Po dwóch, nie do końca udanych rundach Kartingowych Mistrzostw Polski – w Bydgoszczy i Poznaniu – Marcel Matyjewicz w końcu może mieć odrobinę powodów do radości. Choć nie obyło się bez trudności podczas piątkowych i sobotnich sesji treningowych, kwalifikacje i wyścigi w wykonaniu zawodnika JSTR by Jastrzębski Racing potwierdziły, jakie tempo drzemie w nastoletnim kierowcy – pod warunkiem, że sprzęt, którym dysponuje nie odmawia posłuszeństwa.
Pechowa fajka i złe dobrego początki
Zaplanowane na piątek sesje treningowe, jeśli chodzi o czyste tempo, pozwalały patrzeć na resztę weekendu optymistycznie. Problemem okazała się jednak fajka, która – podobnie jak podczas czerwcowej rundy na kartingowej nitce Toru Poznań – dała się we znaki, spadając ze świecy silnika. Szczęśliwym trafem, tym razem do awarii doszło podczas treningu. Tym samym jedyną poniesioną przez zawodnika stratą był czas i pokonane przed kwalifikacjami kilometry na torze.
Po wymianie fajki i upewnieniu się, że silnik nie powinien sprawiać żadnych kłopotów, Marcel Matyjewicz rozpoczął oficjalny trening. To też stanowiło sesję kwalifikacyjną do pierwszego wyścigu. Piętnaste pole w 27-osobowej stawce nie stanowiło rezultatu, który zadowalał kierowcę JSTR by Jastrzębski Racing. Jednakże pewne było, że 16-latek da z siebie wszystko, by w wyścigach piąć się w górę stawki. Podczas obu sobotnich wyścigów Polak awansował odpowiednio o jedno, a następnie o kolejne pięć miejsc. Po prostu czystym tempem wyprzedzając rywali na torze. W efekcie już pierwszego dnia zgromadził 9 punktów, zajmując P12 w klasyfikacji rundy w kategorii OK-N. Jednocześnie zapewnił sobie start z P9 do trzeciego wyścigu.
Nowy silnik, nowe problemy
Zgodnie z regulaminem zawodów niedzielne zmagania rozpoczęły się na nowo wylosowanych przez kierowców silnikach. Niestety – to, co udało się wypracować w sobotę, należało odłożyć na bok i na nowo ustawić silnik. Pechowo dla zawodnika JSTR by Jastrzębski Racing, niedzielne podzespoły okazały się o wiele gorsze pod względem osiągów. W efekcie tego w pierwszym z wyścigów Marcel Matyjewicz, walcząc z gokartem spadł na pozycję P11. Nadzieję dawała zmiana silnika na inny przed finałowym wyścigiem rundy. Po starcie Marcel Matyjewicz przez większość wyścigu utrzymywał się blisko czołowej dziesiątki. Dopiero na ostatnim okrążeniu, wskutek awarii silnika, nastoletni Polak odpadł z rywalizacji. I zamiast na 13. pozycji został sklasyfikowany dopiero na 22.
Marcel Matyjewicz: Bez problemów technicznych walczyłbym w czołówce
– Gdyby nie pechowe silniki i problemy z gaźnikiem, byłoby o wiele lepiej. Czułem, że jestem w stanie jechać szybciej – co zresztą potwierdzały moje czasy z treningów – jednak gokart nie podzielał mojego zdania, przez co zamiast walczyć o czołowe lokaty, walczyłem na torze o przetrwanie, uniemożliwiając rywalom wyprzedzanie mnie, a tym samym stratę kolejnych pozycji – przyznał Marcel Matyjewicz.
– Trzynaste miejsce w klasyfikacji zawodów i dokładnie takie samo w klasyfikacji generalnej, w czterdziestoosobowej stawce, to nie jest rezultat, o jakim marzyłem. Cieszę się jednak z każdej walki na torze. Trudne weekendy wyścigowe podczas Kartingowych Mistrzostw Polski to także cenne lekcje i jestem przekonany, że także z tego weekendu znajdę pozytywy, które w przyszłości pomogą mi choćby lepiej bronić się przed szybszymi zawodnikami – dodał.
Po finałowej rundzie KMP Marcel Matyjewicz nie zwalnia tempa. Za dwa tygodnie uda się do Mariembourga, gdzie rozegrana zostanie czwarta, ostatnia w tym sezonie runda IAME Euro Series.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!