decyzja okazała się błędna, bo obaj znaleźli się w środku stawki daleko za liderami.
– To była moja decyzja. Pierwszy i drugi sektor nadawał się na slicki. Trzeci sektor był mokry, spodziewałem się tego. Widziałem to. Ale oczekiwałem, że tor wyschnie znacznie szybciej. Nie wysechł. Było parę, którzy popełnili ten błąd, myśląc, że szybko wyschnie – tłumaczył mediom po GP.
Wczesna decyzja wszystkiego nie wyjaśnia
Charles Leclerc w trakcie wyścigu miał problem z utrzymaniem się na torze i nie był w tym odosobniony. Monakijczyk zmagał się z utrzymaniem odpowiedniej temperatury w oponach i dogrzaniem ich przez złe wybory strategiczne.
Kierowca Ferrari wiele razy wyjechał poza tor, w tym jeden raz w wyniku braku widoczności. Zderzył się też z Carlosem Sainzem w Williamsie, broniąc swojej pozycji. Uszkodził Hiszpanowi przednie skrzydło. Przyznał, że był to błąd.
Do kłopotów Leclerca dochodzi również słaba komunikacja z inżynierem wyścigowym. Stajnia z Maranello nie radzi sobie najlepiej z podejmowaniem dobrych decyzji strategicznych w deszczowych warunkach. Ostatni raz wygrali mokry wyścig w Malezji w 2012 z Fernando Alonso.
Leclerc ukończył GP Wielkiej Brytanii na 14. miejscu, ponad minutę za zwycięzcą. Przyznał, że jego ustawienia SF-25 są dość ekstremalne i nie sprawdzają się w deszczowych warunkach. Jedynym pozytywem z weekendu jest dla niego tempo Hamiltona, który uplasował się na 4. pozycji.
– To [zmiana opon po okrążeniu formacyjnym – przyp. red.] jest jeden z powodów, dla których mieliśmy słaby wyścig, ale muszę przyznać, że największym problemem był dziś brak tempa. Chcę poznać odpowiedzi na te pytania, zanim wrócę do domu. Będę więc ciężko pracować, żeby spróbować zrozumieć, co się tam działo – powiedział zrezygnowany Leclerc.
Hamilton też nie jest zadowolony
Lewis Hamilton wykazywał więcej optymizmu po kwalifikacjach. Czuł się lepiej w bolidzie i nawet sądził, że zdobycie podium może być możliwe.
Jednak w trakcie wyścigu nie był zadowolony z zachowania SF-25. Narzekał na zachowanie samochodu i niestabilny tył. Sam też popełnił błędy, szczególnie po zmianie opon na slicki pod koniec wyścigu.
Jak się okazało, decyzja okazała się przedwczesna o co najmniej jedno okrążenie. Później szef zespołu Ferrari przyznał, że wykonali pierwszy pit stop za późno, a drugi za wcześnie. Nie byli jedyną ekipą, która popełniła ten błąd.
– Było tak trudno… ten samochód w ogóle nie lubi takich warunków. Miałem duży poślizg i szerokie wyjście z zakrętu 3, przez co straciłem dużo czasu. Potem popełniłem inne błędy, to nie był dobry dzień – opowiadał Lewis Hamilton.
Siedmiokrotny mistrz świata przyznał, że brak pewności, co do zachowania tyłu SF-25 w zakrętach szczególnie utrudnia mu jazdę. Po raz pierwszy od 2014 nie ukończył Grand Prix Wielkiej Brytanii na podium.
Jak wyjawił Fred Vasseur w rozmowie z DAZN España, bolid Lewisa Hamiltona miał też problemy z GPS. Utrudniło to komunikację i orientację, gdzie samochód znajdował się na torze, co wpłynęło na utratę pozycji po pierwszym pit stopie.
– To najgorsze uczucie. Nie możesz usiedzieć spokojnie i mieć pewność co do tyłu. Kiedy ciągle ci ucieka, nie masz pewności siebie. Ostatecznym celem jest próba zyskania pewności co do samochodu, a następnie jechanie coraz szybciej. Ale to jest jak budowanie muru, a potem go burzenie, budowanie muru, a potem go burzenie. Kiedy nie możesz zyskać tej pewności, nigdzie nie jedziesz, jesteś w czymś w rodzaju ziemi niczyjej. Tak właśnie czułem się przez większość wyścigu –tłumaczył 40-latek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!