Startując zarówno w ramach IAME Euro Series, jak i Kartingowych Mistrzostw Polski, Marcel Matyjewicz niejednokrotnie borykał się z dopadającym go na torze pechem. Spadająca ze świecy fajka, problemy z gaźnikiem, niefortunne kolizje – wszystko to niejednokrotnie niweczyło starania nastoletniego łodzianina, walczącego o jak najlepszy wynik. Choć przy odrobinie szczęścia Marcel dojeżdżał nawet w TOP3, w większości heatów przyszło mu zadowalać się niższymi wynikami lub kończyć zmagania przedwcześnie. Pewną nadzieję na odwrócenie tego pechowego trendu stanowiły rozgrywane w miniony weekend zawody FIA Karting World Cup, czyli Kartingowy Puchar Świata FIA we włoskiej Cremonie.
Spokojny start i powrót demonów
Całemu weekendowi wyścigowemu towarzyszyły bardzo zmienne warunki atmosferyczne. Tor na zmianę przesychał, po czym znów padający deszcz obficie go nawadniał. Podczas sesji kwalifikacyjnej Marcel Matyjewicz jako jeden z nielicznych zawodników postanowił wyjechać na oponach typu slick. Przez pierwsze okrążenia nie było łatwo. Utrzymanie się na torze wymagało jazdy na granicy przyczepności. Mimo to Marcel ukończył czasówkę jako 10. w swojej grupie i 30. w łączonych wynikach w gronie 89 zawodników.
W pierwszym z piątkowych heatów Marcel startowałem po zewnętrznej i tą samą stroną postanowił pokonać pierwszy zakręt. Zyskał w ten sposób kilka pozycji. Jednak w drugim zakręcie uderzył w niego rywal, przez co wypadł z toru. I choć łodzianin wrócił do rywalizacji, na drugim okrążeniu spadł mu tylni zderzak. W wyniku tego sędziowie nakazali mu zjazd do alei serwisowej i zakończenie zmagań z powodów technicznych. Drugi z heatów okazał się o wiele spokojniejszy, dzięki czemu nastoletni Polak dowiózł dziewiątą lokatę.
Niestety, sobota rozpoczęła się również nie najlepiej. Podczas pierwszego heatu Marcel założył opony na suchą nawierzchnię. Niestety, tuż przed startem zaczęło padać, przez co z 11. pozycji spadł na 27. W drugim z heatów po awansie z 10. na 6. miejsce został uderzony przez jednego z rywali. Podczas wysiadania z gokarta po kolizji Marcel o mały włos nie został potrącony przez nadjeżdżającego rywala. Jednak cudem udało się uniknąć groźnego wypadku. Z kolei ostatni z piątkowych wyścigów Marcela również zakończył się dla Polaka przedwcześnie, po zaledwie trzech okrążeniach wyścigu. I znów – powodem była kolizja z innym z zawodników.
Nadzieję na awans do finału mógł dać jedynie Super Heat – startując z 32. miejsca Marcel przebił się na 22. pozycję, przedzierając się dzielnie przez stawkę kierowców. Ostatecznie wyścig Marcel Matyjewicz ukończył na 24.miejscu, by po karach zostać uplasowanym na 28. pozycji, bez szans na jeszcze jedną okazję do walki w gronie najlepszych zawodników z całego świata.
Marcel Matyjewicz: Pech mnie w tym sezonie nie opuszcza
– Nie ukrywam, że odliczam już dni do sezonu 2026. Pech mnie nie opuszcza, ale mimo niego walczę do końca – i mam dużą nadzieję, że wraz z początkiem nowego roku szala losu przechyli się w końcu na moją korzyść. Mimo wszystko świetnie było sprawdzić się w tak mocnej, międzynarodowej stawce na torze w Cremonie – podkreślił zawodnik Atlas Ward Racing.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!