Czterokrotny mistrz świata F1 zabrał głos w odpowiedzi na spekulacje o jego niepewnej przyszłości w Red Bullu. Holender nie chce rozmawiać o doniesieniach medialnych. Po prostu skupia się na sobie.
Frustrujący sezon
Max Verstappen obecnie znajduje się na 3. miejscu w kwalifikacji mistrzostw. Jeszcze przed początkiem sezonu Red Bulla nie uważano za faworytów. Mimo tego Holender ma na koncie zwycięstwo w Japonii i podium w Australii. W Chinach wykorzystał wszystkie szanse, podobnie w Bahrajnie, pomimo frustrujących warunków i kapryśnego RB21.
Mistrz świata minimalizuje straty do Lando Norrisa jak może, ale nie jest z tego zadowolony. Było to ewidentne podczas Grand Prix Bahrajnu, gdzie Sakhir uwypuklił słabe strony RB21. Mała przyczepność, trudność w prowadzeniu, brak tempa oraz wolne pit stopy zdecydowanie przyczyniły się do kiepskiego humoru Verstappena. Powstrzymał się jednak przed otwartą krytyką zespołu, ale stwierdził, że wszystko, co miało pójść źle, poszło źle.
Max Verstappen robi swoje
Od początku sezonu w mediach wzrosły spekulacje o przyszłości Maxa Verstappena. Oficjalnie ma kontrakt z Red Bullem do końca 2028 roku i wielokrotnie powtarzał, że zamierza go wypełnić. Mimo to właściwie już w zeszłym roku pojawiły się plotki o potencjalnym odejściu Holendra, kiedy forma RB20 spadła.
W tym roku spekulacje się jeszcze bardziej wzmogły, biorąc pod uwagę niedawną zamianę Liama Lawsona na Yukiego Tsunodę. Według doniesień Verstappen był przeciwny decyzji, bo w jego oczach zespół powinien skupić się na ulepszaniu bolidu.
Kierownictwo Red Bulla chciało uspokoić Verstappena i zorganizowało spotkanie kryzysowe po Grand Prix Chin. Wzięli w nim udział Helmut Marko, Christian Horner, przedstawiciele tajwańskich udziałowców i Hondy. Doradca austriackiej ekipy stwierdził, że obawy mistrza świata zostały wysłuchane, a także jego życzenia odnośnie kierunku ulepszeń RB21.
– W tej chwili jest jasne, że McLaren ma przewagę. Nawet jeśli zoptymalizujemy wszystko w jeden weekend, nie sądzę, żeby to wystarczyło na razie. Ale nadal ciężko pracujemy. Widzę, że każdy w zespole robi, co może. Ale wiem też, że niektóre problemy są łatwiejsze do rozwiązania niż inne. Opony, które się przegrzewają, jazda po nierównościach i krawężnikach: jest wiele rzeczy, nad którymi musimy popracować. Celem jest przede wszystkim uczynienie samochodu bardziej nadającym się do jazdy – potwierdził 4-krotny mistrz świata F1.
Max Verstappen nie chce słuchać plotek
Media spekulują o niebotycznej ofercie złożonej przez Astona Martina oraz zainteresowaniu ze strony Mercedesa. W zeszłym roku Toto Wolff otwarcie próbował zachęcić Maxa Verstappena do zmiany zespołu, zanim zdecydował się na zatrudnienie Kimiego Antonellego. Mówi się, że ekipa z Brackley ma być faworytami w nowych regulacjach dzięki swojemu silnikowi.
Austriacka ekipa tymczasem zorganizowała drugie już spotkanie kryzysowe w sezonie, tuż po wyścigu w Bahrajnie. Holenderski dziennikarz, Erik Van Haren, zaprzecza doniesieniom o potencjalnym odejściu Maxa Verstappena. Wedle jego informacji, mistrz świata skupia się na sobie, Red Bullu i swoim zespole startującym w GT3. Spędza dużo czasu w fabryce w Milton Keynes, żeby jak najsprawniej polepszyć bolid.
Fot. Red Bull Content PoolSam zainteresowany nie raz krytykował dziennikarzy za wzbudzanie niepotrzebnej sensacji. Doskonale zdaje sobie sprawę, że każda dominacja w Formule 1 kiedyś się kończy i nie spodziewa się powtórki sukcesu z 2023 roku.
– Zawsze staram się robić, co mogę, nawet w rozczarowujących lub powiedzmy frustrujących sytuacjach. Ale trzeba iść dalej. Ciągle rozmawiamy, ciągle próbujemy się poprawić. Wiemy, że mamy swoje problemy. Nawet jeśli wygrasz wyścig, to nie znika. Mówiłem to już w zeszłym tygodniu. W każdym razie nie jestem facetem, który myśli, że kiedy doświadczasz pozytywnych lub negatywnych scenariuszy, to one na ciebie wpływają. Nadal jestem bardzo neutralny. Musisz po prostu dalej pracować – tłumaczył Max Verstappen.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!