Max Verstappen kontrolował Grand Prix Emilii-Romanii. Nie popełnił żadnego błędu. Ferrari odrabiało straty po sobotnim rozczarowaniu. McLaren nie wykorzystał okazji. Kto zaimponował, a kto zmarnował szanse? Oto nasz werdykt.
Zwycięzcy
Max Verstappen
Max Verstappen zrobił wszystko, co do niego należało w ten weekend. Udało mu się to, w czym zawiedli kierowcy McLarena – wygrać Grand Prix Emilii-Romanii. Holender zakwalifikował się na drugim miejscu, ale nie zamierzał spędzić dużo czasu na tej pozycji. Tuż po starcie odważnie i bezkompromisowo wyprzedził po zewnętrznej Oscara Piastriego na późnym dohamowaniu w 1. zakręcie. Szybko zbudował przewagę. W pewnym momencie wyniosła ona aż 18 sekund nad Norrisem.
Holender kontrolował bez problemu cały wyścig, przedłużając pierwszy stint na średnich oponach. Red Bull wykorzystał okazję i Verstappen zjechał na pit stop, gdy wyjechał wirtualny samochód bezpieczeństwa. Pozwoliło mu to dołączyć do reszty stawki nadal jako lider. Przy kolejnej neutralizacji czterokrotny mistrz świata zmienił opony ponownie. Świetnie poradził sobie z restartem, nie tracąc miejsca i od nowa zaczął budować przewagę. Wygrał Grand Prix Emilii-Romanii po raz czwarty z rzędu. Do lidera klasyfikacji mistrzostw brakuje mu 24 punktów.
Red Bull
Red Bull przywiózł ostatnią część dużego pakietu ulepszeń, który rozdzielili na trzy weekendy wyścigowe. Poprawki na Imoli miały dotyczyć kluczowego obszaru, gdzie RB21 traci do MCL39, czyli degradacji opon. Na ten moment można powiedzieć, że poprawki działają, bo Max Verstappen nie miał problemu z dotrzymaniem tempa kierowcom McLarena na dystansie wyścigu. Sam Helmut Marko stwierdził, że Red Bull był równie dobry, jeśli nie lepszy od ekipy papai.
Zespół z Milton Keynes obchodził 400. Grand Prix w Formule 1 i uczcił to wygraną Maxa Verstappena. Początek weekendu nie wyglądał najlepiej, ale ponownie ekipa w trakcie i pomiędzy sesjami treningowymi znalazła najodpowiedniejsze ustawienia oraz zoptymalizowała ulepszenia. Red Bull jako jeden z niewielu potrafi polepszyć się tak znacznie pomiędzy pierwszym treningiem a następnie kwalifikacjami i wyścigiem. Pochwalił ich nawet po GP sam Holender, który w piątek był raczej pesymistyczny.
Duży i groźnie wyglądający wypadek Yukiego Tsunody w kwalifikacjach był kosztowny i wynikiem „głupiego błędu” jak przyznał sam kierowca. Musiał startować z alei serwisowej, co sprawiło, że znalazł się w niekorzystnej sytuacji i musiał nadrabiać miejsca. Japończyk zdobył jednak punkt, zajmując ostatecznie 10. pozycję.
Alex Albon
Alex Albon po raz drugi z rzędu skończył na piątym miejscu. W kwalifikacjach pokonał go znowu Carlos Sainz, ale to 29-latek po raz kolejny przywiózł więcej punktów dla zespołu. Jeśli krytycy przed początkiem sezonu twierdzili, że zostanie definitywnie pokonany przez Hiszpana, to na razie dzieje się odwrotnie.
Co prawda Carlos Sainz był sfrustrowany po wyścigu decyzją o wczesnym pit stopie, co okazało się nie najlepszą decyzją strategiczną. Alex Albon dobrze zadbał o pośrednie opony, przedłużył stint i wspiął się aż na czwarte miejsce z ósmego. Wykorzystał dobrze obie neutralizacje i walczył z kierowcami Ferrari. Skończył na piątej pozycji, po tym jak zespół kazał Charlesowi Leclerkowi oddać miejsce, obawiając się kary za agresywną obronę.
Isack Hadjar
Isack Hadjar kontynuuje swoją imponującą formą i regularnymi rezultatami. Po początkowych rozczarowaniach, gdy rozbił się a Australii, a potem nie zdobył punktów w wyniku błędów strategicznych zespołu, Francuz kolejny raz uplasował się w pierwszej dziesiątce. To już piąte Grand Prix, które ukończył lepiej niż Liam Lawson.
Przejechał dobry wyścig na Imoli, dobrze nawigując neutralizacje. Trzymał się pozycji punktowanych. Pomimo niewielkiego doświadczenia, Isack Hadjar swoimi solidnymi występami pokazuje swoje umiejętności i talent.
Przegrani
Aston Martin
Aston Martin obrał bardzo dobrą strategię w kwalifikacjach, decydując się na opony średnie C5 w Q2 i Q3. Fernando Alonso i Lance Stroll osiągnęli najlepsze wyniki w sesjach w tym sezonie, zdobywając kolejno piąte i ósme miejsce. Niestety ta decyzja zawsze wiązała się z ryzykiem, że będą musieli pójść na kompromis w niedzielnym wyścigu. Tak się stało, o czym przekonał się też George Russell, ale mimo wszystko przynajmniej jeden kierowca Astona mógł zdobyć punkty.
Niestety zespół zdecydował się na wczesne pit stopy i tym samym niekorzystną strategię, co wiadomo było już w czasie rzeczywistym, nie mówiąc po zakończeniu wyścigu. Pierwsza neutralizacja, po tym jak Esteban Ocon zatrzymał się na trawie, pozbawiła szans na punkty. Można tu też mówić o pechu, podobnie w przypadku Leclerka, który również wcześniej zmienił opony.
Gdy wyjechał samochód bezpieczeństwa, po tym gdy Kimi Antonelli miał awarię na okrążeniu 46., obaj kierowcy zjechali na pit stop. Niestety nawet jeśli mieli ambicję odrobienia straty, było już na to za późno, bo zostało jedynie 10 okrążeń. Fernando Alonso mimo tego zrobił, co mógł i wyprzedził Lawsona, Hülkenberga i Gasly’ego. Zbliżył się do Tsunody, ale zabrakło już czasu.
Mimo wszystko, zespół może wyjechać z Włoch z pozytywami. Aston Martin wprowadził pierwszy skuteczny pakiet ulepszeń od ponad dwóch lat. Fernando Alonso był w sobotę ostrożny w ocenie poprawek, ale po wyścigu powiedział, że działają, a AMR25 to teraz mocny bolid, który jest w stanie walczyć o punkty.
Ferrari
Ferrari zostało odpadło z Q2 po raz pierwszy od Kanady w 2024. Nie pomaga fakt, że pokonali ich obaj kierowcy Williamsa i Astona Martina. Co prawda w wyścigu udało się odrobić straty zarówno Lewisowi Hamiltonowi, jak i Charlesowi Leclerkowi, ale czwarte i szóste miejsce to nie jest wynik, z którego Ferrari powinno się cieszyć.
Z ambicji przedsezonowych o walkę o tytuły mistrzowskie praktycznie nic nie zostało. Walka o na czele stawki rozgrywa się między Maxem Verstappenem a kierowcami McLarena. Stajnia z Maranello przygotowuje nowe tylne zawieszenie, co ma być próbą ratowania sezonu. Nadal znajdują się na czwartym miejscu za Red Bullem w klasyfikacji konstruktorów.
Charles Leclerc po kwalifikacjach i niedzielnym wyścigu był wyraźnie sfrustrowany, jeśli nie zrezygnowany. Przyznał, że nie może liczyć na cud każdego weekendu, bo bolid zwyczajnie nie jest wystarczająco szybki, aby walczyć o wyższe pozycje niż czwarta czy piąta. Monakijczyk powiedział też, że SF-25 nie ma potencjału, co może być przytykiem w stronę Freda Vasseura, który nieustannie o owym potencjale wspomina.
Bolid Ferrari pokazuje dobre tempo na dystansie wyścigu, ale traci wiele w kwalifikacjach. W niedzielę więc kierowcy muszą nadrabiać pozycje, co nie zawsze jest możliwe. Zespół nie przewiduje większych poprawek na następne kilka Grand Prix. W tym tygodniu F1 zawita do Monako. Na torze dominują wolne zakręty, a te są słabością SF-25, w przeciwieństwie do aut z poprzednich lat.
McLaren
Oscar Piastri zdobył pole position w sobotnich kwalifikacjach. Najlepszym wynikiem byłaby wygrana. Każde stracone miejsce oznacza przegraną, szczególnie biorąc pod uwagę jak dobry jest MCL39. Australijczyk stracił prowadzenie w pierwszym zakręcie, po tym jak „nie zamknął drzwi” Holendrowi.
Lider klasyfikacji zjechał na wczesny pit stop, co okazało się niekorzystną strategią, bo spędził wiele czasu za wolniejszymi bolidami. Później odrobił straty, ale nie zmienił opon, gdy wyjechał samochód bezpieczeństwa po tym jak Antonelli zatrzymał się na okrążeniu 46. Ostatecznie wyprzedził go kolega zespołowy na nowszej mieszance.
Jeżeli mowa Lando Norrisie to kolejny weekend, gdy nie wykorzystał szans bolidu. W kwalifikacjach przegrał nie tylko z Piastrim, ale też Verstappenem i Russellem. Z czwartego miejsca udało mu się skończyć na drugim. McLaren jednak nie może być w pełni zadowolony, co zasugerował nawet Brytyjczyk przez radio po zakończeniu wyścigu. Na ten jedyny najlepszy możliwy wynik dla ekipy z Woking to 1-2, a udało im się to tylko dwukrotnie spośród siedmiu dotychczasowych rund.
Grand Prix Emilii-Romanii pokazało, że Piastri i Norris nie mogą sobie pozwolić na żadne błędy z Verstappenem. Holender bezlitośnie je wykorzysta. Red Bull po wczorajszej wygranej, wiedząc, że ich ulepszenia okazały się skutecznie, jest jeszcze bardziej zdeterminowany w walce o mistrzostwo. Zapowiedział to już Christian Horner.
Andrea Stella przyznał, że był trochę zaskoczony tempem RB21 w trakcie wyścigu. Zwycięstwo Red Bulla znaczy więcej niż w Japonii, gdzie chodziło o zdobycie i utrzymanie pozycji na torze. Na Imoli zespół pokazał, że może być nie tylko na równi z McLarenem, ale nawet lepszy, szczególnie pod względem operacyjnym. Po tym, gdy Verstappen objął prowadzenie, nie musiał się praktycznie martwić o zagrożenie ze strony McLarena.
Mercedes
George Russell zdobył trzecie miejsce w kwalifikacjach do Grand Prix Emilii-Romanii, ale długo go nie utrzymał. Kierowca ukończył wyścig na siódmym miejscu, ale powiedział, że i tak miał szczęście, że nie spadł niżej. Pierwszy stint Brytyjczyka na oponach pośrednich był naprawdę słaby. Później poradził sobie z Astonami, ale niemal dogonił go Carlos Sainz w Williamsie.
Kimi Antonelli dzielnie utrzymywał Lewisa Hamiltona przez całkiem długi czas. Niestety jego bolid się zepsuł i Włoch nie ukończył swojego pierwszego domowego Grand Prix. George Russell przyznał, że W16 cierpi na podobne bolączki, co poprzednie auta. Mercedes ma gorsze osiągi w wyższych temperaturach. Na początku sezonu wydawało się, że problem został w końcu po latach rozwiązany. Jednak 27-latek powiedział, że nadal się z nim zmagają.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!