W tym tygodniu poznaliśmy już kalendarz Formuły 1 na rok 2026. Względem tegorocznego nie ma znaczących zmian. Te prawdopodobnie zaczną się za 2 lata.
Kalendarz F1 2027. Priorytetem rynek amerykański
Kalendarz F1 2027 prawdopodobnie będzie inny od tego na rok 2026 i obecny. Po usunięciu kilku wyścigów i zrobieniu jednego rotacyjnym, właściciel praw komercyjnych F1, Liberty Media, ma teraz zapas poniżej górnego limitu 24 rund w roku.
Stefano Domenicali, CEO Formuły 1, wcześniej chwalił się dziesiątkami miejsc, które chcą dołączyć do kalendarza. Dwa z najnowszych wydarzeń wskazują na kierunek obrany przez Liberty Media.
Wyścig w Miami, który niedawno dołączył do kalendarza, w zeszłym miesiącu doczekał się przedłużenia umowy o dekadę. Ma zatem pewne miejsce na dłuższą metę.
Zandvoort to klasyczny obiekt, który został unowocześniony do obecnych standardów zaledwie 5 lat temu. Jest tor domowy dla Maxa Verstappena i zawsze przyciąga tłumy entuzjastycznych fanów. Wyścig w przyszłym roku będzie jego ostatnim.
Chociaż zniknięcie niderlandzkiego obiektu z harmonogramu na 2027 rok jest już potwierdzone, dalsze zmiany wydają się prawdopodobne. F1 nie powróci do Imoli w przyszłym roku, a perspektywy powrotu przy utrzymaniu wyścigu w Monzie wydają się mało prawdopodobne. Domenicali niedawno powiedział, że popyt na wyścigi F1 jest tak wysoki, że trudno jest uzasadnić organizowanie wielu wyścigów w tym samym kraju. Nie dotyczy to jednak priorytetowego rynku dla F1, czyli USA.
Hiszpania będzie miała dwie rundy w 2026 roku, ale prawdopodobnie będzie to jednorazowe. Madryt przejmie GP Hiszpanii w przyszłym roku. Z kolei Circuit de Catalunya, który gościł wyścig w każdym z ostatnich 35 lat, ma mieć rundę pożegnalną pod inną nazwą.
Niepewna przyszłość GP Hiszpanii. Madring ma kłopoty prawne
Inne wydarzenia nie podpisały jeszcze umów na powrót F1 po 2026 roku. Jednak kilka z nich prawdopodobnie okaże się formalnościami, takimi jak wyścigi w Las Vegas i Baku. Jeśli F1 zamierza nadal organizować trzy rundy rocznie w Stanach Zjednoczonych, będzie musiała odnowić umowę z Circuit of the Americas lub znaleźć inne miejsce.
Fot. Antonin Vincent / Scuderia FerrariBędzie mniej rund w Europie
Ale nawet jeśli wszystkie te miejsca zostaną zajęte, F1 prawdopodobnie stanie w obliczu redukcji liczby rund europejskich o dwie w 2027 roku. Kolejne miejsce będzie zwalniane naprzemiennie w latach po 2026 roku, od kiedy Spa-Francorchamps będzie organizować GP Belgii tylko w sezonach nieparzystych.
Jakie wydarzenie mogłoby zająć lukę po Spa, która przypada na połowę lipca przyszłego roku? Przeniesienie serii poza Europę kłóciłoby się z pragnieniem F1, aby usprawnić logistykę między wyścigami. Ale powrót do Katalonii lub Imoli oznaczałby nie tylko dwa wyścigi w tym samym kraju, ale także dwie wizyty w odstępie kilku tygodni: rundy w Monzie i Madrycie zaplanowano na wrzesień przyszłego roku.
Ironicznie, najlepszą opcją na tę lukę mógłby być Zandvoort. Jednak, jak zauważyli jego promotorzy w zeszłym roku, ryzyko finansowe związane z organizacją wyścigu F1 jest znaczne. Niekoniecznie zmniejsza się je, jeśli wyścig odbywa się tylko w latach naprzemiennych. Koszty mogą zostać obniżone, ale tak samo dochód z biletów.
Kalendarz F1 2027 może objąć rundę w Afryce i dodatkową w Azji
Jeśli chodzi o dwie pozostałe regularne luki, kilka możliwych miejsc deklaruje zainteresowanie przyjęciem F1.
Tajlandia podjęła ostatnią z serii prób dołączenia do kalendarza. Poprzednie próby przyjęcia F1 napotkały problemy polityczne, zaczynając od planu wyścigu w Bangkoku 10 lat temu. Nowa próba zorganizowania GP Tajlandii napotkała przeszkodę w zeszłym roku. Premier Srettha Thavisin, który spotkał się z Domenicalim, aby omówić projekt, musiał odejść po tym, jak sąd konstytucyjny Tajlandii uznał, że złamał zasady etyczne.
Jednak po spotkaniu z następczynią Thavisina, Paetongtarn Shinawatrą, Domenicali pozytywnie wypowiadał się o ich „imponujących planach zorganizowania wyścigu w Bangkoku”. Shinawatra wzięła udział w GP Monako w zeszłym miesiącu i spotkała się z Alexandrem Albonem w garażu Williamsa.
GP Tajlandii w F1? Albon zaciera ręce
Jeśli gwiazdy wydają się sprzyjać Tajlandii, to jeszcze nie sprzyjają często deklarowanemu pragnieniu F1, aby dodać wyścig w Afryce. Tylko Republika Południowej Afryki (1962-93) i Maroko (1958) wcześniej organizowały Grand Prix na Czarnym Kontynencie. Rząd tego pierwszego kraju poprosił o wyrażenie zainteresowania. Wśród możliwych opcji jest powrót na tor wyścigowy Kyalami poza Johannesburgiem lub wyścig uliczny w Kapsztadzie. Możliwy jest także powrót nad Morze Śródziemne oraz wyścig w Rwandzie.
Kolejny kraj dołącza do afrykańskiego wyścigu o F1
Fot. AFP / Getty ImagesArabia Saudyjska przeniesie wyścig z Dżuddy
Następnie jest projekt Qiddiya w Arabii Saudyjskiej, w którym pieniądze nie grają roli. Czy jej ekstrawagancki tor zajmie miejsce Dżuddy, jak pierwotnie planowano, czy też zamierzają zamknąć kalendarz mistrzostw? Budżet władz na „sportwashing” wydaje się nieograniczony. Z pewnością wystarczyłby, aby złagodzić wszelkie obawy Formuły 1 dotyczące organizacji więcej niż jednego wyścigu w tym samym kraju.
Pandemia Covid-19 pokrzyżowała plany Liberty Media dotyczące zwiększenia przychodów F1 poprzez rozszerzenie kalendarza. Teraz sytuacja uległa poprawie z pełną listą dwóch tuzinów wyścigów. Wartość brakujących miejsc rośnie. Ponad połowa z nich jest zarezerwowana do lat 30. XXI wieku. W czasach, gdy zainteresowanie F1 gwałtownie wzrasta, ci, którzy chcą mieć kawałek akcji, będą musieli zapłacić większe sumy.
Zdjęcie otwierające: Marian Chytka / MCH PHOTO / Renault SAS
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!