W Arabii Saudyjskiej Max Verstappen zdobył sensacyjne pole position. Miał szansę wygrać, ale otrzymał karę. Holender nie krył swojej złości. Zespół jest pewny, że może wykorzystać słabość McLarena.
Zmarnowana szansa na wygraną
Max Verstappen przyjechał do Arabii Saudyjskiej po frustrującym Grand Prix Bahrajnu, w którym zajął 6. miejsce. McLarena uważano za faworytów, szczególnie po sesjach treningowych. Różnica w symulacjach okrążeń kwalifikacyjnych wyniosła ponad 0,3 sekundy, a długich przejazdów nawet 0,7 s nad resztą stawki. Mimo wszystko Red Bull nie zostawał daleko w tyle. Holender wraz z zespołem polepszali osiągi z każdego treningu na następny. Finalnie znaleźli najlepsze ustawienia, które ustawiły bolid w optymalnym oknie operacyjnym.
Red Bull znany jest z tego, że potrafi odmienić swoją sytuację z piątku na sobotę, dzięki dokładnej pracy i testowaniu wszystkich możliwych ustawień. W kwalifikacjach Max Verstappen sięgnął po sensacyjne pole position, z przewagą 0,010 s nad Oscarem Piastrim. Pomogła mu w tym zręczna decyzja jego inżyniera wyścigowego o zatankowaniu bolidu na dwa okrążenia pomiarowe z rzędu. Pomocny okazał się też Yuki Tsunoda, który udzielił koledze zespołowemu cienia aerodynamicznego.
Niestety Holender zajął drugie miejsce, po tym jak otrzymał karę 5 sekund za incydent z kierowcą McLarena w pierwszej szykanie toru. Czterokrotny mistrz świata nie krył swojego niezadowolenia z decyzji sędziów. Mimo wszystko próbował nadrobić stratę i wydłużył pierwszy stint, ale ostatecznie zakończył wyścig 2,843 s za Piastrim.
Red Bull wykorzysta słabość McLarena
Helmut Marko ogłosił, że do Red Bulla powrócił optymizm. Wierzy, że zespół po straconej wygranej znowu czuje ducha walki. Planuje wykorzystać słabość McLarena, który ma dwóch kierowców numer jeden. Austriak jest przekonany, że między Oscarem Piastrim a Lando Norrisem prędzej czy później dojdzie do konfliktu, z którego może skorzystać ekipa z Milton Keynes.
– Jak pamiętam, w pewnym momencie mieliśmy jakieś 40 punktów straty z Vettelem, ale i tak zostaliśmy mistrzami świata. Duch walki powrócił i znamy swoje słabości. W pewnym momencie ulepszenia techniczne przyniosą rezultaty. Wolimy trochę różnorodności. Czasami jeden wygrywa, a potem inny. To jest dla nas właściwie świetna okazja. że ci dwaj [Norris i Piastri – przyp. red.] będą walczyć – podzielił się swoimi myślami w wywiadzie dla ORF.
W ubiegłym tygodniu Max Verstappen był w tak złym humorze, że ogłosił, iż nawet nie myśli o walce o mistrzostwo świata. Tor Sakhir odsłonił wszystkie słabe strony RB21. Żadne ustawienia nie pomogły na problem, który wydaje się fundamentalną wadą projektu. Jednak Red Bull przywiózł mały pakiet ulepszeń do Dżuddy, dotyczących głównie przewodów hamulcowych, co miało pomóc w redukcji zużycia opon.
Początkowo miał to być jeden większy pakiet poprawek, wprowadzony na Imoli. Zespół postanowił rozdzielić go na trzy części, aby krok po kroku rozwiązać wszystkie bolączki ich bolidu. Helmut Marko przyznał, że stracone zwycięstwo jest frustrujące, ale ulepszenia zadziałały. Teraz koncentrują się przede wszystkim na powiększeniu okna operacyjnego RB21. Kiedy udaje im się znaleźć odpowiednie ustawienia, są równie szybcy, co McLaren. W dodatku mają tzw. czynnik Maxa, jak z zadowoleniem przyznał doradca Red Bulla.
– Jeżeli ktoś by nam powiedział w piątek, że skończymy jako drudzy, cieszylibyśmy się. Dobre wieści są takie, że dowiedliśmy naszego tempa. Byliśmy na równi, jeśli chodzi o zużycie opon. To nam daje pewność siebie na przyszłość – wyjawił dalej.
Max Verstappen nie krył złości
Verstappen otrzymał karę 5 sekund za wyjechanie poza tor i dołączenie do niego przed Piastrim. Holender utrzymywał, że został wypchnięty przez Australijczyka w pierwszym zakręcie tuż po starcie wyścigu i miał prawo zachować miejsce, z którego startował. Sędziowie jednak mieli inne zdanie.
Ostatecznie Verstappen zakończył niedzielne zmagania niecałe trzy sekundy za Piastrim, więc kara kosztowała go zwycięstwo w Grand Prix Arabii Saudyjskiej. Naturalnie nie był z tego powodu zadowolony, podobnie jak cała ekipa Red Bulla. Christian Horner w sesji z mediami przyniósł wydrukowany zrzut ekranu z onboardu swojego kierowcy, który miał przekonywać o jego niewinności.
Aktualny mistrz świata był wyraźnie zdenerwowany, rozmawiając tuż po zakończeniu wyścigu z Davidem Coulthardem. Odmówił odpowiedzi na pytanie o incydencie na starcie. W krótkich słowach podziękował fanom i powiedział, że nie może doczekać się Miami. Na podium nie dołączył do ogólnego świętowania, a na konferencji prasowej wstrzymywał się od dłuższych wypowiedzi.
– Start się wydarzył, zakręt pierwszy się wydarzył i nagle było 50 okrążenie. To wszystko po prostu stało się super szybko. Problem jest taki, że nie mogę wyrazić własnej opinii w tym temacie, bo mogę także zostać ukarany, także wiecie, lepiej o tym nie mówić – Verstappen defensywie odpowiedział na pytanie o sytuację po starcie z Australijczykiem.
Max Verstappen swoje oszczędne odpowiedzi uzasadnił dwoma powodami. Po pierwsze, stwierdził, że woli wstrzymywać się od mówienia za dużo, bo w erze mediów społecznościowych łatwo zostać niezrozumianym. Stwierdził, że ludzie zbyt często przekręcają jego słowa. Zdecydował się zmniejszyć jakiekolwiek interakcje z ludźmi spoza bliskiego otoczenia do minimum.
FIA ogranicza wolność słowa
Jednak główny powód zdawkowych wypowiedzi to niechęć do nowych przepisów FIA. W tym roku przepisy kodeksu sportowego zostały zaostrzone. Załącznik B wywołał najwięcej kontrowersji. Wyznaczono w nim surowe kary za używanie wulgaryzmów na konferencjach prasowych i wszelkie negatywne komentarze odnośnie organizacji i sędziów. Naturalnie wzbudziło i wzbudza to nadal kontrowersje.
– Nie możesz w pełni wyrazić swojej opinii, bo najwyraźniej nie jest ona doceniana albo ludzie nie potrafią znieść całej prawdy. Szczerze mówiąc, dla mnie jest lepiej, jeśli nie mówię za dużo – pozwala mi to zaoszczędzić też czas, ponieważ już i tak musimy robić bardzo dużo [rozmawiać z mediami – przyp. red.]. Prawdę powiedziawszy, to chodzi o to, jak wszystko teraz się zmienia. Każdy jest teraz super wrażliwy na wszystko. No i to, co oczywiście mamy teraz, że nie możemy być w żaden sposób krytyczni, więc… w porządku, mniej gadania, nawet lepiej dla mnie! – stwierdził 4-krotny mistrz świata.
Max Verstappen rozmawiał tuż po wyścigu z Mohammedem Ben Sulayemem. Nie wiadomo, czego dotyczyła dyskusja, ale prezydent FIA nie polepszył sytuacji i humoru już zdenerwowanego Holendra. Kierowca Red Bulla wyjawił dziennikarzom po Grand Prix swoje obawy, że przepisy odnośnie krytykowania federacji mogą być nadużywane. Stwierdził, że nie może nic mówić, bo narazi się na kłopoty.
– Wiem, że nie mogę tu przeklinać, ale jednocześnie nie możesz być krytyczny czy [wypowiadać się – przyp. red.] w żaden sposób, który mógłby zranić albo narazić na niebezpieczeństwo… pozwólcie, że wyciągnę rozpiskę, wiecie, jest tam wiele linijek. Właśnie dlatego lepiej jest nie mówić o tym, wiecie, bo możesz sobie zaszkodzić i nie sądzę, że ktokolwiek by tego chciał – gorzko podsumował 27-latek.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!