Ameryka skrywa wiele polskich historii – o sukcesach, zmaganiach i wyścigach za marzeniami. Często to opowieści o pasji, walce i determinacji. Tak jest w przypadku 13-letniego Matiego Dragana, mieszkającego w Kalifornii, kierowcy kartingowego, który walczy o realizację motorsportowych marzeń.
Mati Dragan. Z polską flagą na podium wyścigów kartingowych na Zachodnim Wybrzeżu
Polski kierowca, Mati Dragan, rywalizuje w Stanach Zjednoczonych. 13-latek z Warszawy zaraził się pasją do motorsportu jeszcze w Polsce. Zaczynał w szkółce gokartowej A1 Karting na Targówku. Wtedy jeszcze nie podejrzewał, że czeka go przeprowadzka za ocean, gdzie będzie mu dane rozwijać pasję. Dziś wraz z tatą, Piotrem, tworzą zgrany zespół i rywalizują, gdzie tylko mogą i gdzie pozwala im na to sprzęt, którym dysponują.
Archiwum prywatne – Mati DraganCo ciekawe, Mati ściga się w kasku… Red Bulla. Na razie nie jest jeszcze podopiecznym ich akademii – kryje się za tym inna historia, o której dowiecie się z wywiadu – ale jako zwycięzca wielu amerykańskich zawodów kartingowych w klasie Tillotson 225 stara się uczyć od najlepszych. Los uśmiecha się do niego, podsuwając mu tory i ludzi – legendy amerykańskiego racingu! Zapnijcie pasy i przekonajcie się, jak wiele skrywa karting, co składa się na wynik i jak ważna jest pasja.
Ze szkółki kartingowej w Warszawie na wyścigowe tory w Kalifornii
Cześć Mati! Twoja historia motorsportowa jest dość nietypowa, ponieważ większość kierowców z Polski rozwija swoje kariery we Włoszech lub w Wielkiej Brytanii. U ciebie wybór padł na Stany Zjednoczone. Pasją do kartingu zaraziłeś się jeszcze w Polsce, gdzie próbowałeś swoich sił na różnych torach. Co sprawiło, że tak mocno zainteresowałeś się motorsportem?
Mati Dragan: Zaczęło się od oglądania Formuły 1 w telewizji i gry F1 2021. Potem bardzo chciałem spróbować ścigania na własną rękę, więc rodzice zapisali mnie do szkółki kartingowej A1 w Warszawie. Kiedy przenieśliśmy się do Stanów – co nie miało nic wspólnego z motorsportem – los sprawił, że trafiliśmy w pobliże najsławniejszych torów wyścigowych na Zachodnim Wybrzeżu. Mój „domowy” tor, Adams Motorsport Park w Riverside, którego właścicielem jest były kierowca NASCAR, Troy Adams, leży niedaleko nieistniejącego już, legendarnego Riverside International Raceway, gdzie ścigali się Carroll Shelby, Ken Miles (polecam film „Le Mans ‘66”) czy Bruce McLaren. To jeden z najstarszych torów kartingowych na świecie. Znalazłem go w Internecie, zaciągnąłem tam rodziców i przepadłem.
Na początku wypożyczyliśmy gokarta, przejeżdżałem parę kółek i do domu. Ale szybko chciałem więcej, chciałem się ścigać. Kupiliśmy używanego VLR-a z silnikiem Tillotson 225. Po trzech miesiącach wystartowałem w pierwszym wyścigu, po siedmiu po raz pierwszy stanąłem na podium, a w sezonie zimowym rok później zdobyłem dwa mistrzostwa: AMP i Tri-C. Po 18 miesiącach w kartingu nasz garaż to już mały warsztat: dwa gokarty (mój młodszy brat też jeździ), trzy silniki, masa narzędzi. Przeszliśmy z tatą długą drogę: od kompletnych nowicjuszy do regularnych zawodników. Wszystkiego uczyliśmy się sami, obserwując, pytając, próbując, eksperymentując i czasem się myląc.
Więc tak, moja ścieżka w motorsporcie jest nietypowa. Nie mamy profesjonalnego wyścigowego zespołu ani planów szybkiego wejścia do F4. Nie narzekałbym, gdyby tak się potoczyło, ale wiem, że to kosztuje fortunę. Muszę znaleźć inny, własny sposób, żeby jeździć i się przebić.
Mati Dragan z kaskiem Red Bulla na torze
W twoich materiałach na Instagramie przebija się charakterystyczny kask Red Bulla. Czy mógłbyś przybliżyć jego historię? A może to dodatkowy sposób na zwrócenie uwagi ich juniorskiego programu?
Zawsze byłem fanem Red Bulla, w F1, nowszych rajdach i Rallycrossie, więc pewnie dlatego przyjaciele z Primusa, mojej szkoły podstawowej w Warszawie, tuż przed przeprowadzką do Kalifornii sprezentowali mi na urodziny kask. Po dwóch latach wciąż mam na nim ich podpisy i chyba przynosi mi szczęście. Trochę mi przykro, że niedługo będę musiał go wymienić na większy, ale ten i tak zostanie ze mną. Raz ktoś zapytał mnie na Instagramie, czy jestem kierowcą Red Bulla. Odpowiedziałem, że jeszcze nie, ale może kiedyś.
Archiwum prywatne – Mati DraganGokarty są dziś niezwykle zaawansowane
Jak widać, kask przynosi szczęście. Głównie jednak ciężka praca, wiele wyrzeczeń i ciągła walka sprawiają, że osiągasz w USA niezłe wyniki. Wygrywasz zawody, jesteś częstym gościem na podium. Powoli nastawiasz się na awans do wyższej kategorii gokartów (z Tillotson 225 Jr do KA100). Czy masz już takie wyścigi, które wspominasz szczególnie? Może testowałeś już szybszą maszynę?
Przypomina mi się wyścig, który skończyłem na P1, mimo że z pierwszego zakrętu wyszedłem jako piąty. Oprócz trofeum nagrodą była możliwość testowania Shiftera FZ85 z Billym Musgrave’em, wielokrotnym mistrzem USA i właścicielem Factory Karts. Strasznie mi się podobało – shifter rusza z jedynki jak błyskawica i dojeżdża do 75 mph (około 120 km/h). Ma sekwencyjną skrzynię biegów, więc trzeba się nauczyć precyzyjnych zmian i wyczucia obrotów. Wymaga dużo więcej techniki niż zwykły gokart, a do tego brzmi jak 911-tka.
Archiwum prywatne – Mati DraganTrzeba dobrze wybrać, a sporo można zbudować samemu
Brzmi ciekawie. Z tego, co mówisz, wynika, że są duże różnice w kategoriach kartingowych. Dużo większe niż w Europie. Do której jest ci najbliżej?
Jeszcze się zastanawiamy. Z jednej strony KA100, odpowiednik OK w Europie, to najwyższy poziom kartingowej rywalizacji, ale bardzo drogi, totalnie poza naszym zasięgiem bez sponsorów. Koszty utrzymania sprzętu na konkurencyjnym poziomie są ogromne. Dlatego poważnie myślę o juniorskim shifterze. Na razie mniej popularnym w USA niż KA100, za to świetnie przygotowującym do przejścia na samochody. To dalej droga opcja, ale chyba bardziej realna, by pójść wyżej.
Archiwum prywatne / Mati Dragan w Shifterze [VIDEO]Klasa Shifter w USA mocno się osłabiła, odkąd Honda wycofała się z produkcji silników CR125, ale Billy próbuje teraz odbudować jej popularność we współpracy z Yamahą. Zaproponował, że przespawa mi moją obecną ramę Factory na Shiftera, część podzespołów, jak kolumnę kierownicy, tylne hamulce czy oś mógłbym przełożyć. Silnik Yamahy jest droższy, ale trwalszy i tańszy w eksploatacji niż KA100. Opony i paliwo to ten sam wydatek w obu klasach. Na tę chwilę przesiadka na Shiftera wydaje mi się bardziej realna.
Archiwum prywatne – Mati DraganMotorsport: walka o wyniki i przetrwanie w świecie wyścigów
Jakie cele stawiasz sobie na pozostałą część sezonu 2025 oraz kolejne lata?
W sezonie letnim nie stawiamy na żadne mistrzostwa, trochę oszczędzamy, trochę testujemy i uczymy się nowych torów. Traktujemy ten czas jako przejście do wyższej klasy. W październiku chciałbym wystartować z polską flagą w ostatniej rundzie SKUSA ProKart Challenge w Winchester na K1 Circuit, wcześniej muszę się przesiąść na Shiftera lub KA100. Dobrze znam ten tor, kiedyś tam nawet wygrałem, mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się już ogarnąć w wyższej klasie.
Zobacz kilka ujęć z zawodów Matiego – kliknij TUTAJ.
Na kolejny rok też mam konkretny cel: przejście do samochodów sportowych. W południowej Kalifornii mamy 3–4 profesjonalne tory, gdzie odbywają się zawody Spec Miaty. Mój trener ma zaprzyjaźniony team, który mógłby mnie przyjąć. Po sezonie zapoznawczym chciałbym powalczyć o stypendium Mazdy na starty w MX-5 Cup – to byłby ogromny krok naprzód. Oczywiście, wszystko zależy od budżetu. Motorsport to pasja dla upartych. Niezależnie od tego, ile środków uda się nam zebrać, będę jeździł. Choćby jak teraz. Moim celem jest zbieranie doświadczeń i nauka.
Archiwum prywatne – Mati DraganMati Dragan: motorsportowe autorytety i kierowcy F1, którym kibicuje
Czy masz swojego idola?
Podziwiam Maxa Verstappena. Podoba mi się, jak łączy agresję z pełną kontrolą i niesamowitym wyczuciem sytuacji na torze. Lubię też Kimiego Raikonnena – za jego spokój i wszechstronność. Imponuje mi, że jeździł nie tylko w F1, ale również w rajdach, podobnie jak Robert Kubica. Jeśli chodzi o Kimiego, to podkradłem mu nawet nickname „Iceman”; nadrukowałem go sobie na swoich pierwszych naklejkach na gokarcie.
Zapewne śledzisz F1 i wiele innych serii w wolnej chwili. Czy kibicujesz komuś szczególnie?
Głównie Maksowi, w tym sezonie pokazuje, że jest najlepszym kierowcą w stawce. Mimo że bolid Red Bulla nie jest łatwy, wyciąga z niego maksimum. Uważam też, że bardzo utalentowani są Kimi Antonelli i Yuki Tsunoda. Ogólnie ten sezon F1 jest ciekawy, dużo się dzieje. Oglądam raczej powtórki, bo w weekend zawsze jesteśmy na torze. Różnica czasu trochę pomaga, wyścigi na innych kontynentach można obejrzeć wcześnie rano (w samochodzie) lub późno wieczorem.
Jeżeli chodzi o NASCAR to wciąż czekam, kiedy kierowcy opanują skręcanie w lewo, żeby można było wprowadzić zakręt w prawo. Oczywiście żartuję. Lubię za to drift, daje dużo emocji. Na ostatnim Long Beach GP oglądałem Super Drift Challenge na żywo, tuż zza siatki ochronnej.
Szansa na starty wyścigowe rozwój w motorsporcie
W Stanach Zjednoczonych nie brakuje polskich akcentów. W 2016 roku Konrad Czaczyk był wicemistrzem F4 United States Championship, wygrywając po drodze inauguracyjną rundę składającą się z 3 wyścigów. Czy po karierze kartingowej myślisz o przesiadce do single-seaterów? A może kręcą cię inne pojazdy, np. prototypy z Endurance albo GT?
Formuła 1 to marzenie każdego początkującego kierowcy, ale realistycznie patrząc, raczej poza moim zasięgiem. W ciągu roku–dwóch chciałbym przesiąść się do Spec Miaty, docelowo marzy mi się GT i wyścigi wytrzymałościowe. A na ten moment po prostu chcę się ścigać – na każdym torze, w każdej klasie, zbierać doświadczenie, uczyć się.
Wyścigowy dream team z tatą – sport, pasja i współpraca
Obecnie twój zespół to głównie ty i twój tata. Ostatnio doszedł też trener, który jeszcze bardziej motywuje cię do ciężkiej pracy.
Masz na myśli KC’ego Cooka. To w ogóle wyjątkowa postać. Kierowca wyścigowy, trener, od lat walczy z mukowiscydozą, genetyczną chorobą płuc i prowadzi Boost Foundation, która zbiera pieniądze na leczenie chorych. Ostatnio zorganizował 4-godzinny wyścig wytrzymałościowy na gokartach, z obowiązkowymi zmianami kierowców i oleju w pit stopach. Z moim teamem (Not Red Bull) dojechaliśmy czwarci na 18 zespołów. Współpraca z KC’im zaczęła się od coachingów, raz w miesiącu, kiedy zaczynaliśmy się ścigać. Z czasem, widząc moje zaangażowanie, wyniki i finansowe ograniczenia, zaprosił mnie pod swój namiot. W zamian za obrandowanie gokarta i promocję w social mediach, mam od Precision Driving Concepts race support na wyścigach, w których uczestniczą. Są moim pierwszym partnerem. W ogóle spotkaliśmy na naszej kartingowej drodze wielu inspirujących ludzi.
Jakie trudności w USA napotyka wasza skromna ekipa?
Głównie finansowe i sprzętowe. Żeby być konkurencyjnym i się rozwijać, ciągle trzeba więcej. Sezon w kartingu w wyższej klasie, KA100 czy Shifter FZ85, to koszt około 50 tysięcy dolarów, i to przy założeniu, że dalej robimy wszystko sami (z przebudową silnika włącznie) i jeździmy bez zespołu. Sezon w F4 kosztuje około 200 tysięcy. W Europie koszty są podobne. Za to mój tata jest mistrzem w cięciu kosztów – części wymieniamy dopiero, gdy już naprawdę musimy. W ten weekend po raz pierwszy przetestujemy nową oś, starą dostaliśmy z używanym gokartem 20 miesięcy temu (nie wiadomo, ile dokładnie ma lat, ale jest już zdecydowanie za miękka).
Także sprzętowo jesteśmy trochę z tyłu, ale jak uda się wygrać, to radość jest podwójna. Oczywiście szukamy sponsorów i partnerów. Jak na razie wspierają mnie głównie rodzina i znajomi z Polski. Na zbiórkę na Patronite – na nowy gokart do wyższej klasy i start w SKUSA Pro Kart Challenge – wpłacili już ponad 7000 zł. Jestem im mega wdzięczny, że mi kibicują – każde wsparcie sprawia, że przejście do wyższej klasy jest bardziej w zasięgu.
Archiwum prywatne – Mati DraganPolscy kierowcy w kartingu USA – bywa zabawnie
Czy w trakcie wyjazdów na tor zdarza się, że spotykasz kogoś z Polski?
Tak, zdarzają się polskie akcenty, co zresztą nieraz prowadzi do zabawnych sytuacji. Przykładowo mój najlepszy kolega z toru, Donald Witkowski (wyczytywany jako: Łitkołski), ma trochę polskich korzeni, ale nikt z jego rodziny nie mówi po polsku. Z Duo Lingo ambitnie uczy się różnych zdań, którymi potem próbuje zabłysnąć na torze. Umie już powiedzieć: „jesteś kobietą/mężczyzną”, „daj ciastko/woda” i „jestem najlepszym kierowcą”. Dzięki mnie chyba bardziej czuje się związany z Polską, bo ostatnio dodał na swoim profilu polską flagę. Kiedyś wydawało nam się, że usłyszeliśmy polski w padoku, ale okazało się, że Adam Bodnar jest Słowakiem. Najbardziej „polski” jest Sebastian Matyjaszczyk z Las Vegas, 8-latek startujący w klasie Micro, i jego siostra Vivi, która jeździ w Kid Kartsach – ich tata urodził się w Polsce, ale większość życia spędził w USA.
Szkoła czy pasja? Jak godzić wyścigi z nauką
Jak udaje ci się godzić ściganie ze szkolnymi obowiązkami?
Chyba całkiem nieźle, bo mam same A. Obawiałem się problemów z nieobecnościami. W Orange County szkoła wysyła do rodziców upomnienie, jeśli uczeń opuści więcej niż 14 dni. Ogólny przekaz jest taki, że regularna frekwencja pomaga w nauce, wiadomo, a ja często muszę zarywać piątki przed wyścigami, więc na pewno mam więcej nieobecności. Na szczęście dyrektor i nauczyciele wiedzą o kartingu i mnie wspierają (publikują sprawozdania z wyścigów w szkolnym newsletterze). Dają mi taryfę ulgową w kwestii wagarów, a w poniedziałki często pytają, jak mi poszło na torze. Oczywiście muszę nadrobić wszystkie zaległości – dostaję dodatkowy dzień na oddanie projektów. Czasem wstaję przed 6, żeby nadgonić z materiałem, albo zabieram książkę na tor.
Archiwum prywatne – Mati DraganMati Dragan: motorsport to jego pasja i plan na życie
Jak zachęciłbyś fanów z Polski do śledzenia twoich zawodów?
Szkoda, że tylko niektóre wyścigi (z ligi AMP) można obejrzeć na YouTubie, a kamery nie zawsze pokazują wszystkie akcje, bo czasami dzieje się naprawdę dużo. Powiedziałbym tak: jeżeli lubicie nietypowe historie i pasje realizowane trochę pod prąd, to moja chyba taka jest. Bez teamu, trochę po partyzancku, mimo ograniczeń i w innym kraju robię wszystko, żeby jeździć. Chcę zostać kierowcą wyścigowym, choć wiem, że nie pójdę znaną ścieżką, bo to kosztuje majątek.
Wkładam w karting cały swój wolny czas i serce, zbieram doświadczenie, uczę się. Wierzę, że znajdę swoje miejsce w motorsporcie. Na Patronite chcę pokazywać kulisy tej drogi: walkę ze sprzętem, budżetem, tuningi, naprawy i linki do wyścigów, które mają zupełnie inny klimat niż F1. Powiem trochę nietypowo: nie gonię za tytułami, chcę wygrywać i każde podium cieszy, ale ważniejsze jest dla mnie zdobycie umiejętności, które pozwolą mi pozostać w motorsporcie na całe życie.
Archiwum prywatne – Mati DraganWierzę Mati, że wszystko poukłada się jak najlepiej i będzie ci dane realizować motorsportowe marzenia. Z pasją można zajść bardzo daleko i myślę, że wiele osób będzie śledzić twoje poczynania. Opowiedziałeś niesamowitą historię i aż trudno uwierzyć, że masz dopiero 13 lat.
Mati Dragan: Dzięki, że zainteresowałeś się moją historią i się do mnie odezwałeś. Serio. Prawie zawsze jako pierwszy lajkujesz moje posty na Instagramie – to daje siłę.
W imieniu naszego rozmówcy zapraszamy do śledzenia jego profilu na Instagramie – kliknij tutaj. To tam dzieli się swoimi przeżyciami z torów i regularnie zamieszcza informacje o zawodach i kulisach kartingu. Jednocześnie macie też okazję wesprzeć dalszy rozwój Matiego w motorsporcie – możecie to zrobić przez OpenFender (USA) i Patronite (PL).
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!