Carlos Sainz zdobył kolejne punkty w barwach Williamsa. Nie rozpoczął najlepiej sezonu, ale nabiera tempa. Radzi sobie lepiej niż Lewis Hamilton, który zastąpił go w Ferrari.
Carlos Sainz nabiera tempa
Carlos Sainz musiał znaleźć dla siebie nowy zespół, po tym jak Ferrari postanowiło zatrudnić na jego miejsce Lewisa Hamiltona. Hiszpan podpisał wieloletni kontrakt z Williamsem. Na testach przedsezonowych w Bahrajnie wykazał się dobrym tempem. Skłoniło to wielu do stwierdzenia, że z pewnością pokona Alexandra Albona na przestrzeni roku. Początek sezonu jednak okazał się trudniejszy niż Sainz oczekiwał.
Czterokrotny zwycięzca Grand Prix zakwalifikował się do wyścigu w Australii na 10. miejscu, ale rozbił się w warunkach neutralizacji, gdy kierowcy jechali za samochodem bezpieczeństwa. Tydzień później w Chinach startował z 15. lokaty i skończył na dziesiątej, dzięki dyskwalifikacji Ferrari i Pierre’a Gasly’ego.
Grand Prix Japonii pozornie nie przyniosło poprawy, a tylko więcej frustracji. Dwunaste miejsce w kwalifikacjach i czternaste w niedzielnym wyścigu skłoniły Sainza do stwierdzenia, że jeszcze ma problem z dostosowaniem stylu jazdy do FW47. Przyznał, że wynika to z przyzwyczajeń nabytych w Ferrari i musi je zmienić, ale już nad tym pracuje.
Jak powiedział, tak zrobił, bo od Bahrajnu widać wyraźną poprawę. Zakwalifikował się na ósmej lokacie, czyli wyżej od kolegi z zespołu i startował przed Lewisem Hamiltonem w Ferrari. Jego wyścig zakończył się przedwcześnie, gdy zaliczył kolizję z Yukim Tsunodą i musiał zjechać go garażu, ale pokazał dobre tempo. Potwierdził je w Arabii Saudyjskiej, gdy ponownie wykręcił lepszy czas od Albona oraz Hamiltona i startował z pozycji 6. Ukończył GP na 8. miejscu i pomógł partnerowi zespołowemu dowieźć podwójne punkty dla Williamsa.
Małe kroki przynoszą efekty
Carlos Sainz niejednokrotnie już w tym sezonie chwalił Alexandra Albona. Przyznał, że ten powitał go z otwartymi rękami w Williamsie i bardzo pomógł w przyzwyczajeniu się do nowego zespołu. Przede wszystkim docenia, że tajski kierowca swoimi dobrymi występami podnosi poprzeczkę i zmusza go do bycia lepszym.
– Ma duże doświadczenie i jeździ na tak wysokim poziomie. Ciągle imponuje mi w kwalifikacjach, niektóre zakręty, które pokonuje. Jest na naprawdę, naprawdę dobrej granicy możliwości bolidu. To sprawia, że muszę wychodzić ze strefy komfortu. Myślę, że wzajemnie na siebie naciskamy i to pomaga pchać zespół do przodu. Więc tak, cieszę się, że coś wnoszę i mam nadzieję, że od tej pory będzie tylko lepiej – Hiszpan wypowiedział się po Grand Prix Arabii Saudyjskiej.
Przyznał, że wiedział, iż pierwsza część sezonu będzie trudna, nawet pomimo dobrych testów w Abu Zabi i w Bahrajnie. Oczekiwał, że w kwalifikacjach jego brak doświadczenia w bolidzie Williamsa może się ujawnić. Mimo wszystko, od trzeciej rundy nowego sezonu F1 radzi sobie znacznie lepiej i widać, że zrobił krok w dobrą stronę. Przyznał, że w Formule 1 nie ma cudów i magicznych rozwiązań, trzeba po prostu popracować nad swoimi słabymi stronami.
– Próbuję tak wiele różnych rzeczy z ustawieniami i moją jazdą, że jasne, widzisz postęp. Czasami próbuję czegoś, ale cofam się do tyłu i to później sprawia, że posuwam się do przodu, bo wiem, w jakim kierunku nie muszę iść. To samo dotyczy mojej jazdy. Próbuję małych rzeczy z moim stylem jazdy i przełącznikami w aucie i czasami się cofam, ale czasami pomaga mi to iść do przodu. To proces adaptacji i czas, który sobie daję, żeby zrozumieć te rzeczy. Uprzedzano mnie, że to zajmie czas i tak rzeczywiście jest, ale kiedy już się uda, to będę tam, gdzie chcę być – Carlos Sainz wypowiedział się po wieczornej sesji treningowej w Dżuddzie.
Carlos Sainz pewniejszy w Williamsie
Carlos Sainz wychodzi na prostą i czuje się coraz lepiej w FW47. Z kolei Lewis Hamilton, który go zastąpił w Ferrari, nadal doświadcza trudności. Charles Leclerc regularnie pokonuje go w kwalifikacjach i niedzielnych wyścigach. Lepiej radzi sobie z niestabilnym tyłem SF-25 i znalazł ustawienia, które mu odpowiadają. W Arabii Saudyjskiej Monakijczyk był szybszy w Q3 o ponad pół sekundy. W niedzielę zdobył pierwsze podium dla zespołu w sezonie 2025. Siedmiokrotny mistrz świata dojechał na 7. miejscu, prawie 31 sekund za Leclerkiem.
Sainza zapytano po kwalifikacjach w Dżuddzie, czy sprawia mu satysfakcję, że po raz drugi będzie startować wyżej od Hamiltona. Udzielił dyplomatycznej i wyważonej odpowiedzi, że jego rywalami są wszyscy i nie patrzy wyłącznie na Brytyjczyka. Po wyścigu jednak stwierdził, że widzi swój własny postęp od Japonii i przebiega on szybciej niż u pozostałych.
– Myślę, że w Chinach miałem bardzo słaby weekend, z powodów, których nadal nie rozumiem. Następnie w Japonii, szczerze brakowało mi pół dziesiątej [sekundy – przyp. red.]. A potem Bahrajn i Arabia, tak, Q3 i zbliżanie się do maksimum [możliwości – przyp. red.] bolidu. Więc myślę, że z ludzi, który zmienili zespoły, szczerze mówiąc, sądzę, że całkiem szybko nabieram tempa – podsumował kierowca Williamsa.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!